Czy pojednianie z Rosją jest możliwe?

Na pytanie o pojednanie Polaków z Rosjanami w kontekście wieku XX odpowiadają historycy, polityk, Prymas Polski.

Czekamy na konkrety

Nasi bliscy, pomordowani w Katyniu, są przez Rosję traktowani jak przestępcy.

Bożena Łojek

Pojednanie między narodami jest możliwe, bo są w narodzie rosyjskim ludzie, którzy stoją po stronie prawdy historycznej. Aleksander Gurjanow na spotkaniu w Ośrodku Karta mówił niedawno, że prawda o Katyniu jest potrzebna samej Rosji. I że, co więcej, jest warunkiem odnowy Rosji. To ważne, że po tamtej stronie są ludzie, którzy lekceważąc osobiste zagrożenie, działają na rzecz pojednania z Polakami. List w sprawie prawdy o Katyniu, który w 1980 r. pojawił się w czasopiśmie "Kontinent", był głosem wolnej Rosji, a jego przypomnienie dzisiaj, po 30 latach, jest znakiem, że są środowiska po drugiej stronie, z którymi mówimy jednym głosem [list publikujemy w tym dodatku - red.].

Niestety, sprawa Katynia jest dla władz rosyjskich ciągle sprawą polityczną. I ujawnienie prawdy o Katyniu jest dla nich decyzją polityczną. Trzykrotnie uczestniczyłam w spotkaniach z przedstawicielami najwyższych władz rosyjskich, kiedy padły słowa "przepraszam". W 1992 r. delegacja Rodzin Katyńskich była na Kremlu i Siergiej Stankiewicz, doradca prezydenta Jelcyna, powiedział wówczas: jeśli możecie, wybaczcie. W sierpniu 1993 r. w Dolince Katyńskiej w Warszawie prezydent Jelcyn powiedział do osób z delegacji polskiej: "Prastitie!".

Jednak ma to tylko znaczenie moralne. Bo ze strony władz Rosji nie padły żadne jasne deklaracje dotyczące tego, co Rosja ma zamiar zrobić z odtajnieniem akt śledztwa, tak zwanej białoruskiej listy katyńskiej [dotyczącej części zabitych na mocy decyzji władz ZSRR z 5 marca 1940 r. - red.] czy przekazaniem stronie polskiej dokumentów, teczek personalnych ofiar oraz ich rehabilitacją w sądach rosyjskich. Bo tam nasi bliscy, pomordowani w Katyniu, nadal są traktowani jak przestępcy.

Dr BOŻENA ŁOJEK jest prezesem Zarządu Polskiej Fundacji Katyńskiej. Założycielka warszawskiej Federacji Rodzin Katyńskich.

Rozmawiamy z Cerkwią

Pierwszy krok to poznanie prawdy, stanięcie w prawdzie przed Bogiem i wobec siebie.

Prymas Henryk Muszyński

Pojednanie polsko-rosyjskie jest nie tylko możliwe, ale i konieczne. Podczas niedawnych rozmów przedstawicieli Kościoła katolickiego w Polsce z przedstawicielami rosyjskiej Cerkwi prawosławnej, 26 lutego br., uznano zgodnie, że trzeba podjąć konkretne kroki, by to pojednanie promować. Fundamentem jest wspólnota wiary chrześcijańskiej i nasze przekonanie, że żyjemy w świecie zbawionym przez Chrystusa, który pojednał ludzkość. Usunął to, co jest największą przeszkodą od strony teologicznej - grzech - i zlecił nam, chrześcijanom, posługę jednania. Promowanie tego procesu jest naszym obowiązkiem. Ponieważ korzystamy z dzieła pojednania Chrystusa, jesteśmy zobowiązani usuwać wszystko, co ludzi dzieli, na ile to możliwe, i budować wspólnotę wzajemnego zrozumienia.

W czasie spotkania rozważaliśmy problem od strony religijnej, ale mamy świadomość, że będzie to miało wpływ także na pojednanie narodów - a nasze narody są dziś mocno zantagonizowane. Pierwszym krokiem jest zwykle poznanie prawdy historycznej, stanięcie w prawdzie przed Bogiem i wobec siebie - ale ten wymiar jest właściwy raczej dla historyków. Dla nas właściwym wymiarem jest płaszczyzna religijna i wspólne zadania, które mamy do spełnienia wobec naszych Kościołów, narodów i Europy. Jest to obrona wartości chrześcijańskich, zwłaszcza obrona godności człowieka jako istoty stworzonej na obraz Boga, a także obrona norm moralnych, rodziny, małżeństwa i wychowanie młodego pokolenia w duchu Ewangelii.

