Bohater na safari

W kryzysie pogrąża się nie tylko hiszpańska gospodarka, ale też monarchia. Większość Hiszpanów nie jest zadowolonych z panowania Juana Carlosa. Czasy są ciekawe: król przeprasza, a służba strajkuje.

22.04.2013

Czyta się kilka minut

Juan Carlos (z prawej) z przewodnikiemna safari w Botswanie, 2006 r. / Fot. lmagro / ABACAPRESS.COM / EAST NEWS
Juan Carlos (z prawej) z przewodnikiemna safari w Botswanie, 2006 r. / Fot. lmagro / ABACAPRESS.COM / EAST NEWS

W kolejną rocznicę proklamowania w 1931 r. II Republiki Hiszpańskiej, w niedzielę 14 kwietnia na madryckim placu Puerta del Sol zgromadziły się tłumy. Wznosząc trzykolorowe flagi republikańskie, domagano się likwidacji monarchii, a króla Juana Carlosa wysyłano „do roboty”. Folklor? Niezupełnie: takie manifestacje nabierają dziś znaczenia. Poparcie dla króla, jeszcze niedawno uważanego przez rodaków za „Hiszpana wszech czasów”, dramatycznie spada. On sam stał się bohaterem skandali, jego zięć oskarżony jest o defraudacje, córka może stanąć przed sądem, a służba – służba w pałacu królewskim! – zdecydowała się na strajk. Jego przodkowie z dynastii Burbonów przewracają się chyba w grobach.

KRÓLEWSKIE WPADKI

Jeszcze kilka lat temu taka sytuacja była nie do pomyślenia. Pozycja króla zdawała się tak nienaruszalna i istotna dla państwa, że obawy budziła nawet myśl, co stanie się z Hiszpanią po jego śmierci. Król był symbolem: jedności kraju i demokracji. Cieszył się szacunkiem, a media zgodnie wolały milczeć o jego wadach.

Bo przecież król i na wystawne polowania jeździł wcześniej (np. do Rosji na niedźwiedzie), i o jego romansach plotkowano. A jednak to właśnie z takiego, zdawałoby się błahego, powodu król musiał w 2012 r. publicznie przepraszać Hiszpanów. „Popełniłem błąd. To się już nie powtórzy” – oznajmił i było to wydarzenie bez precedensu.

Chodziło o podróż do Botswany na ekskluzywne safari i polowanie na słonie. Rzecz niezręczna także dlatego, że król był wtedy honorowym przewodniczącym hiszpańskiego oddziału World Wildlife Fund. Ale najbardziej poddanych oburzyły koszty. Tuż przed wyjazdem król wyznawał, że sen z powiek spędza mu los bezrobotnych, tymczasem koszt samego odstrzału słonia to 20 tys. euro. Przy okazji wyszło na jaw, że król był w Afryce z niemiecką księżniczką Corinną zu Sayn-Wittgenstein, z którą ma wiązać go bliska przyjaźń. Księżniczka (tytuł nosząca za sprawą wcześniejszego małżeństwa), chcąc chyba odwrócić uwagę mediów od owej bliskiej przyjaźni, zaczęła opowiadać o poufnych misjach dyplomatycznych, które miała prowadzić dla hiszpańskiego rządu... Niezręczność zamieniła się w katastrofę.

Kłopotów przysparza królowi także zięć, były sportowiec Iñaki Urdangarin. Jego fundacja Noos, zajmująca się promocją turystyki i organizacją imprez sportowych, miała działać charytatywnie, tymczasem przyniosła mu miliony euro zysku. Sprawa ciągnie się od 2011 r. – i choć rodzina królewska odcięła się od nieszczęsnego męża infantki, nie uda się jej wyjść z tego bez szwanku. Pod koniec kwietnia przed sądem miała zeznawać żona Iñakiego, sama księżniczka Cristina. Choć na razie sędzia zawiesił wniosek prokuratora o jej przesłuchanie, i tak księżniczka jest pierwszą członkinią królewskiego rodu postawioną w takiej sytuacji.

Kilka lat temu królewskich wpadek nie omawiałyby media. Teraz i media, i politycy (również prawicowi) mówią niemal jednogłośnie, że instytucja monarchii potrzebuje zmiany. Brak tylko odpowiedzi na pytanie, jak głęboka miałaby to być zmiana.

OD BOHATERA DO UTRACJUSZA

„Użyli go jak pionka w szachach, aby odbudować monarchię. To był trudny czas dla niego. Ale potem odegrał heroiczną rolę podczas transformacji do demokracji” – tak mówił w rozmowie z „El Pais” biograf Juana Carlosa, brytyjski historyk Paul Preston.

Francisco Franco, zwycięzca wojny domowej z lat 1936-39 i dyktator Hiszpanii przez kilka kolejnych dekad, miał nadzieję, że po jego śmierci to młody król będzie kontynuować linię jego rządów. Franco widział w nim przyszłego przywódcę. W listopadzie 1975 r., dwa dni po śmierci Franco, Juan Carlos objął tron i... opowiedział się za likwidacją frankizmu oraz demokracją. Później to dzięki jego zdecydowaniu nie powiódł się wojskowy zamach stanu w lutym 1981 r. Odtąd takich dramatycznych sytuacji już nie było, ale – jak zwraca uwagę Preston – król cały czas ciężko pracował jako „ambasador Hiszpanii”.

