Czekając na wodolot

Komisja Europejska proponuje wprowadzenie ruchu bezwizowego między Obwodem Kaliningradzkim a ościennymi polskimi powiatami. Mieszkańcy Fromborka wierzą, że razem z granicą otworzą się zaprzepaszczone szanse.

16.08.2011

Czyta się kilka minut

Jest piątkowe przedpołudnie. Rzadko widziane tego lata słońce rozświetla wzgórze katedralne. Po uliczkach słynnego miasta Frombork snują się pojedyncze osoby. Czasem przemkną na rowerach niemieccy turyści.

Do przystani przybija statek. Wysypuje się z niego wielobarwny tłum. Ożywcza krew, która na chwilę zmienia niemal wymarłe miasto w tętniący życiem kurort. Smażalnie ryb się zapełniają, oblegane są stoiska z pamiątkami i pocztówkami, wycieczki przemaszerowują przez muzeum, katedrę, wieżę widokową, po czym znikają na statku i odpływają, a razem z nimi karty kredytowe i niewydane złotówki. Miasto znowu zastyga.

Przyjrzyjmy się mapie: przecięty granicą na pół Zalew Wiślany. Od północy, nad Bałtykiem - Kąty Rybackie, Krynica Morska, od wschodu Rosja. Po stronie rosyjskiej Cieśnina Pilawska łączy zalew z Bałtykiem. Na południowym brzegu - Frombork.

Miasto straconych szans, jak mawiają mieszkańcy.

Kilka ulic, port, blaszana budka przejścia granicznego i związane z Mikołajem Kopernikiem zabytki. Plażę miejską, niegdyś licznie odwiedzaną, zdobi znak zakazu kąpieli. Dworzec straszy odrapaną elewacją, a tory porastają zarośla, bo tylko latem raz w tygodniu przejeżdża tędy turystyczny skład. Z portu statki odpływają dwa razy w tygodniu - we wtorki i czwartki, a przejście graniczne ożywa jedynie od wielkiego dzwonu, np. podczas międzynarodowych regat. Próżno tu szukać wielkiego biznesu. Szczęśliwcy pracują w szkole, urzędzie miasta, szpitalu psychiatrycznym i wodociągach. Drobna przedsiębiorczość to kilka barów, restauracji, kwater, jeden hotel i hotelik, razem mniej niż 300 miejsc noclegowych. Największa prywatna firma, zatrudniająca 30 osób, produkuje trumny. Najlepsza metafora, jaką można opisać sytuację Fromborka - mówią mieszkańcy.

Ale nie zawsze tak było.

W latach 90. miejscowość stanowiła turystyczną potęgę. Prężnie działał ośrodek PTTK, dużą bazę miało harcerstwo.

- Ostatni dobry rok, kiedy we Fromborku stacjonowali harcerze, to był 2003 - wspomina Edward Urbanowicz, licencjonowany przewodnik turystyczny, który oprowadza wycieczki po miejscowych zabytkach od blisko 20 lat. - Od tego czasu wiele się zmieniło, niekoniecznie na lepsze. Wcześniej sezon turystyczny trwał cały rok. Teraz ledwie dwa wakacyjne miesiące. A przecież jest tyle możliwości - można np. organizować zimą zawody bojerowe.

Miasto miało ożywić otwarte w 2004 r. wodne przejście graniczne. I ożywiło. Niestety na bardzo krótko.

- We Fromborku cumowali żeglarze z Rosji, Niemiec, Szwecji, doskonale pamiętam, kiedy do naszego portu zawinął potężny szwajcarski statek pasażerski, luksusowy hotel na wodzie. Nawet emeryci i bezrobotni mogli sobie dorobić, pływając do strefy wolnocłowej, gdzie w sklepie na statku litr spirytusu kosztował 9 zł. Przywozili trochę wódki, papierosów i jakoś żyli. Teraz o tym, że istnieje przejście graniczne, informuje jedynie zamknięta budka - opowiada przewodnik.