Pojednanie w rozumieniu teologicznym dokonało się już w Jezusie Chrystusie, ponieważ Chrystus pojednał nas z Bogiem i z sobą. My podejmujemy ten dar otrzymany od Chrystusa i usiłujemy go urzeczywistniać w sposób pełny w wymiarze ludzkim. To jest nasze powołanie.

HENRYK MUSZYŃSKI (ur. 1933) jest arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem Polski. W latach 1994-2005 był współprzewodniczącym Zespołu ds. Kontaktów Episkopatów Polski i Niemiec.

Deficyt jednoznaczności

Rzeczowy dialog polsko-rosyjski o historii jest dziś trudniejszy niż dialog polsko-niemiecki.

Paweł Machcewicz

Pamięć historyczna jest ważnym elementem stosunków między narodami i państwami, i to nie tylko w naszej części Europy, której przeszłość wydaje się wyjątkowo skomplikowana, doświadczona wojnami i konfliktami. Można przywołać spór o ocenę rzezi Ormian przez Turków sprzed prawie wieku, wciąż wywołujący ogromne emocje i napięcia międzynarodowe, czy oczekiwania ze strony Chin i Korei wobec Japonii, by w sposób jednoznaczny przeprosiła i zadośćuczyniła za zbrodnie z lat 30. i 40.

Na tym tle polskie emocje i oczekiwania związane z Katyniem są jak najbardziej naturalne i uzasadnione, tym bardziej że "kłamstwo katyńskie" było przez kilkadziesiąt lat jednym z symboli zniewolenia Polski po 1944 r. I dlatego Katyń jest i będzie ważnym tematem w stosunkach polsko-rosyjskich, za rządów Putina i Miedwiediewa, ale i w przyszłości. Tak jak oceny II wojny i jej skutków mają i nadal będą miały wpływ na temperaturę stosunków między Polakami a Niemcami (czego najlepszym przykładem szkody, jakie wyrządziła Erika Steinbach). Trudno byłoby sobie wyobrazić dialog polsko-niemiecki bez jednoznacznych gestów ekspiacji ze strony niemieckiej, których pierwszym akordem było uklęknięcie Willy’ego Brandta przed Pomnikiem Bohaterów Getta w 1970 r.

Polacy mają prawo oczekiwać od strony rosyjskiej symbolicznych gestów w sprawie Katynia. Można mieć nadzieję, że będzie nim sam udział Władimira Putina w tegorocznych uroczystościach przy grobach pomordowanych polskich oficerów. Choć najważniejsze będzie to, w jakiej atmosferze się to odbędzie i jakie słowa wypowie premier Rosji.

Należy jednak być świadomym, że nie możemy liczyć na podobną jednoznaczność jak ze strony Republiki Federalnej Niemiec, która z potępienia narodowego socjalizmu uczyniła fundament wychowania obywatelskiego i "polityki pamięci". Dla Rosjan Katyń jest fragmentem zbrodni stalinowskich, których głównymi ofiarami byli oni sami. Obawiają się też stawiania Związku Radzieckiego na jednej płaszczyźnie z III Rzeszą, stąd ich obrona paktu Ribbentrop-Mołotow czy odrzucanie kwalifikacji prawnej ludobójstwa w odniesieniu do Katynia. Uważają też często, że Polacy nie doceniają ogromnych cierpień i strat, które Rosjanie ponieśli w II wojnie, jak również roli Związku Radzieckiego w pokonaniu III Rzeszy.

To wszystko pokazuje, że droga do pojednania, a nawet rzeczowego dialogu w odniesieniu do przeszłości jest trudniejsza niż w stosunkach polsko-niemieckich. Można tylko mieć nadzieję, że w kwietniu w Katyniu strona rosyjska zdobędzie się na gesty wychodzące naprzeciw polskiej wrażliwości historycznej, a my będziemy potrafili je przyjąć, nawet jeżeli nie spełnią wszystkich naszych oczekiwań.

Prof. PAWEŁ MACHCEWICZ (ur. 1966) jest historykiem, dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej, autorem książek o historii Polski w XX w.

