Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tak mówił w minioną niedzielę w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie kard. Francesco Montenegro, z włoskiej diecezji Agrigento (południowe wybrzeże Sycylii), stojący na czele komisji Episkopatu Włoch ds. migrantów.
Zaproszony przez kard. Kazimierza Nycza włoski hierarcha mówił o 30 tys. osób, które zginęły u jej wybrzeży (liczba ta nie uwzględnia tych, którzy zatonęli i nie zostali odnalezieni).
Kard. Montenegro, pytany przez dziennikarzy o to, jak pogodzić chrześcijańskie wezwanie do miłosierdzia ze strachem wywoływanym wydarzeniami takimi jak zamach sprzed kilku dni w Londynie, przywoływał przyjęcie na Lampedusie 366 trumien z ciałami uchodźców, którzy zginęli u wybrzeży wyspy. – Tam były ciała dzieci. Ciało matki i dziecka, które dopiero się urodziło i nie miało jeszcze odciętej pępowiny (…). Większość osób miała w ręku krzyżyk albo medalik – mówił duchowny. I pytał: – Czy to są niebezpieczni uchodźcy?
We mszy uczestniczyło kilka tysięcy wiernych. ©℗
Na podst. KAI