Dialogi przez Cieśninę

O Tajwanie mówią, że to piękna wyspa, ale niestety fatalnie położona. Wprost na talerzu chińskiego smoka.

06.06.2016

Czyta się kilka minut

W przeddzień chińskiego Nowego Roku tradycyjny targ na ulicy Dihua jest zawsze pełen kupujących i turystów. Tajpej, 6 lutego 2016 r. / Fot. Craig Ferguson / GETTY IMAGES
W przeddzień chińskiego Nowego Roku tradycyjny targ na ulicy Dihua jest zawsze pełen kupujących i turystów. Tajpej, 6 lutego 2016 r. / Fot. Craig Ferguson / GETTY IMAGES

Jest taki kraj, który ma wszystkie atrybuty państwowości – poczynając od demokratycznie wybranego rządu i na armii kończąc. Zaliczany do grona „tygrysów” (z uwagi na dokonany skok rozwojowy), utrzymuje się w pierwszej dwudziestce największych gospodarek świata. Dochód narodowy na głowę mieszkańca jest tu prawie dwa razy wyższy niż w Polsce.

A jednak kraj ten nie jest uznawany przez większość świata... W jego stolicy nie ma też polskiej ambasady, tylko biuro handlowe. Nawet jego siła gospodarcza i demokratyczny ustrój okazują się niewystarczające dla zapewnienia mu miejsca w światowej polityce – zwłaszcza że jego partnerzy muszą wybierać między nim, Dawidem, a sąsiednim Goliatem...

Mowa o Tajwanie.

Nieustająca wojna domowa

Z punktu widzenia Pekinu wojna domowa – tocząca się w Chinach od lat 30. XX w. między nacjonalistami (tj. partią Kuomintang, KMT) i komunistami (zgrupowanymi w Komunistycznej Partii Chin, KPCh) – nigdy się nie skończyła. Choć po klęsce w 1949 r. nacjonaliści uciekli właśnie na Tajwan, wciąż trwa spór, która ze stron jest tą prawomocną: rząd Chińskiej Republiki Ludowej z siedzibą w Pekinie czy rząd Republiki Chińskiej, sprawujący realną władzę tylko na Tajwanie. Pekin prowadzi „politykę jednych Chin”, zgodnie z którą warunkiem nawiązania stosunków dyplomatycznych z ChRL jest ich zerwanie z Tajwanem.

Zgromadzenie Ogólne ONZ uznało racje Pekinu jeszcze w 1971 r., zgadzając się, aby zastąpił on Tajpej na wszystkich forach tej organizacji. Stany Zjednoczone, mimo wsparcia wojskowego dla Tajwanu – w postaci sprzedaży nowoczesnej broni i pełnienia roli gwaranta bezpieczeństwa wyspy – przeniosły uznanie dyplomatyczne z Tajpej do Pekinu jeszcze pod koniec lat 70., zastępując ambasadę Amerykańskim Instytutem na Tajwanie. Dziś jedynie 21 krajów, głównie z Ameryki Środkowej i Watykan, uznają rząd w Tajpej jako oficjalnie reprezentujący Chiny.

Jednak to nie międzynarodowe uznanie dla Tajpej jest główną bolączką Pekinu. Poważniejszy dla Chin Ludowych problem to narastające w społeczeństwie tajwańskim przekonanie o własnej odrębności. Choć wyspę oddziela od ChRL tylko 250-kilometrowa Cieśnina Tajwańska, przepaść polityczna między nią a kontynentem jest ogromna. Tajwan szczyci się silną, choć młodą demokracją, gdy w Chinach od 70 lat rządzą komuniści.

Tajwańczycy w coraz większym stopniu postrzegają się więc jako mieszkańcy odrębnego państwa, które niewiele łączy z Chinami. Odzwierciedleniem tych przemian stało się niedawne przejęcie władzy przez nową prezydent Tsai Ing-wen; inauguracja jej władzy nastąpiła pod koniec maja.