Cierpienie nasze i wasze

Jest rzeczą moralną i politycznie rozsądną, aby myśleć również o cierpieniach Rosjan.

Aleksander Smolar

Zaintrygowało mnie to pytanie redakcji "Tygodnika": czy pojednanie polsko-rosyjskie jest możliwe w kontekście historii XX wieku? Nie pamiętam, ale nie przypuszczam, aby takie pytanie było przez "Tygodnik" stawiane w przypadku Republiki Federalnej Niemiec. Chociaż między Polakami a Niemcami pozostaje wiele nieufności wzajemnej, to nikt, poza ekstremistami, takiego pytania nie zada. Oczywiście, jest problem samego znaczenia pojęcia "pojednanie". Czy mówimy o jego sensie teologicznym, moralnym czy też politycznym?

Kiedy mamy do czynienia z pojednaniem między narodami, to z reguły dokonuje się ono, gdy znikają źródła nienawiści i obaw, gdy rośnie poczucie wzajemnego bezpieczeństwa. I przede wszystkim: kiedy ku pojednaniu popychają żywotne interesy zainteresowanych narodów. Tak było w klasycznym przypadku pojednania francusko-niemieckiego. I w naszych stosunkach z Niemcami czy z Ukrainą.

Jak z tego punktu widzenia wyglądają stosunki z Rosją? Myślę, że w latach 90. takiego pytania raczej by nie zadawano. Dominował bowiem, zwłaszcza na początku, optymizm. I trudno było zapomnieć, że bez polityki Gorbaczowa nie byłoby polskiego roku 1989. A w każdym razie przez wiele jeszcze lat.

Myśląc o polskim cierpieniu, nie wolno zapominać o cierpieniu Rosjan i innych narodów ówczesnego ZSRR. Freud mówił o narcyzmie małej odmienności. Można też mówić o narcyzmie cierpienia, które nie pozwala dostrzec cierpienia innych. Nie można zapominać paktu Ribbetrop-Mołotow, 17 września, wywózek na Sybir, wreszcie PRL-u. Ale gdy myśli się o stosunkach z wielkim sąsiadem, to jest rzeczą moralną i politycznie rozsądną, aby myśleć również o wysokiej cenie, jaką zapłacił z winy tych samych komunistycznych władców. Żeby przeszłe cierpienia, również te nasze, łączyły, a nie dzieliły. I mam nadzieję, że tak będzie w czasie zbliżających się obchodów rocznicy zbrodni katyńskiej.

Nasz problem z Rosją to przede wszystkim sprawa naszych obaw wobec kraju, któremu do demokracji i dobrych równoprawnych stosunków z sąsiadami daleko. Ale nasze gesty wobec Rosjan, nasza empatia dla straszliwych cierpień tego narodu - a nie tylko słuszne domaganie się, aby oni sowieckie zbrodnie wobec Polski uznali - to rozumna postawa budowania zaufania wzajemnego, sprzyjania, choćby na marginesie, powstawaniu tam społeczeństwa otwartego i ufnego.

ALEKSANDER SMOLAR (ur. 1940) jest prezesem Fundacji Batorego, której jednym z celów jest zbliżenie między państwami Unii Europejskiej a krajami Europy Wschodniej, zwłaszcza Rosją, Ukrainą i Białorusią.

Putin nie potępi Stalina

Pojednanie "na gruncie Katynia" jest możliwe, ale mało prawdopodobne. Przynajmniej w dającej się wyobrazić przyszłości.

Zbigniew Gluza

Mówię o relacjach oficjalnych, ściśle państwowych, bo te społeczne zdają się nie przemawiać tak do wyobraźni zbiorowej. A władze rosyjskie od 1994 r. nie są gotowe potwierdzić nawet tego, co na temat zbrodni katyńskiej w imieniu Rosji wypowiedziano w latach 1990-93.

Trudno dotychczasowych zachowań przedstawicieli Rosji nie uważać za postsowieckie. Ich polityka, przyjmowana poza granicami Rosji za pokrętną i kompromitującą, jest w tym punkcie obliczona na odbiór wewnętrzny. Skoro Rosjanie w znaczącej części gotowi są gloryfikować Stalina, trudniej jest władzy, która wzmacnia ten pogląd, oznajmić naraz, że Stalin to bezwzględny masowy morderca. Sądzę, że w tym punkcie nic się w kwietniu nie zmieni. Putin nie zachowa się uczciwie.

