Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Chciałaby, żeby jej książki były czytane, ale mocno myli się ten, kto pomyślałby, że chodzi tu o pisarską próżność. Apel Hanny Krall wynika z pragnienia, aby historie tysięcy ludzi, które w swoim życiu spisała, były wciąż żywe, gdyż ci bohaterowie, najzwyczajniej w świecie, na to zasługują. Gdy raz opisze się fragment czyjegoś życia, już na zawsze pozostaje się za niego odpowiedzialnym.
CZYTAJ TAKŻE:
Hanna Krall mówi mało i niechętnie – nie przepada za rozmowami na temat własnej twórczości, nie lubi także występować publicznie. Choć na spotkaniu dominowały anegdoty związane z twórczością autorki (szczególnie te związane z fragmentami jej prozy, które odczytywali prowadzący spotkanie – Mariusz Szczygieł i Wojciech Tochman), Hannie Krall wystarczyło zaledwie kilka zdań, aby nadać właściwy ton rozmowie. Atmosfera była swobodna, a rozmowy pełne żartów, jednak najcenniejsze były te momenty, gdy autorka, całkowicie serio, przypominała swoim „uczniom”, co jest naprawdę stawką prozy reporterskiej, a w tej kwestii niewiele się zmieniło w ostatnim półwieczu. Sekret jest oczywiście banalny – trzeba umieć odpowiednio nastrajać swój słuch i uwagę, aby usłyszeć historię drugiego człowieka, a potem spisać ją z odpowiednim szacunkiem. Hanna Krall pokazała, że jej pozycja najważniejszej postaci polskiego reportażu jest w pełni uzasadniona.