Dusza nona

Ich doświadczenie duchowe bywa w Kościele marginalizowane, ponieważ zbyt szybko zakłada się, że nie ma duchowości bez religijności.

15.03.2021

Czyta się kilka minut

Góra Zbawienia w Kalifornii – instalacja artystyczna, jedna z największych atrakcji turystycznych w hrabstwie Imperial. USA, 2015 r. / SANDY HUFFAKER / GETTY IMAGES
Góra Zbawienia w Kalifornii – instalacja artystyczna, jedna z największych atrakcji turystycznych w hrabstwie Imperial. USA, 2015 r. / SANDY HUFFAKER / GETTY IMAGES

„Widzę Kościół jako szpital polowy po bitwie” – stwierdził w jednym z wywiadów Franciszek i można powiedzieć, że za pomocą tego obrazu streścił katolicką eklezjologię. Przywołana analogia odbiła się szerokim echem w Kościele i świecie. Co jednak znaczy, że „szpital polowy jest otwarty”? Podjął to pytanie ks. prof. Tomáš Halík. „Jestem przekonany – pisze w książce „Odkrywanie wspólnoty” – że Kościół przyszłości obok duszpasterstwa wierzących, zadomowionych w swoich wspólnotach parafialnych i kościelnych, oraz obok klasycznych misji, zorientowanych na pozyskanie nowych członków, będzie musiał rozwinąć trzeci rodzaj posługi: duchowe towarzyszenie poszukującym”. Kim są ci poszukujący?

Zróżnicowani i barwni

W badaniach identyfikują się albo są identyfikowani jako „noni”, ponieważ w odpowiedzi na pytanie: „jaka jest twoja religia, jeśli jakakolwiek?”, odpowiadają: „none” – żadna. To ludzie, którzy nie przyznają się do żadnej religii, nie są to jednak „typowi” ateiści. W badaniach amerykańskich 68 proc. nonów stwierdziło, że wierzy w Boga. Więcej niż jedna trzecia (37 proc.) określiła się jako osoby „duchowe”, a ponad połowa (58 proc.) stwierdziła, że często odczuwa głęboką więź z naturą i ziemią. Co ciekawe, 41 proc. nonów zadeklarowało, że komunikuje się z Siłą Wyższą: 41 proc. powiedziało, że modli się przynajmniej raz w miesiącu, a połowa z tej grupy, że modli się każdego dnia.

Noni stanowią więc grupę zróżnicowaną i barwną, począwszy od apateistów (ludzi obojętnych religijnie), agnostyków, antyklerykałów, „niezależnych entuzjastów religijnych”, poprzez zwolenników alternatywnych duchowości, synkretystów, aż po ludzi rozczarowanych lub zranionych przez instytucje religijne i osoby szczerze poszukujące rzeczywistości duchowej. Jako zranieni przez „zorganizowaną religię”, sytuują się na marginesie świata dogmatów i obrzędów religijnych, bez zakotwiczenia, pewników i oczywistości, a mimo to – jak podkreśla ks. Halík – osoby te są „otwarte i szczerze poszukujące, często także łaknące i pragnące prawdy i sprawiedliwości”.

Noni w odróżnieniu od zorganizowanych grup religijnych nie mają wspólnej kultury i zasobów oraz wewnętrznej komunikacji – mówiąc najkrócej: nie mają wspólnej tożsamości. Próba podzielenia ich na dwie odmienne i rozłączne kategorie – uduchowionych, ale niepraktykujących („wierzących”) versus uduchowionych, ale niereligijnych („sekularystów”) – nie sprawdziła się w badaniach. Równocześnie okazało się, że najbardziej złożonym typem w tej populacji są osoby określające się jako „duchowe, ale niereligijne”.

Jest wiele powodów, dla których ludzie zostają nonami. Wbrew stereotypom brak identyfikacji z jakąś religią nie opiera się wyłącznie, ani nawet przede wszystkim, na świadomym wyborze czy decyzji. Noni jako populacja nie są ruchem czy zorganizowaną rewolucją przeciwko religii. Za ich wzrastającą liczbą, zwłaszcza na Zachodzie, nie stoi wyłącznie narastająca sekularyzacja społeczeństwa. Badania pokazują jednak, że znaczenie ma prywatyzacja religii, upadek tradycyjnych autorytetów, a w ich miejsce pojawienie się „myślenia za siebie” oraz prawa wyboru „swojej duchowości” jako imperatywów autentyczności. Nie bez znaczenia są takie zmiany społeczne jak późne małżeństwa, późne rodzicielstwo bądź brak potomstwa, większe oczekiwania związane z osiągnięciami edukacyjnymi, pochodzenie z rodzin mieszanych, bycie współmałżonkiem osoby niereligijnej i/bądź zawieranie przyjaźni z osobami, które uważają się za nonów.