Celem politycznym Katyń pozostanie tak długo, jak długo oficjalna Rosja nie potępi sowietyzmu jako systemu ludobójczego, a Stalina - jako politycznego bandyty. Sprawa katyńska będzie żyć także w następnych generacjach, dopóki nie stanie się pewne, że żadna forma recydywy komunistycznej nam nie grozi. Polityka Rosji przynosi dotąd wrażenie odwrotne. Nic więc dziwnego, że nasi zabici żądają od nas dalszej straży.

Nie warto się jednak aż tak skupiać na cynicznych politykach. Są wszak wspaniali Rosjanie. Wielu z nich przypomnieliśmy w wydanej właśnie książce "Rosja a Katyń". To dzięki nim, głównie w relacji KARTY ze Stowarzyszeniem "Memoriał", dokonuje się od lat niezwykłej dokładności dokumentacja "Indeksu Represjonowanych" (www.indeks.karta.org.pl) - dzięki niej tysiące polskich rodzin poznały sowiecki los swoich bliskich.

Byłbym za tym, by nie skupiać się w przypadku Rosji na nierzetelnych politykach czy obojętnej wobec "nas" większości społeczeństwa, ale z całą mocą dziękować tym niezwykłym Rosjanom, którzy na ofiary Katynia patrzą tak jak my - jak na swoich. To początek pojednania, na tym można by budować. Ani politycy, ani media w Polsce tak tego zwykle nie traktują.

ZBIGNIEW GLUZA (ur. 1955) jest prezesem Ośrodka KARTA, najstarszej organizacji społecznej zajmującej się dokumentowaniem XX-wiecznej historii. Współzałożyciel podziemnego pisma "Karta" w 1982 r., które dało początek późniejszemu Ośrodkowi.

Przeciętny Rosjanin wini Niemców

Prywatnie większość rosyjskich polityków przyznaje, że winę za Katyń ponosi Stalin i NKWD. Ale publicznie będą milczeć, póki głosu nie zabiorą Miedwiediew lub Putin.

Sławomir Dębski

Do pojednania polsko-rosyjskiego powinniśmy konsekwentnie dążyć. Ale żeby się dokonało, muszą zaistnieć odpowiednie warunki. Po pierwsze, konieczne jest upowszechnienie w Rosji wiedzy o tej zbrodni. A co za tym idzie, Rosjanie muszą zamknąć własną debatę na temat tego, kto odpowiada za zbrodnię katyńską. Tak długo, jak w dyskursie publicznym w Rosji kwestionowanie sowieckiej odpowiedzialności za mord katyński będzie tolerowane, tak długo o pojednanie będzie trudno. Dlatego postęp w procesie polsko-rosyjskiego pojednania nie jest możliwy bez zaangażowania aparatu państwowego Rosji i najwyższych władz.

Prywatnie większość rosyjskich polityków z mniejszą lub większą pewnością przyznaje, że winę za mord w Katyniu ponosi Stalin i NKWD. Ale póki głosu nie zabiorą prezydent Dmitrij Miedwiediew lub premier Władimir Putin, także inni politycy będą unikać publicznych wypowiedzi na ten temat. Natomiast przeciętny Rosjanin, zapytany o to na ulicy, ma już wątpliwości - albo wręcz mówi, że sprawcami mordu katyńskiego byli Niemcy.

Nie chodzi więc tylko o gesty polityczne, ale o szansę na pojednanie społeczeństw. Do tego potrzebne jest polityczne i moralne przywództwo i praca edukacyjna ze strony władz rosyjskich. Gesty polityczne są ważne, jednak zobowiązują one głównie elity. A nam jest potrzebny przełom w sprawie Katynia, obejmujący szerokie masy społeczeństwa.

Jak do niego dążyć? Obecność premiera Putina w Katyniu jest krokiem w dobrym kierunku. Daje możliwość wyjaśniania rosyjskiej opinii publicznej, co Putin tam w ogóle robi. Oczywiście, przydałyby się tam odpowiednie słowa. Dobrze byłoby też, gdyby widzowie rosyjskiej telewizji mogli obejrzeć film Andrzeja Wajdy "Katyń". Potrzebne jest też odtajnienie wszystkich dokumentów dotyczących tej zbrodni, łącznie z materiałami z postępowania rosyjskiej prokuratury. Dla polskiej wrażliwości jest to nie do pojęcia, że one są nadal tajne, że wciąż cenzuruje się naszą wiedzę o zbrodni katyńskiej. To jak kontynuacja "kłamstwa katyńskiego". Jeśli mamy mówić o pojednaniu, musi się to skończyć. Konieczna jest także rehabilitacja ofiar na gruncie prawa rosyjskiego.

