Brat Roger o Polsce. List do Jerzego Turowicza

Po powrocie do Taizé ze swej podróży po Polsce brat Roger, przeor ekumenicznej wspólnoty w Taizé nadesłał do "Tygodnika Powszechnego" swoje refleksje na temat tej podróży w formie listu do Jerzego Turowicza. Tekst ukazał się w TP 27/1973

04.01.2010

Czyta się kilka minut

Aniela Urbanowiczowa, współzałożycielka warszawskiego KIK-u, gości Jerzego Turowicza i Brata Rogera. Lata 70. / Archiwum Jerzego Turowicza /
Aniela Urbanowiczowa, współzałożycielka warszawskiego KIK-u, gości Jerzego Turowicza i Brata Rogera. Lata 70. / Archiwum Jerzego Turowicza /

Taizé, Zielone Święta 1973

Jeszcze w samolocie wiozącym mnie do Polski myślałem: Jakie do dziwne, że ta Polskę kocham, a nigdy w niej nie byłem! Że ją zrozumiałem przez kilku spośród moich najbliższych przyjaciół, którzy w niej żyją! Że przez nich uchwyciłem coś z ducha tego narodu, jego ludzkość, i że pokochałem ten naród dla jego historii, jego kultury, dla treści wiary którą żyją wszyscy jego chrześcijanie! Czy to moje oczekiwanie nie dozna zawodu?

Podczas mego ta krótkiego pobytu w Polsce stale wracałem myślą dziesięć lat wstecz: były to ostatnie dni życia Papieża Jana XXIII. Przyjechałem do Polski mając stale w pamięci te kilka słów Jana XXIII, słów, które uchyliły jakąś część determinizmu naszych osobistych czy zbiorowych dziejów, tych słów, którymi wezwał On chrześcijan, a przez nich wszystkich ludzi, do pojednania, mówiąc: "Nie będziemy przeprowadzać historycznego procesu, nie będziemy dochodzić kto był winny, czy też kto miał rację", odpowiedzialność jest wspólna.

Trzeba także powiedzieć: w czasie całego pobytu miałem poczucie, że nie jestem w stanie sprostać tak "zagęszczonym wydarzeniom. Co prawda każdy człowiek nosi w sobie wątpliwe co do siebie samego, jakieś poczucie niższości, które - prawem reakcji - czyni go nieśmiałym, lub też przeciwnie: pysznym i zadufanym w sobie.

Co zrozumiałem, jeśli chodzi  ludzi, kraj, o Kościół w Polsce?

Niemal wszyscy Polacy, którzy budzili mój podziw, zostali jakby okaleczeni w swoich uczucia rodzinnych przez to, że ktoś z ich bliskich zginął, w ruchu oporu czy też  w obozach koncentracyjnych. To się wyraźnie wyczuwa. Kiedy wraz z tobą - jak pamiętasz - zwiedzałem obóz w Oświęcimiu, dręczyło mnie boleśnie takie pytanie: dlaczego to spotkało a nie mnie, chociaż żyliśmy tymi samymi troskami, w tym samym okresie historii, wy w Polsce, ja zaś tu w Taizé, gdzie samotnie opiekowałem się uchodźcami politycznymi?

W licznych spotkaniach z Polakami oddźwięk budziła we mnie ich zdolność do stałego zaczynania od nowa, ich uparta wytrwałość, jednym słowem ich odwaga.

W waszym kraju zachwycił mnie umiar, umiar w egzystencji ludzi, na ulicach miast solidna prostota wsi. Na własne oczy stwierdziłem to o czym mówiło mi z satysfakcją tylu chrześcijan: np. sprawiedliwość w przydzielaniu mieszkań, owa socjalizacja, na którą tak nas uwrażliwił Jan XXIII, kiedy w 1962 roku, w "Mater et Magistra" wzywał chrześcijan do "współpracy", i po raz pierwszy stawiał właśnie postulat socjalizacji. Podziwiałem tę powagę z jaką chrześcijanie polscy włączają się w ów proces socjalizacji.

A poza tym - Polska, to także poezja nieba, rozległych, nawodnionych i wszędzie uprawnych równin. Którego dnia, kiedy zatrzymaliśmy się przy drodze, by zjeść posiłek na trawie, doznaliśmy gościnności chłopów. W całych ich zachowaniu poprzez ich oszczędne gesty, ich twarze wyrzeźbione cierpieniem i dobrocią, można było odczytać jak w otwartej książce to, co zawsze stanowiło żywotną siłę Polski: ten stary, zawsze niezmienny, szczep chłopski. Tego dnia wydało mi się, że lepiej zrozumiałem niewyczerpane zasoby, skarb człowieczeństwa, charakterystyczny dla całej Polski. A osobiście dobrze wiem, co to znacy uprawiać rolę czy doić krowę: wykonywałem ten zawód w latach wojny by tu. w Taizé, móc przyjmować uchodźców.