Istotne znaczenie może mieć też polaryzacja polityczna społeczeństwa, ponieważ religijne preferencje – co widać np. w USA i Polsce – są obecnie skutkiem politycznej identyfikacji w takim stopniu, w jakim do niedawna polityczna identyfikacja była ekspresją religijnej tradycji oraz politycznej mobilizacji. Noni uważają, że religia i polityczny konserwatyzm są zbyt blisko siebie, są rozczarowani hipokryzją liderów oraz brakiem wrażliwości społecznej na kwestie wykluczenia oraz ludzkiej seksualności. Uważają również, że instytucje religijne koncentrują się przede wszystkim na normach i utrzymaniu władzy, a nie na duchowości i jej rozwoju.

Wielu nonów pochodzących z rodzin religijnych dokonało dekonwersji czy apostazji od religii swego dzieciństwa, bądź „wewnętrznej emigracji” w ramach religii, z którą się wciąż luźno identyfikują. Z badań wynika, że noni pochodzący z niereligijnych domów są mniej wrogo nastawieni do instytucjonalnej religii i wykazują się większą lojalnością w stosunku do rodzinnej „tradycji”. Istotne znaczenie mają przemiany pokoleniowe, powiązane z brakiem adekwatnej katechizacji dorosłych. W Wielkiej Brytanii zaobserwowano, że osoby wychowywane w rodzinach chrześcijańskich w 45 proc. przypadków zostawały nonami, ale owo prawdopodobieństwo wzrastało dwukrotnie (95 proc.) w ­przypadku osób wychowywanych w domach niereligijnych.

Duchowy, ale niereligijny

Według Pew Research Center noni są najszybciej powiększającą się grupą wśród innych afiliacji religijnych. W USA pomiędzy rokiem 1971 a 1989 było ich ok. 7 proc. Jednak pomiędzy rokiem 1990 a 2012 liczba ta znacząco wzrosła do 19,6 proc. Wśród osób poniżej 30. roku życia już ponad 30 proc. deklaruje brak związku z jakąś religią. Równocześnie maleją szeregi chrześcijan, a w innych religiach przyrost jest umiarkowany. Ze statystyk wynika, że osoby identyfikujące się jako „duchowe, ale niereligijne” stanowią przynajmniej 30 proc. populacji nonów. Zazwyczaj nie są ani zagorzałymi ateistami, ani gorliwymi wierzącymi – sytuują się więc „gdzieś” między nimi. Na Zachodzie obserwuje się nie tylko ich regularny wzrost (0,5 proc. rocznie), ale i coraz większy ich wpływ na kształtowanie się „mapy religijnej” społeczeństw oraz „granice” Kościoła.

Zazwyczaj osoby z tej grupy nonów zachowują jakieś praktyki uważane za religijne, jak modlitwa, czytanie Biblii, okazjonalne uczestnictwo w nabożeństwach, czy też korzystają z praktyk duchowych i rytuałów innych religii, najczęściej wschodnich (np. medytacja, joga itp.). Niektórzy z nich uważają się za „duchowo dwujęzycznych”. Mogą wierzyć, nie przynależąc do żadnej grupy czy instytucji, albo traktować granice przynależności wyznaniowej płynnie. Zdaniem pionierki badań nad nonami Lindy Mercadante umacnia się wśród nich tendencja do odrzucania chrześcijańskich elementów doktryny skupionych na kwestiach dotyczących grzechu, życia wiecznego (nieba/piekła), ekskluzywizmu chrześcijaństwa, osobowej natury Boga i indywidualnego zbawienia. Badani przez nią noni odrzucali bowiem te zagadnienia bez względu na to, czy wcześniej mieli, czy nie mieli osobistej znajomości tych kwestii. Większość z nich nie czuje się dobrze ze słowem „Bóg”, a roszczenia do ekskluzywizmu dotyczącego wyłączności na prawdę i/lub zbawienie traktują jako odpychające i ofensywne.

Według badaczy znaczący odsetek nonów pochodzi z odwykowych grup wsparcia, w których programie działania odwołanie się do Siły Wyższej należy do procesu osobistej przemiany. Takie doświadczenie zmienia ateistów w osoby uduchowione, a nawet wierzące na sposób religijny, osobom religijnym zaś daje możliwość uwolnienia się od prześladowczych wyobrażeń (obrazów) Boga osądzającego i karzącego pochodzących z religii, w jakiej wyrośli, oraz negatywnych doświadczeń z instytucją religijną. Identyfikacja z nonami staje się dla nich „drogą środka” pomiędzy wspomnianym doświadczeniem a brakiem duchowości w przeszłości bądź dotychczasową wiarą, która już na nich „nie działa”.

