Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Najpierw szwedzcy bibliotekarze wskazali 47 kandydatów (wśród nich 12 ze Szwecji...), teraz w głosowaniu (ogólnoświatowym!) wyłoniono – chyba z niewielką pomocą jury, bo z góry założono parytet – finałową czwórkę.
W szerszym gronie znaleźli się Margaret Atwood, Don DeLillo, Amos Oz, Thomas Pynchon, a także Olga Tokarczuk, żadne z nich jednak do finału nie trafiło. Z dorocznych potencjalnych noblistów jest w nim tylko Japończyk Haruki Murakami (i mam nadzieję, że nie wygra). Obok – Brytyjczyk Neil Gaiman (ur. 1960), gwiazda popkultury i pisarz wybitny, choć uprawiający gatunki przez Akademię pomijane: komiks („Sandman”!), fantasy i horror. No i dwie autorki francuskojęzyczne: pochodząca z karaibskiej Gwadelupy Maryse Condé i mieszkająca w Kanadzie Wietnamka Kim Thúy.
Condé (ur. 1937) wraca do epoki kolonialnej z perspektywy ofiar; bohaterką tłumaczonej na polski powieści „Ja, Tituba, czarownica z Salem” jest czarna niewolnica, jedna z oskarżonych w słynnym procesie. Kim Thúy urodziła się w 1969 r. w Sajgonie; po opanowaniu Wietnamu Południowego przez komunistów jej rodzina zdecydowała się na ucieczkę. „Ru”, wydana również u nas debiutancka powieść Thúy, opowiada o wietnamskim dzieciństwie, doświadczeniu boat people i wrastaniu w nowy świat kanadyjskiego Quebecu. Laureata (może jednak laureatkę?) poznamy 12 października. ©℗