Asy z talii

Wydawałoby się, że miasto ma wszystkie atuty, które pozwalają na dynamiczny rozwój. Wszystkie asy z rozdania, jakiego w tej części kraju dokonały przyroda i przeszłość. Położenie: nad Zalewem Wiślanym, w sąsiedztwie granicy z Obwodem Kaliningradzkim oraz nadmorskim kurortem w Krynicy. Bogatą, sięgającą XIII w. historię, liczne zabytki oraz postać Kopernika, który tu pracował, zmarł i został pochowany. Nawet dwa razy - jego ponowny uroczysty pochówek odbył się w katedrze w ubiegłym roku.

Do tego należy dodać port morski oraz przejście graniczne. Jak dotąd, nie udało się jednak ułożyć tych elementów w jeden spójny, przynoszący mieszkańcom profity obraz. Wręcz przeciwnie: blisko 30-procentowa stopa bezrobocia plasuje tutejszy powiat w niechlubnej krajowej czołówce. Co trzeci mieszkaniec w wieku produkcyjnym nie ma pracy, a Frombork nie odstaje pod tym względem od średniej powiatowej. Na ponad 3,5 tys. mieszkańców gminy (wliczając osoby w wieku emerytalnym i dzieci) blisko 400 osób pozostaje bez zatrudnienia, z czego mniej niż połowie przysługuje zasiłek dla bezrobotnych.

- Gmina Frombork leży na terenie zagrożonym strukturalnym bezrobociem. Urząd pracy może jedynie wspierać aktywizację zawodową. Nie jesteśmy jednak w stanie całkowicie rozwiązać problemu. Tym bardziej że dysponujemy skromnymi środkami. To leży w gestii samorządów, które tworząc atrakcyjne oferty dla inwestorów, mogą przyciągnąć biznes - mówi Jerzy Welke, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Braniewie.

Z drugiej strony, mieszkańcy nie chcą niekontrolowanego rozwoju w stylu rozbuchanego, polskiego disneylandu, gdzie panuje bylejakość i plastik. Nie chcą, aby Frombork utracił charakter urokliwego warmińskiego miasteczka.

- Byłoby fatalnie, gdyby Frombork zmienił się tak, jak zmieniły się mazurskie Mikołajki. Owszem, jest to fajna, żywa, turystyczna miejscowość, ale sztuczna, bez dawnego charakteru. Klimat Fromborka to nasz największy atut, spokój jest tym, czego szukają i co znajdują nasi hotelowi goście - tłumaczy Hanna Piotrowiak, współwłaścicielka Hotelu Kopernik.

Zdaniem mieszkańców, miasto powinno zwrócić się w stronę wody i przejścia granicznego. Właśnie tam tkwi niewykorzystany potencjał.

Polityka zamyka

Historia obecnego przejścia granicznego sięga 2004 r. Na początku miało mieć charakter tymczasowy, plany i nadzieje były jednak potężne - budowa terminalu pasażerskiego z prawdziwego zdarzenia. Po ochłodzeniu stosunków polsko-rosyjskich w 2006 r. jednym podpisem uciął je rosyjski rząd, zamykając granicę i dostęp do Cieśniny Pilawskiej.

- To sprawy, które dzieją się ponad naszymi głowami. Nie mamy na nie wpływu, mimo że dotyczą nas w ogromnym stopniu - mówi Krystyna Lewańska, burmistrz Fromborka. - Przejście graniczne to dla nas furtka do lepszego życia.

Próbowano różnych sposobów. Armatorzy chcieli wprowadzić w życie tzw. wizy grupowe i organizować wyjazdy wycieczkowe. Rosjanie doszukali się jednak uchybień proceduralnych i pomysł upadł. Powstała nawet idea uniezależnienia się od Rosjan i przekopania Mierzei Wiślanej na wysokości miejscowości Skowronki. Do realizacji projektu zapalił się rząd Jarosława Kaczyńskiego. Przekop miał mieć 1100 metrów długości i 80 metrów szerokości. Kiedy jednak dokonano ekspertyz oddziaływania na środowisko (teren objęty unijnym programem Natura 2000) oraz wyliczeń ekonomicznych (jedynie wykonanie kanału miało kosztować 80 mln euro, nie licząc śluz i mostów), pomysł szybko zakopano. Światełko nadziei zaświeciło ponownie w 2009 r., kiedy po spotkaniu w Sopocie szefów polskiego i rosyjskiego rządu, Władimir Putin wydał decyzję o przywróceniu ruchu granicznego na Zalewie Wiślanym dla jednostek pływających pod banderą państw UE. Teoretycznie. W praktyce przejście we Fromborku otwierane jest tylko podczas wyjątkowych okazji.