A czy pojednanie powinno być także celem politycznym? Tak, powinniśmy dążyć do pojednania z wielu powodów, także politycznych. Minęło 70 lat, współcześni Rosjanie nie ponoszą żadnej winy za decyzje Stalina i siepaczy z NKWD, ale brak ostatecznego zamknięcia sprawy Katynia obciąża współczesne relacje między oboma narodami, gdyż naraża stronę rosyjską na zarzut złej woli. Pod jego ciężarem trudno o kształtowanie pozytywnego wizerunku Rosji, a bez tego dobre relacje polsko-rosyjskie zawsze będą przypominać domek z kart.

Katyń jest tematem, który rosyjskim środowiskom wobec Polski nieżyczliwym łatwo jest wykorzystywać. Mamy tu doświadczenia z ostatnich 20 lat. Gdy np. po Pomarańczowej Rewolucji Rosja była niezadowolona z prowadzonej przez Polskę polityki, natychmiast odbiło się to na stosunku do sprawy katyńskiej. Mieliśmy do czynienia ze skandalicznymi artykułami, nastąpił regres w postępowaniu prokuratorskim. Pamięć o zamordowanych w Katyniu po raz kolejny została zszargana w sposób instrumentalny. To dla nas niedopuszczalne ze względu na miejsce, jakie zbrodnia katyńska zajmuje w polskiej tożsamości narodowej.

SŁAWOMIR DĘBSKI (ur. 1971) jest historykiem i politologiem, dyrektorem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Członek polsko-rosyjskiej grupy ds. trudnych. Autor książki "Między Berlinem a Moskwą. Stosunki niemiecko-sowieckie 1939-1941".

Przeszłość nie przemija

Dopóki historia będzie elementem ideologii imperialnej Rosji, dopóty używanie słowa "pojednanie" jest nie na miejscu.

Rafał Dzięciołowski

Czy pojednanie Polaków i Rosjan jest możliwe? Uważam, że słowo "pojednanie" brzmi patetycznie i trąci też polityczną poprawnością - na poziomie poprawnych intencji i nieliczenia się z realiami. To okropny dydaktyzm, który nijak się ma do rzeczywistości. Tymczasem chodzi przecież o ustalenie minimalnego poziomu prawdy, która obu stronom - polskiej i rosyjskiej - da satysfakcję.

To wszystko, co nazywamy problemem historycznym, wcale nie jest tylko historią, ale żyje w świadomości społecznej i jest przekazywane z pokolenia na pokolenie. Przekonanie, że podziały historyczne przestają odgrywać rolę, gdy wymierają pokolenia bezpośrednio dotknięte jakimiś wydarzeniami, jest fikcją. Zbiorowa pamięć historyczna istnieje i stanowi o tym, czym są narody. Przykładem mogą być relacje polsko-niemieckie. Po Mszy Pojednania w Krzyżowej z udziałem premiera Mazowieckiego i kanclerza Kohla w 1989 r. i po podpisaniu traktatów o granicy i współpracy w latach 1990-91 wydawało się, że historia nie będzie już dzielić - a jednak stosunki polsko-niemieckie popsuły się w ostatnich latach na tym właśnie tle, sporo w nich namiętności, zaangażowane zostało w problem także młodsze pokolenie. Podobnie rzecz się ma ze stosunkami polsko-ukraińskimi, chociażby w kwestii rzezi Polaków na Wołyniu.