A teraz o Kościele polskim. Biskup katowicki, zaprosił mnie, bym wygłosił homilię podczas pielgrzymki mężczyzn w Piekarach Śląskich. Przywykłego do stałego oglądania w Taizé tłumów młodzieży przybywającej ze wszystkich kontynentów z okazji Soboru Młodych. Ale w całym moim życiu nie widziałem większego tłumu mężczyzn niż w Piekarach. Tylu mężczyzn zgromadzonych na jednym miejscu! A więc dziś w naszym zsekularyzowanym społeczeństwie, można się spotkać z takim wyrazem pragnienia Boga?

W Kościele polskim podobało mi się ubóstwo środków. Poprzez to ubóstwo łatwiej się dostrzega plany Boże względem człowieka. Potężne środki używane przez nas, chrześcijan. Zawsze powodowały wątpienie co do naszego powołania do miłości, a - w ostatecznej konsekwencji - wątpienie w samego Boga. Przeciwnie zaś - używanie środków prostych ułatwia wiarę w Boga, czyni ją bardziej wiarygodną.

Tym łatwiej było mi zrozumieć chrześcijan powołujących się na prawa człowieka. Ich język świadczy, że nie zamykają się na pietyzmie, co byłoby pójściem na łatwiznę. Bo przecież modlić się, wołać: "Panie, Panie" angażuje do pełnienia woli Bożej. Skutkiem modlitwy jest to, że w jakiejś chwili  prowadzi nas ona do zaangażowania się: wręcz z ludźmi i dla ludzi, jacykolwiek by oni byli, nawet jeżeli myślą i żyją całkiem inaczej niż my. I to do tego stopnia, że dla kogoś kto się modli, miłość konkretyzuje się w służbie człowiekowi.

Doceniłem też w Kościele polskim pluralizm ekspresji. Któregoś wieczoru, przed mszą świętą, w kościele św. Anny w Warszawie, już w zakrystii słyszałem śpiew młodych i muzykę rytmiczną rozbrzmiewającą z głośników. Hałas był tak wielki, iż obawiałem się, że stary biskup , który miał odprawić mszę i ja sam - runiemy pod naporem dźwięków. Ale wkrótce pojąłem, że ci młodzi środkami muzycznymi wyrażali tę samą wiarę, docierając aż do źródeł samej tajemnicy paschalnej. I radowałem się, że ów pluralizm środków wyrazu niesie nas ku tej jedynej wspólnocie, która nazywa się Kościołem. Przypomniałem sobie wyraźnie, jak bardzo uzupełniamy się nawzajem i że to sprawdza się także w Kościele polskim. Ten Kościół niesie sobie właściwie dary i pragnie dzielić się nimi z chrześcijanami innych kontynentów.

I tak, w tej jedynej wspólnocie zwanej Kościołem, my z kolei stajemy się zdolni, by być uzupełnieniem każdego człowieka na całej ziemi, każdego człowieka stworzonego na obraz Boga, wierzącego czy niewierzącego. Jako chrześcijanie nie możemy żyć inaczej niż jako ferment, zaczyn całej ludzkości.

Jeżeli to co istotne pozostaje ukryte przed naszymi oczyma, to tym bardziej wzmaga się w nas impuls szukania dróg ku jedynej rzeczywistości. I odkryłem jeszcze i to, że Kościół polski niesie w sobie, w sposób niepowtarzalny i niezastąpiony, coś z tej właśnie tajemnicy Chrystusa.

Miałem nadzieję, że uda mi się poświęcić dzień czy dwa na Mazury, że będę mógł odwiedzić tamtejszych chłopów i starać się - dzięki nim - zrozumieć, jak to się dzieje, że na starym, wiejskim podłożu wyrosła cała kultura Polski, wykarmiona dziesięcioma wiekami wspólnotowego życia wiejskiego. Mazury, dzięki swym wyniosłym gęstwinom i ogromnym drzewom, pociągały mnie bardziej niż inne regiony.

Ale nie starczyło mi czasu na tę wyprawę. Czy zobaczę jeszcze kiedyś te wymarzone Mazury?

I oto ostatniego wieczoru, niespodziewanie, udało mi się spotkać starego chłopa z Mazur, który właśnie odwiedzał swojego syna w Warszawie. Zapamiętałem jego twarz, która dla mnie stała się nosicielką tych Błogosławieństw, jakie Jezus zapowiedział w Kazaniu na Górze.

Ta Polska, której każdego mieszkańca Bóg - znany czy nieznany - kocha, bo każdy z nich został stworzony na obraz Boga, ta Polska nie przestaje podsycać nadziei żywotnej, mojej nadziei jak i wielu chrześcijan w świecie.

BRAT ROGER

przeor Taizé

Tłum. A. T.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]