Chciał żyć pod własnym sztandarem

Najpierw musiał zmierzyć się z losem artysty w PRL epoki Gierka. Wybór był następujący: pełna niezależność, której ceną było zamknięcie w opozycyjnym getcie, albo próba gry z władzą w nadziei dotarcia ze swoim przesłaniem do większego kręgu odbiorców.

18.04.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Mógł funkcjonować poza systemem, wydając swoje piosenki własnym sumptem na kasetach nagrywanych w domowych warunkach i poza zasięgiem cenzury - tak właśnie wtedy zaczął to robić inny pieśniarz Jan Krzysztof Kelus. Spróbował gry: uznał że warto wykłócać się z cenzorami o swoje teksty, bądź pisać je tak, by zmylić czujność, skoro da to szansę na występy czy to w klubach studenckich, czy na festiwalach, dla ludzi z innych, niekoniecznie opozycyjnych środowisk. Z czasem okazało się, że obie te postawy były ważne.

Potem musiał zmierzyć się z losem narodowego barda. “Mury" były śpiewane na strajkach “Solidarności" i Niezależnego Zrzeszenia Studentów, a po 13 grudnia 1981 w obozach internowania i na podziemnych imprezach. Bestsellerem drugiego obiegu stały się kasety z zapisami jego koncertów. Bolał jednak, że przesłanie niektórych jego piosenek - teraz już pieśni - jest wypaczane. Choćby właśnie “Mury": choć w istocie przestrzegały przed niebezpieczeństwami, jakie niosą wszelkie ruchy masowe, stały się paradoksalnie hymnem największego i najważniejszego ruchu w komunistycznej Europie.

Następnie musiał zmierzyć się z losem emigranta politycznego. Też niełatwym: wszystko, co robił i co pisał, każdy koncert i publiczna wypowiedź, były siłą rzeczy postrzegane jako element walki z reżimem. Od kiedy zaś zaczął pracować w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, mógł wprawdzie znów trafiać do rzesz słuchaczy w kraju, ale jego audycje i piosenki - nawet te całkiem abstrahujące od doraźnej rzeczywistości, bo dotyczące polskiej mentalności, historii czy wręcz ponadnarodowych i ponadhistorycznych kwestii egzystencjalnych - zyskiwały niemalże propagandowy wydźwięk. Równocześnie zdawał sobie sprawę, że wbrew potocznemu odbiorowi nie jest właściwie ani muzykiem, ani poetą. I nie miał takich ambicji. Mówił o sobie, że jest raczej publicystą i trzeźwo zauważał, że nie jest to żadne posłannictwo i nie sposób pisaniem zmieniać rzeczywistości.

Od 1989 r. musiał z kolei zmierzyć się z rolą obywatela swojego już państwa. Nie wahał się wtedy mówić niepopularnych prawd - nawet jeśli ceną była utrata wielu dotychczasowych wielbicieli. Bycie obywatelem pojmował też jako bardziej prozaiczny obowiązek: potrafił choćby przylatywać do Polski z Australii, gdzie mieszkał wciąż przez część roku, byle tylko oddać głos w wyborach.

Musiał wreszcie zmierzyć się z chorobą. Najpierw z alkoholem, potem z rakiem. Potrafił otwarcie i odważnie o tym mówić. Z pierwszą chyba po wielu próbach wygrał, z drugą się nie udało.

W 1987 roku mówił krakowskiemu pismu drugiego obiegu ,,Promieniści": ,,Chciałbym, aby mnie postrzegano jako człowieka, który pisze, śpiewa, ale reprezentuje wyłącznie siebie. Kiedy przypisuje się mnie czy to do mojego pokolenia, czy do epoki »Solidarności«, czy do mitologii narodowowyzwoleńczej, to fałszuje się moje piosenki. One nie są o kimś - one są o mnie. Nie walczę z żadnym sztandarem, poza tym... uwielbiam czerpać z tego, co daje mi świat... podróże, ludzie, alkohol... no życie po prostu".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2004