Szpital polowy jest otwarty

Badania pokazują jednak, że noni nie przestają zmagać się z problemami tylko dlatego, że uwolnili się od opresyjnej religijności (wiary) czy przyjęli nową i pozainstytucjonalną tożsamość duchową. Wielu nadal towarzyszą zmagania, które koncentrują się zwłaszcza wokół rozumienia siebie i bycia w relacji, a więc odkrycia „prawdziwego ja” i autentycznego życia, czyli „bycia sobą”. O wiele rzadziej doświadczają natomiast napięć dotyczących grzechu, zła i śmierci. Szukając „boskości” w sobie, zamieniają chrześcijańskie pojęcia Boga na wszechświat, grzechu (grzechu pierworodnego) na karmę, życia wiecznego na reinkarnację, równocześnie dostosowując je do własnych oczekiwań. Np. reinkarnacja dla wielu z nich to idea nieustającego rozwoju do lepszego życia bądź żyć, bez możliwości powrotu do niższych form życia czy osiągnięcia jakiegoś ostatecznego „miejsca” przeznaczenia, a jedyne znaczenie w tej „wędrówce do przodu” mają osobiste zasługi – „bycie porządnym człowiekiem”. Poczucie nowo zdobytej „niezależności” nie jest jednak tożsame z pogłębieniem doświadczenia duchowego ani z konieczności z nim samym.

Z powodu takiego synkretyzmu doświadczenie duchowe nonów bywa w Kościele marginalizowane, ponieważ krytycznie nastawieni do nich ludzie uważają, że nie ma duchowości bez religijności, a duchowość nonów jest eklektyczna, płytka, egocentryczna i „kanapowa”, i służy wyłącznie trosce o siebie. Jest „religią ja” i „duchowością dobrego samopoczucia”. Postrzega się ich bowiem – jak ujął to jeden z biskupów amerykańskich – jako „duchowo poważnie zranionych”, a więc oddzielonych od Boga, ponieważ „tkwiących w ziemi niczyjej moralnego relatywizmu”, „dryfujących w nieznanym kierunku, z każdej strony doświadczających pokus i błędnych pragnień w rozmaitych formach”.

Zdaniem ks. Halíka takie uogólnienia są niesprawiedliwe. Czeski duchowny sugeruje, aby towarzyszenie duchowe nonom wzorowało się w Kościele na duszpasterstwie szpitalno-więziennym, ponieważ jest ono skierowane do wszystkich potrzebujących, a nie tylko do „wierzących”, i nie zmierza do „nawracania” w tradycyjnym, kościelno-religijnym sensie. Halík zastrzega jednak, że również w centrum tej posługi „musi znaleźć się nawrócenie w sensie metanoi – egzystencjalnego zwrotu od życia na powierzchni ku życiu w głębi”.

Nowa ekumena

Żeby tak się działo, trzeba jednak po „obu stronach” nowego typu otwartości, który ks. Halík nazywa „dialogiem pogłębionej ekumeny”. Dla Kościoła oznacza to nie tylko dostrzeżenie, ale i uznanie istnienia większości ludzi, którzy formalnie nie należą do niego, traktując ich nie tylko jako partnerów w dyskusji, lecz również jako „mieszkańców wspólnego domu, z którego mamy uczynić wspólne domostwo”. Jest to postulat idący dalej niż utworzenie w Kościele „dziedzińca pogan”, o czym pod koniec swojego pontyfikatu mówił Benedykt XVI. Biorąc pod uwagę zachodzące w naszym świecie radykalne przemiany, w tym te generowane przez pandemię COVID-19, przed nową ekumeną stoją nowe i trudniejsze wyzwania. Zdaniem Halíka przyznanie „niewierzącym” w Kościele przestrzeni podobnej do tej, jaką oferowali Żydzi „nieobrzezanym” w świątyni jerozolimskiej, dziś już nie wystarcza.

Aby do takiego ekumenicznego otwarcia doszło, „obie strony” muszą zweryfikować swoje domyślne założenia, że (1) duchowość to synonim religijności, (2) celem duchowości chrześcijańskiej jest „powrót” do Boga, albo (3) że duchowość to wyłącznie kwestia rozwoju psychologicznego dobrostanu, w którym „Ostateczna Rzeczywistość” to „ostateczna autokreacja”. Skuteczne towarzyszenie nonom, a zwłaszcza osobom duchowym, ale niereligijnym, musi bowiem uwzględniać właściwe podejście do kwestii zmagań duchowych, które nie są zarezerwowane dla osób religijnych.

