Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rozstrzygnięcia nie było, choć sondaże sugerowały, że lewicowy kandydat Lula da Silva może zdobyć absolutną większość już w pierwszej turze brazylijskich wyborów prezydenckich, pokonując prawicowego Jaira Bolsonaro. Tymczasem poparcie dla urzędującego prezydenta było niedoszacowane: Lula uzyskał 48 proc., a Bolsonaro prawie 44 proc. i wszystko rozstrzygnie się za cztery tygodnie w drugiej turze.
Brazylia podzieliła się na dwa obozy, na czele których stoją politycy populistyczni. Lula był już prezydentem w latach 2003-11, a potem spędził kilkanaście miesięcy w więzieniu za korupcję (sąd anulował wyrok z powodów formalnych). Jest on popularny zwłaszcza w uboższych kręgach, gdyż w czasie swych rządów ograniczył biedę (było to możliwe także dzięki boomowi na eksport surowców). Z kolei Bolsonaro porównywany jest często do Donalda Trumpa – także dlatego, że wobec perspektywy przegranej już przed pierwszą turą kwestionował uczciwość głosowania. Urzędujący prezydent profituje dzięki dobrej sytuacji gospodarczej.
Faworytem jest Lula, przez wielu Brazylijczyków postrzegany jako „mniejsze zło”. Ale jego sukces nie jest przesądzony, a kraj czeka teraz jeszcze ostrzejsza kampania. ©