Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jakież to znaczące. Amerykańska firma, która zamierza uczynić to swoim pracownikom, działa w branży automatów do sprzedaży przekąsek – co akurat nie dziwi. Natomiast powód, dla którego wolni ludzie godzą się na wszczepienie sobie czipów, jest z lekka zdumiewający. Chcą mieć... wolne ręce. Naprawdę. 50 z 85 istot ludzkich uznało, że dadzą się zachipować w imię wolnych rąk. „Oh wow, oh wow, oh wow!” – jak ponoć powiedział Steve Jobs na łożu śmierci.
Zachipowani mogą otwierać drzwi, płacić za Twiksa oraz logować się do lapka bez używania rąk. Niesamowite, z wolnymi rękami można w tym czasie robić tyle fantastycznych rzeczy. „Chcemy być częścią przyszłości!” – deklarują wyznawcy chipa. Hmmm... bycie częścią przyszłości niekoniecznie oznacza bycie częścią lepszej przyszłości, być może nie oznacza nawet bycia częścią znośnej przyszłości, ale mniejsza o to, ważny jest entuzjazm pionierów, kolumbów, magellanów, cooków chipa. Oczywiście chipy nie są wyposażone w GPS, absolutnie nie będą wykorzystywane zdalnie, stuprocentowo wiadomo, co na nich zapisano, więc nie ma powodów do obaw, zresztą – ogień, koło, maszyna parowa oraz toster też z początku budziły obawy, nieprawdaż? Otwórzmy się na przełomową przyszłość, mając wolne ręce!
Idźmy więc za ciosem i rzućmy chipa na szersze społeczne spektrum, śmiałym gestem przekroczenia udając się poza zakładowe stołówki i open boxy. Na dobry początek – a i dla przykładu – można by wszczepić chipy parlamentarzystom. Skończyłyby się pomyłki przy głosowaniu, skończyłoby się odbieranie mikrofonu i gaszenie światła. Łatwiej byłoby bez zająknięcia powtarzać przekazy dnia, a i porządek wchodzenia na trybunę sejmową znacznie by się wyklarował, i to bez żadnego trybu. Same plusy. Po minucie można by mówcy naprawdę odebrać głos, a o to przecież w parlamencie chodzi. Żeby nie gadać bez sensu, tylko wszystko szybko przegłosować na rano. Ponieważ jest wolność, demokracja i pluralizm, parlamentarzysta po odebraniu głosu mógłby jeszcze trochę pogestykulować na mównicy.
Później chipy wszczepi się wszystkim bez wyjątku wyborcom i zapędzi ich do urn. Będą mieli wolne ręce. Między kciukiem a palcem wskazującym przyszłość. ©