Coraz bardziej odrębni

Tsai i jej Demokratyczna Partia Postępowa (DPP) zdecydowanie wygrały wybory prezydenckie i parlamentarne w styczniu 2016 r. Ten wybór Tajwańczyków wyraźnie nie jest na rękę Pekinowi, który ograniczył już znacząco liczbę pozwoleń na wyjazdy na Tajwan dla swych obywateli. Oficjalna chińska agencja rządowa Xinhua zdążyła też ostrzec, że wszelkie ruchy w kierunku ogłoszenia przez Tajwan formalnej niepodległości będą „trucizną”.

Z badań tajwańskiej opinii publicznej wynika, że większość tej 23-milionowej społeczności opowiada się za utrzymaniem status quo, czyli faktyczną niezależnością i dalszym rozwojem relacji gospodarczych z Chinami kontynentalnymi. Nawet partia Kuomintang, stojąca na straży „polityki jednych Chin” (tj. podtrzymywania aspiracji Tajpej do reprezentowania całego narodu), nie garnie się do jakiejś unii z ChRL, uznając, że będzie ona możliwa jedynie w przypadku demokratycznych przemian na kontynencie.

Z kolei Demokratyczna Partia Postępowa – główny rywal Kuomintangu – reprezentuje ciągoty niepodległościowe, które hamuje tylko jedno: obawa przed siłową reakcją Pekinu. Grozi on bowiem Tajwanowi, że jest gotów zareagować zbrojnie na deklarację niepodległości wyspy. Zarazem młodzież tajwańska, która w 2014 r. demonstrowała przeciw umowie o wolnym handlu z Chinami, coraz bardziej identyfikuje się z Tajwanem, a nie z ideą „jednych Chin”. Pekin z kolei nie widzi alternatywy dla przyłączenia Tajwanu do ChRL – czyli dla podobnego scenariusza, jaki zrealizowano wcześniej w przypadku Hongkongu [w 1997 r. Wielka Brytania oddała Hongkong, swoją kolonię, pod władzę Pekinu na zasadzie „jeden kraj, dwa systemy”; Hongkong jest odtąd oficjalnie Specjalnym Regionem Autonomicznym w ramach ChRL; jesienią 2014 r. wybuchły tam protesty przeciw stopniowemu ograniczaniu swobód demokratycznych przez Pekin – red.].

Dlatego Pekin przywiązywał wielką wagę do pierwszych deklaracji nowych władz w Tajpej – i także dlatego inauguracja prezydent Tsai musiała być dla niego rozczarowaniem. W swym przemówieniu podkreśliła ona wagę dialogu z Pekinem, ale nie wspomniała o „polityce jednych Chin”. Wezwała Tajpej i Pekin do odłożenia na bok animozji wynikających z zawiłości historii i do zaangażowania się w dialog z korzyścią dla mieszkańców po obu stronach cieśniny.

Panowie prezydenci

Takie wyciągnięcie dłoni może być niewystarczające, zwłaszcza wobec rosnącej asertywności Chin w regionie i świecie. Tymczasem Tajwan ma wiele do stracenia. Osiągnięcie w miarę poprawnych relacji na linii Tajpej–Pekin nie przebiegało gładko. Napięte stosunki łagodzono dopiero od 1992 r., a ich motorem w ostatnich ośmiu latach był opozycyjny dziś Kuomintang i poprzedni prezydent Ma Ying-jeou. Regularne loty pasażerskie Tajpej–Pekin uruchomiono dopiero w 2008 r., a pierwsze spotkanie prezydentów Chin i Tajwanu odbyło się w 2015 r. – na gruncie neutralnym, w Singapurze. Pekin wahał się do końca, bojąc się, że zwiększy ono legitymizację władz Tajwanu jako oddzielnych od Chin. Aby uniknąć trudności protokolarnych, obaj liderzy – Xi Jinping i Ma Ying-jeou – zwracali się do siebie nie „panie prezydencie”, lecz per „pan”.

