Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zmienił się rząd, mnożą się wypowiedzi o telewizji publicznej. W wypowiedziach zaś mnożą się pytania: co z Krajową Radą, co z radą nadzorczą, co z zarządem, czy kogoś odwołają, kiedy odwołają, jak odwołają, co z tego odwołania wyniknie? Od tak poważnych kwestii głowa puchnie.
2.
W dniu zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska nowy minister kultury Bogdan Zdrojewski oświadczał na łamach "Dziennika": "Ostatnie lata to dla polityków swego rodzaju memento: opcja, która zawłaszczała publiczne media, wkrótce przegrywała wybory. Platforma Obywatelska nie ma tych obaw: ani nie chcemy mediów zawłaszczyć, ani nie przegramy wyborów. A sytuacja, w której tak łatwo politycy podporządkowują sobie publiczne anteny radia i telewizji, od lat domaga się naprawy. Jako minister kultury będę kibicował ustawie, która ten stan rzeczy zmieni". (Tytuł tej deklaracji jest równie mocny jak ona sama: "Prezes TVP nie może być politycznie namaszczony".)
3.
Świetnie powiedziane: "ani nie chcemy mediów zawłaszczyć, ani nie przegramy wyborów". Słowem: jeśli aktualny rząd będzie miał gwarancję wygrania przyszłych wyborów, nie zawłaszczy mediów publicznych. A jeśli nie będzie miał takiej gwarancji? Czy wtedy powróci dobrze znane porzekadło: nie chcieliśmy, ale musimy?
Skądinąd: cała wypowiedź ministra Zdrojewskiego, poczynając od jej tytułu, jest równie jasna (albo niejasna, jak kto woli). Argument politycznego namaszczenia może się przydać przy zmianie dotychczasowego prezesa TVP i przy pozostawieniu go na stanowisku. Obecna koalicja może odpolitycznić publiczne media, może (mówiąc językiem PiS-u) próbować je odzyskać, może wreszcie, zgodnie z przeświadczeniem, że ten, kto rządzi na Woronicza, przegrywa wybory, pozostawić je dzisiejszej opozycji. Z wypowiedzi Bogdana Zdrojewskiego dałoby się logicznie wyprowadzić każdy ze wskazanych scenariuszy. To, czy każdy z nich jest równie prawdopodobny - to zupełnie inna kwestia.
4.
Rozwiązanie problemu telewizji publicznej pozostawiam ministerialnym umysłom. Nie oglądam jej. Dokładniej: powoli, ale dość skutecznie odzwyczaiłem się od jej oglądania. W ciągu ostatnich dwóch lat nie odczuwałem żadnej potrzeby sprawdzania tego, co się dzieje, w którymkolwiek z programów TVP.
5.
Owszem, często korzystam (jak się teraz mówi) z kanału informacyjnego jednej z prywatnych telewizji. Wiadomości zazwyczaj czytam na dole ekranu, głos wyciszam. Takie oglądanie ma swoje zalety: pozwala jednocześnie słuchać muzyki. Muzyka zaś, jak wiadomo od zawsze, wzbogaca wewnętrznie i łagodzi obyczaje. Bardziej niż telewizja.