Dusza futbolu

„W grze, gdy jesteście na boisku, jest piękno, bezinteresowność i koleżeństwo. Te trzy rzeczy streszcza termin, którego nigdy nie można zaniechać: amatorski” – powiedział Franciszek 13 sierpnia, podczas spotkania z piłkarzami Włoch i Argentyny.

19.08.2013

Czyta się kilka minut

Na audiencji dla gwiazd włoskiej i argentyńskiej piłki Papież opowiadał o wcześniejszej rozmowie telefonicznej z grupą młodych. „Wymieniali wielu z was i mówili: »Ten mi się podoba dlatego..., a ten dlatego... Choć nie zdajecie sobie z tego sprawy, dla wielu z tych, którzy na was patrzą, jesteście wzorem w dobrym i złym”.

Papieskie słowa padły na inaugurację sezonu. Futbol jest wielkim biznesem, kluby (często odrywane od lokalnych korzeni, stające się zabawkami miliarderów z Rosji czy Półwyspu Arabskiego) wydają na piłkarzy setki milionów euro. Z trybun słychać rasistowskie wyzwiska. Na boisku normą jest symulowanie.

Są przecież chwile, w których wszystko to przestaje mieć znaczenie. W 1992 r. u wybrzeży Gabonu rozbił się samolot z reprezentacją Zambii: zginęło 18 piłkarzy. 20 lat później na miejscu tragedii znaleźli się ich następcy, przygotowujący się do finału Pucharu Narodów Afryki. Nieoczekiwanie piłkarze Zambii zaczęli śpiewać jakąś łagodną pieśń; pieśń, w której brzmiały tyleż tony żałoby, ile nadziei na zmartwychwstanie.

Pieśń wróciła podczas meczu finałowego. Mimo wysiłków faworyzowanego Wybrzeża Kości Słoniowej spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0 i doszło do rzutów karnych. Mijały minuty, kolejni zawodnicy podchodzili do piłki, a z ławki rezerwowych Zambii nieprzerwanie płynęła melodia, która – jak się miało okazać – stała się także melodią zwycięstwa. „Tak naprawdę nikt nie spodziewał się wygranej Zambii, nawet jeśli w skrytości ducha wielu z nas po cichu jej tego życzyło – relacjonował obecny na miejscu dziennikarz. – W końcu była to nie tylko jedna z tych wielkich historii o zwycięstwie Dawida nad Goliatem, ale także jedna z tych wielkich historii o sile charakteru i odrodzeniu po tragedii”.

Pamiętam, jak bramkarz Zambii Kennedy Mweene sam strzelił gola rywalowi, a następnie uścisnął mu dłoń (gest w europejskiej piłce coraz bardziej kontrowersyjny; wielu uważa go za niewiele znaczący trybut na rzecz politycznej poprawności). Chwilę później do piłki wyruszył Stophira Sunzu. Szedł i śpiewał, a jego pieśń wznosiła się do zachmurzonego wieczornego nieba (do Nieba?) nad stadionem.

Był, jakby powiedział Franciszek, amatorem.


MICHAŁ OKOŃSKI jest autorem piłkarskiego bloga i książki „Futbol jest okrutny”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, redaktor wydań specjalnych i publicysta działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w pisaniu o piłce nożnej i o stosunkach polsko-żydowskich, a także w wywiadzie prasowym. W redakcji od 1991 roku, był m.in. (do 2015 r.) zastępcą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2013