Zacieśnienie relacji z Chinami nie przyniosło spodziewanego boomu gospodarczego, co zresztą było jedną z przyczyn wygranej Tsai Ing-wen i DPP. O tej pierwszej kobiecie-prezydent Tajwanu mówi się, że lubi porównania do Angeli Merkel. Ma 59 lat, doktorat prestiżowej brytyjskiej uczelni i duże doświadczenie pracy w rządzie; w latach 90. negocjowała wejście Tajwanu do Światowej Organizacji Handlu, w której Tajwan figuruje jako „oddzielne terytorium celne” pod nazwą „chińskie Tajpej”. Tsai udało się też wyprowadzić na prostą DPP, pogrążoną w kryzysie po fatalnej prezydenturze jej nominata Chen Shui-biana (2000-08).

Oczekiwania wobec Tsai są więc duże, ale łączenie różnych celów – wzrost gospodarczy, dążenia niepodległościowe i nieantagonizowanie Chin – może okazać się niemożliwe. Zwłaszcza wobec narastających w społeczeństwie różnic i braku zgody co do tego, czym właściwie jest dziś Tajwan.

Muzealny pejzaż

Gdy w 1949 r. Czang Kaj-szek, przegrany wódz Kuomintangu, uciekał z dwoma milionami zwolenników na Tajwan, nie myślał o tworzeniu odrębnego państwa. Przeciwnie: jego celem była rekonkwista i obalenie komunistów. Z tą myślą chciał stworzyć z Tajwanu „Chiny w miniaturze”. Skala przedsięwzięcia była tak duża, że część mieszkańców wyspy określa je mianem „nacjonalistycznej” kolonizacji.

Przewieziono tu wtedy skarby chińskiej kultury, w tym kolekcje pięciu największych dynastii. A poza dziełami sztuki jednym z symboli kontynuacji chińskiej państwowości był (i jest) kalendarz: oficjalnie inauguracja pani prezydent Tsai odbyła się... 20 maja 105 roku. Skąd taka data? Obalenie cesarskiej dynastii Qing i ustanowienie Republiki Chińskiej w 1911 r. stało się początkiem nowej ery w dziejach Państwa Środka – i dla jej podkreślenia 1 stycznia 1912 r. wprowadzono nowy kalendarz. Choć na co dzień używany jest kalendarz gregoriański, wersja „republikańska” ma swe miejsce w sferze publicznej, określając np. święta narodowe. Rok 105 pełni więc dziś dwojaką rolę: potwierdza narrację przedstawiającą Tajwan jako prawowitego przedstawiciela Chin – i jest dodatkowym elementem poświadczającym odrębność Tajwanu.

Trudności z tożsamością odzwierciedla muzealny pejzaż Tajpej. Są tu dwa muzea narodowe, przedstawiające w istocie dzieje dwóch różnych państw. Narodowe Muzeum Pałacowe gromadzi przywiezione w 1949 r. z kontynentu relikty – opowiada więc historię kilku tysięcy lat kultury chińskiej i kontynuuje wizję Czang Kaj-szeka. Z kolei Narodowe Muzeum Tajwanu prezentuje dzieje wyspy, w tym ludów aborygeńskich, zamieszkujących ją w chwili kolonizacji przez Hiszpanów i Holendrów. Jest tu również zabytkowa flaga Republiki Formozańskiej – krótkotrwałego bytu z końca XIX w., co ma świadczyć o ciągłości dążeń niepodległościowych. Formoza, czyli „piękna wyspa” – to nazwa, którą nadali jej żeglarze portugalscy.

Tablica o holokauście

Tylko co by pozostało z Tajwanu, gdyby zabrać zeń ślady chińskości?