W stosunkach Polski z Rosją najboleśniejszą kwestią jest sprawa Katynia, traktowana jako element współczesnej polityki. Po tym, jak za czasów prezydenta Rosji Borysa Jelcyna osiągnięto pewien poziom docierania do prawdy, nastąpił regres. Archiwa się zamknęły, po stronie rosyjskiej szuka się usprawiedliwień, publicznie dywaguje nad tym, kto jest sprawcą zbrodni katyńskiej i czy aby na pewno Rosjanie, odrzuca się też wnioski procesowe rodzin ofiar, knebluje środowiska historyków rosyjskich, którzy nie poddają się jedynie słusznej wykładni dziejów. To element polityki odbudowy imperium. Legitymizacja Rosji jako hegemona też odbywa się w wymiarze historycznym, a jej rola jako pogromcy hitleryzmu ma być usprawiedliwieniem dla dominacji w tej części świata. I tu sprawa Katynia jest szczególnie niewygodna. Nie mieści się w założeniach polityki restauracji imperium. Dopóki będzie tak, że historia jest elementem ideologii rosyjskiego państwa, używanie słowa "pojednanie" jest nie na miejscu.

Jest natomiast możliwe porozumienie między ludźmi. I tu wierzę w szanse dialogu i zrozumienie. Konieczne jest jednak, aby Rosjanie - zarówno społeczeństwo, jak i elity - wiedzieli o tej zbrodni. Tym bardziej więc z wielkim szacunkiem powinniśmy odnosić się do głosu rosyjskiego "Memoriału" - bo to głos wielkiej odwagi.

RAFAŁ DZIĘCIOŁOWSKI (ur. 1966) jest członkiem zarządu Fundacji "Pomoc Polakom na Wschodzie", założonej w 1992 r. przez kancelarię premiera RP. Współautor książki "Pałace i dwory Kresów".

Katyń, czyli instrument

Poprawa relacji z Rosją jest w interesie Polski. Ale nie da się tego zrobić bez woli Kremla, w którego optyce jesteśmy na dalszym planie.

Paweł Kowal

Obecnie jesteśmy potrzebni Moskwie głównie po to, aby na forum Unii Europejskiej nie sypała piasku w tryby głównie biznesowych relacji kilku państw europejskich z Kremlem. Stąd gesty strony rosyjskiej.

Rosjanie zdają sobie sprawę, jak wielkie znaczenie dla polskiej opinii publicznej mają sprawy historyczne. W tym kontekście także kwestia Katynia jest traktowana przez Kreml instrumentalnie. Analitycy rosyjscy z pewnością dawno zaobserwowali, że najmniejszy gest Władimira Putinia, choćby całkowicie abstrahował od istotnych postulatów zgłaszanych przez Polaków, jest nad Wisłą przyjmowany z rewerencją. Ponieważ polska opinia publiczna jest wrażliwa na sprawy prestiżu - na to, że "zostaliśmy docenieni", że "przyznano nam rację" - można bardzo łatwo oddziaływać na polskich komentatorów i polityków.

Tymczasem sprawa Katynia była już ogrywana w końcu lat 80., kiedy Gorbaczow poszukiwał wsparcia dla siebie wśród komunistycznych przywódców. Zdawał sobie sprawę, że dla Jaruzelskiego możliwość zajmowania się Katyniem oznacza wzmocnienie pozycji generała w Polsce. Czyli dochodziło do wymiany: ze strony (jeszcze) sowieckiej coś niezbyt ważnego, co jednocześnie dla polityków w Polsce stanowi ważny element uprawiania polityki. Podobny mechanizm, choć sytuacja się w wielu kwestiach zmieniła, jest używany dzisiaj.

Pojednanie to coś, co dzieje się w sumieniu i najczęściej jest aktem indywidualnym. Dlatego celem politycznym nie powinno być powstawanie jakiegoś dokumentu o pojednaniu. Szczególnie że władze w Rosji posiadają niepełną legitymację społeczną do takich akcji - trudno bowiem mówić o tym, byśmy mieli w Rosji typową demokrację z wolną opinią publiczną.

Nie powinniśmy koncentrować się zatem na pojednaniu biurokratycznym, ale próbować dojść z Rosjanami do porozumienia w sprawie realizacji konkretnych postulatów, jak otwarcie archiwów katyńskich, uznanie zbrodni za ludobójstwo, sprawiedliwy osąd, chociażby miał tylko symboliczny charakter, zaniechanie zaprzeczania zbrodni katyńskiej. Nie zmienia to wszystko faktu, że gesty Putina trzeba brać za dobrą monetę i liczyć, że poprowadzą nas ku czemuś głębszemu. ?h

PAWEŁ KOWAL (ur. 1975) jest historykiem, asystentem w Instytucie Studiów Politycznych PAN, posłem PiS do Parlamentu Europejskiego; specjalizuje się w polityce wschodniej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2010