Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jako argument przeciw sztucznej antykoncepcji pada m.in. stwierdzenie, że ludzie mogą nadużywać miłości cielesnej. Kiedy? W tym pośpiechu, szeregu wypełnianych do północy prac i obowiązków? Gdy na tak wiele rzeczy, nawet sen, brak czasu? NPR raczej nie chroni przed tym nadużyciami, bo Kościół, zalecając okresy abstynencji, nie docieka jakości współżycia małżonków w dni „bezpieczne”. Skoro w dni bezpłodne Kościół zatrzymuje się przed drzwiami sypialni, dlaczego tak bardzo dba o przejrzystość czasu płodnego? Nie dziwię się zażenowaniu niektórych osób, uważających, że brak w tym konsekwencji i dyskrecji.
Czym, w myśleniu małżonków, różni się współżycie przy użyciu antykoncepcji od współżycia w fazie niepłodnej? Mentalnie -niczym: i jedni, i drudzy nie chcą poczęcia dziecka. Być może argumenty o otwarciu się małżonków na siebie przy stosowaniu metod naturalnych, można wytłumaczyć racjonalnie, ale nie można empirycznie. Na dodatek kobieta, bojąc się niechcianej ciąży, może obrócić lęki przeciw mężowi. A jeśli dojdzie do zerwania łączącej ich więzi, nawet w chwilach intymnych? Biorąc pod uwagę stwierdzenie zapisane w Katechizmie: „w małżeństwie cielesna intymność małżonków staje się znakiem i rękojmią komunii duchowej” (KKK, 2360), przy stosowaniu NPR niewiele jest chyba komunii pozbawionych strachu, dających poczucie „ubogacenia się sercem radosnym i wdzięcznym” (KKK, 2362).
AGNIESZKA TOMASIK (Sopot)