Otóż zdaniem wielu ekspertów, najbardziej trwałe jest tu dziedzictwo japońskiej kolonizacji z lat 1895–1945. Dziś Tajwan jest jednym z najbardziej projapońskich krajów świata. Japońskie towary kojarzą się dobrze, japońsko brzmiące marki są gwarancją sukcesu. A dawna kolonizacja japońska jest wspominana dość dobrze – zwłaszcza w porównaniu z autorytarnymi rządami Kuomintangu. To właśnie w okresie japońskim kiełkowały – choć naturalnie wbrew władzy – dążenia demokratyzacyjne i żądania autonomii.

Błędem jednak byłoby sprowadzanie dylematów wyspy tylko do relacji z kontynentem. Tajwan wciąż próbuje uporać się także z własną historią. Tajwańska demokracja jest niemal równolatką polskiej: w 1987 r. zniesiono trwający 40 lat stan wyjątkowy, znany tu jako „biały terror”.

Nie dokonano jednak rozliczeń z przeszłością. Mauzoleum Czang Kaj-szeka góruje więc dziś nad parkiem w centrum Tajpej – gdy nieopodal, w Muzeum „Incydentu 28 lutego”, jedna z tablic mówi o „holokauście” na tajwańskich elitach, dokonanym po przybyciu Czang Kaj-szeka.

Tamtego dnia, 28 lutego 1947 r., zaczęły się starcia między rdzenną ludnością a żołnierzami Kuomintangu; w wyniku represji, które potem nastąpiły, miało zginąć nawet 28 tys. Tajwańczyków. Tak daleko idące porównanie ukazuje, jak tajwańskie społeczeństwo postrzega swoje cierpienia za autorytarnych rządów Kuomintangu.

W cieniu pekińskiego smoka

Ale kłopoty z historią i tożsamością nie przeszkadzają Tajwanowi w rozwoju – nawet jeśli, zdaniem miejscowych ekspertów, wyspa przeżywa dziś poważny kryzys ekonomiczny. Kraj specjalizuje się w produkcji elektroniki i jest liderem na rynku półprzewodników. Kilkanaście marek jest rozpoznawalnych w świecie (np. komputery Acer i telefony HTC). Bezrobocie i inflacja są niskie, choć w 2015 r. wzrost sięgnął ledwie 1 proc. Gęstą sieć metra, które przewozi dziennie 2 mln pasażerów, zbudowano w Tajpej od zera w ciągu dekady. Udogodnienia infrastrukturalne, w tym szybka kolej i tunele (zbudowane w aktywnym sejsmicznie regionie), to dodatkowa zachęta dla inwestorów zagranicznych.

Tyle że na tym sukcesie cieniem kładzie się rosnące uzależnienie gospodarcze od Chin. Pekin dokłada też starań, aby wykluczyć Tajwan z regionalnych porozumień ekonomicznych i doprowadzić do sytuacji, w której zjednoczenie z kontynentem będzie jedynym wyjściem. Tajpej nie udało się np. uzyskać członkostwa w niedawno utworzonym przez Chiny rozwojowym Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych, do którego akces – poza państwami Azji – zgłosiło też wiele krajów Europy, łącznie z Polską.

Pekin traktuje zjednoczenie z Tajwanem ambicjonalnie i w zamian za uznanie przez wyspę przynależności do „jednych Chin” jest gotów na ustępstwa. Ale gotowy jest też na groźby. 20 lat temu Pekin próbował zastraszyć społeczeństwo tajwańskie i zniechęcić je do niepodległości, prowadząc przez kilka miesięcy manewry wojskowe blisko wód terytorialnych Tajwanu.

Wtedy zareagowały USA: rozmieściły w pobliżu Cieśniny Tajwańskiej dwa zespoły lotniskowców, dokonując w ten sposób największej demonstracji siły w Azji od czasu wojny w Wietnamie. Wyciągnąwszy z tego wnioski, pekińskie władze zmieniły taktykę, próbując jak najmocniej gospodarczo powiązać Tajwan z kontynentem.

Dziś wybór Tsai Ing-wen oraz wygrana jej partii mogą pokrzyżować te chińskie plany. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2016