Biorąc pod uwagę ogólnoświatowe trendy, wydaje się mało prawdopodobne, aby nowy typ duchowości nonów stał się „globalną religią”. Czym innym jest pytanie o to, czy taka duchowość w ostateczności nie stanie się świeckim humanizmem. Z drugiej strony badania psychologiczne sugerują, że w pełni niereligijna duchowość nie ma aż tylu psychologicznych korzyści, jak twierdzą jej zwolennicy. W badaniach epidemiologicznych okazuje się bowiem, że bez względu na grupę etniczną autodeklaracja „uduchowiony, ale niereligijny” jest silnym predyktorem problemów psychicznych. Tak definiujący się respondenci wypadali najgorzej we wskaźnikach zdrowia psychicznego, mieli mniejszą stabilność emocjonalną mierzoną za pomocą skal oceniających osobowość oraz mieli częściej epizody depresyjne w przeciągu roku niż osoby identyfikujące się jako religijne oraz osoby uważające się za niewierzące.

Otwartość Kościoła jako szpitala polowego dla duchowo poszukujących, ale równocześnie krytycznie czy nieufnie nastawionych do zorganizowanej religii, będzie więc wiarygodna pod warunkiem, że samo określenie „noni” nie będzie miało w postawie Kościoła charakteru negatywnego i stygmatyzującego, służącego wyłącznie do podkreślania czyjegoś braku w zakresie wiary czy identyfikacji religijnej. Podstawą owej ekumeny musi być odnowiona chrześcijańska duchowość, łącząca w Kościele „katolickość” z chrześcijaństwem, niesprowadzająca katolickości do „katolicyzmu” (czy innego ideologicznego „izmu”) i nieodchodząca od swego rdzenia jako „religii Wcielenia”. Tylko taka duchowość jest bowiem zdolna uchronić się przed dwiema niebezpiecznymi skrajnościami, na które wskazuje Halík: „duchowym imperializmem, prozelityzmem i tryumfalizmem z jednej strony, a utratą tożsamości, rozpuszczeniem soli wiary w bezbrzeżnym i bezkształtnym »unitaryzmie« albo w abstrakcyjnym i mętnym, wszechobejmującym humanizmie z drugiej”.

Tak więc przed Kościołem stoi wielkie zadanie, polegające na tym, by głębiej wniknąć w duchowe doświadczenie ludzi, którzy nie przyznają się do żadnej religii, by je pojąć i zinterpretować. Kapelani „nowej ekumeny” muszą w tym celu umieć pokazać, że Bóg nie jest dla człowieka zagrożeniem, tylko wyzwaniem i podstawą do duchowego rozwoju, że teologia to nie tylko mówienie o Bogu, ale także milczenie o Bogu, że Kościół nie jest religijnym przedszkolem dla infantylnych dorosłych, którzy boją się pytać i szukać, że bycie uczniem Jezusa nie ogranicza, tylko wyzwala. W finalnym bowiem rozrachunku celem każdej duchowości, która nie jest celebracją własnego ego, a więc z konieczności auto­projekcją i iluzją, jest odkrycie, że naszą prawdziwą tożsamością jest jedność z Ostateczną Rzeczywistością.

Aby temu zadaniu podołać, Kościół nie tylko musi stać się duchowym „szpitalem polowym”, o którym mówi Franciszek, ale również szkołą w sensie pierwotnego ideału uniwersytetu jako wspólnoty nauczycieli i uczniów, wspólnoty życia, nauczania i modlitwy – o czym od wielu lat pisze ks. Halík. Tak czy inaczej, jak powiedział tuż przed swoim wyborem na papieża kard. Bergoglio: „Chrystus stoi u drzwi i kołacze. Dziś jednak Jezus kołacze do drzwi Kościoła od wewnątrz i chce wyjść – a my musimy iść za nim”. Także po ścieżkach nowej ekumeny. ©

Korzystałem z: Kard. W. Kasper, G. Augustin (red.), „Odkrywanie wspólnoty. Wiara w czasach pandemii koronawirusa. Z przedmową papieża Franciszka” (WAM 2020); L. Mercadante, „Spiritual Struggles of Nones and Spiritual but Not Religious” („Religions”, 11/2020); R. Barron, „Żywe paradoksy. Zasada katolickiego i/i” (W drodze 2019); V. Saroglou, „The Psychology of Religion” (Routledge 2021).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru Nr 12/2021