Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prawo o ruchu drogowym stara się te sprawy regulować, aby później można było nadzorować i karać w celu prewencji i odstraszania. Zajmują się tym między innymi anioły z suszarkami, masowo poukrywane w przydrożnych chaszczach i innych inspektach, wyskakujące na środek drogi publicznej, gdy tylko nadarzy się okazja, z lizakiem nie bez powodu, jak grom z jasnego nieba. Co to oznacza dla kierowcy? Chwilkę nieoczekiwanej refleksji nad rzeczywistością "an sich". Jakąkolwiek bolesną rzeczywistością by była, wnioski mogą być wręcz przeciwne.
Krótko mówiąc, zostałem zatrzymany wściekły i na wpół potencjalnie martwy w mojej jeździe zbyt szybkiej z życia stacji do stacji, pokazano mi jak wół na wyświetlaczu przekroczenia mego nagie cyfry, a następnie zaproszono do "chill-out-roomu" zwanego popularnie radiowozem. Tam właśnie spotkałem anioła stróża, który spokojnie, pogodnie, metodą majeutyczną uświadomił mi prawdziwy sens zdarzeń. Zaczął od pytania: "Dokąd pan jedzie?", a doszedł do jądra: jądra jasności. "Ktoś na pana czeka?". Kilka punktów karnych oraz mandat od dobrego gliny to pikuś w porównaniu z doznaniem metafizycznej dziwności istnienia po wyjściu z radiowozu, gdy wciąż jeszcze wybrzmiewały w pełnym słońcu czerwcowym słowa bez ironii: "Kocham swoją pracę, uwielbiam swoje życie, a pan?".
Stróżu mój, ty zawsze przy drodze w krzakach stój.