- Dwukrotnie zorganizowano u nas międzynarodowe regaty o puchar trzech marszałków. Załogi z Polski i Rosji rywalizowały na odcinku z Fromborka do Bałtijska. To niewielkie kroki, ale powoli ocieplają stosunki i prowadzą do unormalnienia sytuacji - mówi Lewańska.

Unia proponuje

Teraz pojawiła się nowa szansa na uruchomienie przejścia we Fromborku. Komisja Europejska ogłosiła 29 lipca br. propozycję wprowadzenia ruchu bezwizowego dla Obwodu Kaliningradzkiego w proporcjonalnym pasie przygranicznym po obu stronach granicy. Dzięki temu bez kosztownych rosyjskich wiz mogliby przekraczać granicę mieszkańcy Trójmiasta, Elbląga, Olsztyna oraz powiatów puckiego, gdańskiego, nowodworskiego, malborskiego, oleckiego, gołdapskiego, giżyckiego, węgorzewskiego, mrągowskiego, kętrzyńskiego, olsztyńskiego, bartoszyckiego, lidzbarskiego i braniewskiego. Prace nad dokumentem potrwają zapewne kilka miesięcy. Jeśli wejdą w życie, ożyje również przejście we Fromborku. Ma to strategiczne znaczenie z kilku powodów. Po pierwsze - we Fromborku od 2005 r. prowadzone są przygotowania do budowy mariny na 135 jachtów. Przedsięwzięcie jest realizowane w ramach finansowanego ze środków unijnych projektu Pętli Żuławskiej.

- Otrzymaliśmy już pozwolenie na budowę, teraz czekamy na sygnał z urzędu marszałkowskiego, że są pieniądze na jej rozpoczęcie - wyjaśnia Lewańska. - Jeśli przejście zostałoby otwarte, jestem przekonana, że gościlibyśmy wielu turystów z Obwodu Kaliningradzkiego. Rosjanie lubią żeglować.

Po drugie - po otwarciu granicy można spodziewać się odrodzenia turystyki zakupowej. Wiele towarów w polskich sklepach ma o wiele niższą cenę. Miejscowi drobni przedsiębiorcy mieliby przypływ nowych wiernych klientów. Po trzecie - zarobiliby armatorzy.

- Teraz statki odpływają z Fromborka tylko dwa razy w tygodniu. Za tak skromny rozkład nie można jednak winić armatora. Składa się na to wiele przyczyn, głównie zamknięcie przejścia granicznego. Poza tym na pokład statku wchodzi 260 osób, a na ostatni rejs sprzedałem 70 biletów - wyjaśnia Zygmunt Czarnecki, właściciel firmy IT Globus z Fromborka, która m.in. prowadzi sprzedaż biletów na rejsy Żeglugi Gdańskiej. - Wspominając czasy, kiedy działało wodne połączenie wodolotem do Kaliningradu, można ocenić je tylko pozytywnie. Osoby, które wybierały się turystycznie czy biznesowo do Obwodu Kaliningradzkiego nocowały i jadły we Fromborku. Linia zachęcała również do podróży pasażerów z Krynicy. Wszyscy byśmy skorzystali, gdyby połączenie zostało przywrócone.

I po czwarte - odkryto w tym mieście złoża solankowe i Frombork stara się o uzyskanie statusu uzdrowiska. Kuracjusze z Kaliningradu, bez wątpienia nie pogardziliby rehabilitacją w tak urokliwym miejscu.

To wszystko na razie tylko życzenia, zależne od procedur i politycznych prądów. Tymczasem jest oczekiwanie na kolejny statek z Krynicy. Wyleją się z niego turyści i na chwilę spowodują ruch.

Kiedy wrócą na drugi brzeg, miejscowi znowu będą mogli spokojnie usiąść przy kawie w zabytkowej wodociągowej wieży, wypatrując momentu, w którym potencjał i wielkie szanse zmienią się w rzeczywistość.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2011