Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W latach 60. BBC miało sporo kłopotów z nadawaniem piosenek pochodzących z nowych płyt. Rozwiązanie, respektujące prawo i zarazem umożliwiające obieg muzyki, do dziś przynosi efekty. Otóż redakcje po prostu zapraszały artystów do radiowych studiów, gdzie ponownie nagrywano piosenki. Teraz ukazują się kompakty z tymi rejestracjami. Album grupy Cream zawiera 22 ścieżki, z czego aż 20 usłyszeli dotąd tylko odbiorcy BBC, i to ho, ho, z górą trzydzieści lat temu.
Radiowi realizatorzy starali się zminimalizować koszty; nagrywano w mono, taśmy zasadniczo nie podlegały późniejszej obróbce (dublowanie głosów, nakładanie ścieżek), choć na omawianej płycie zdarza się podwajanie gitary.
W ten sposób powstałe, by tak rzec, studyjne-live wersje utworów tria pozwalają na nowo się tej muzyce przysłuchać. „BBC Sessions” to brzmienie pierwotniejsze, surowsze. Dodałbym, że nawet czysto techniczne mankamenty nagrania (lekkie przesterowa-nie, niekiedy zbyt mała wyrazistość dźwięku) - stanowią dla zespołu próbę czystych muzycznych wartości. I, jakżeby inaczej, Cream tę próbę wygrywa. Nader ograniczone środki realizacji nie przeszkodziły panom (też) B. B. C. w przedstawieniu idei i spełnień ich muzyki. Tak więc Bruce, Baker i Clapton to współdziałanie trzech wybitnych i równorzędnych indywidualności. Także perkusja - nie mówiąc o basie czy gitarze - może być instrumentem prowadzącym. Analogiczne równouprawnienie charakteryzuje wszystko, co składa się na dzieło Cream: wirtuozerię wykonawczą i kompozytorski namysł, improwizację fragmentów i logikę całości. Nie darmo Jack Bruce polecił kiedyś innym basistom dokładne przestudiowanie Bachow-skich partii basso continuo.