Stał się też ważny dla samych Hiszpanów. – Król był punktem odniesienia, symbolem jedności, powodem, dla którego Hiszpania była Hiszpanią – mówi historyk José Maria Faraldo. – Teraz jednak mamy kryzys, bardziej nawet duchowy niż ekonomiczny. Ludzie są zmęczeni, nie widzą wyjścia z sytuacji. Król jest dziś chłopcem do bicia. Tym bardziej że nastąpiła zmiana pokoleniowa: młodzi ludzie nie pamiętają już transformacji ani tego, co wtedy zrobił król. To oni pytają: właściwie po co nam król?

Pytanie ma też kontekst finansowy: koszt utrzymania dworu, pałaców i ogrodów to ponad 30 mln euro rocznie. Co prawda w ramach oszczędności pracownicy National Heritage (wśród nich obsługujący dwór: ogrodnicy, kelnerzy, kucharze itd.) mieli mieć obcięte pensje o 15 proc. Ale zastrajkowali, w czasie świąt wielkanocnych. W teorii, pierwszy raz w historii królowi mógł nie mieć kto podać kolacji...

Jeszcze kilka lat temu nikt nie miał za złe królowi jego luksusów. Teraz, w czasach rekordowego bezrobocia i ludzkich tragedii, to drażni. Z sondażu opublikowanego przez dziennik „El Pais” wynika, że 53 proc. Hiszpanów nie jest zadowolonych ze sposobu, w jaki król sprawuje swój urząd (gdy jeszcze w 2012 r. zadowolonych było ok. 70 proc.).

Ale kwestionowany jest nie tylko król. – To nie jest tylko kryzys monarchii, lecz kryzys instytucji państwa – ocenia politolog Marc Payola. – Nasza transformacja do demokracji przebiegła bardzo szybko. Ale odtąd powinna być druga i trzecia transformacja, usprawniająca instytucje. Tak się nie stało i w efekcie nie wykształciliśmy kultury politycznej. Ludzie są rozczarowani politykami, nie ma znaczenia, z lewej czy prawej strony.

W niedawnym sondażu „El Pais”, aż 93 proc. badanych deklarowało, że nie jest zadowolonych z polityków, a 91 proc. z partii politycznych. Ale na razie to rozczarowanie i zmęczenie Hiszpanów nie przekłada się na jakąś zdecydowaną polityczną zmianę.


JEŚLI NIE MONARCHIA, TO...


Choć zmiana ustroju – pożegnanie monarchii konstytucyjnej – jest raczej nierealne, grono zwolenników monarchii maleje, a tych skłonnych poprzeć republikę – rośnie. Jeszcze kilka lat temu flaga II Republiki (trzy poziome pasy, od góry do dołu: czerwony, żółty i fioletowy) widywana była rzadko, jedynie na uroczystościach związanych z wojną domową.

Teraz wróciła na manifestacje (i do sklepów z pamiątkami). Ci, którzy nią powiewają, niekoniecznie muszą być zwolennikami przywrócenia republiki (choć są ugrupowania do tego zmierzające, jak katalońska Esquerra Republicana de Catalunya). Chodzi głównie o protest: przeciw temu, co jest, i przeciw obecnej fladze – królewskiej.

Flaga Hiszpanii ma trzy pasy, ale dwa kolory: czerwony i żółty. Wzór pochodzi z XVIII w., używał jej też Franco, zastępując flagę republikańską. Po śmierci dyktatora i objęciu tronu przez Juana Carlosa przyjęto ją jako flagę państwową. Była częścią paktu społeczeństwa z królem, który stał się nie tylko bohaterem transformacji Hiszpanii w państwo demokratyczne, ale może przede wszystkim symbolem: jedności państwa – i symbolem demokracji. Królewska flaga, zaakceptowana przez demokratyczne społeczeństwo jako flaga państwowa, była symbolem. Dlatego wielki powrót flagi republikańskiej teraz jest bardzo symboliczny.

„Monarchia jest kwestionowana z powodu coraz większych wpływów zwolenników niepodległości w regionach” – zwraca uwagę Preston w swej biografii Juana Carlosa. Rzeczywiście, najsilniejsza krytyka pod adresem króla płynie z Katalonii, która coraz głośniej mówi o oderwaniu się od Madrytu.

Stąd też padł pierwszy publiczny apel o abdykację. „Był dobrym królem i kluczową postacią transformacji w latach 70. i 80., większość Katalończyków i Hiszpanów docenia jego pracę – mówił Pere Navarro, lider socjalistów w Katalonii. – Ale potrzebujemy nowej głowy państwa do transformacji w XXI wieku”.


KSIĄŻĘ NASTĘPCA?


Juan Carlos jest człowiekiem z krwi i kości. Umożliwił Hiszpanii gładkie przejście od dyktatury do demokracji i tę demokrację gwarantował. Hiszpanie mieli zawarty niepisany pakt nie z królem, lecz z Juanem Carlosem. Teraz, gdy w czasach kryzysu przywódca ich zawiódł, są skłonni ten pakt zakwestionować.

– Odejście króla zachwieje jednością kraju, ale nie samym krajem – uważa José Maria Faraldo. – To wszystko skomplikowane, bo nie chodzi przecież tylko o króla. Jest i problem z królem, i kryzys, i nacjonalizmy... – zastanawia się Marc Payola. – Ale kiedy kryzys się skończy, ludzie znów dostaną pracę i zaczną normalnie żyć, zajmą się swoimi sprawami i znów przestaną zwracać uwagę na to, jak kierowane jest państwo.

„Mimo wszystko obraz króla nadal jest korzystny. Dlaczego? Choć nie jestem monarchistą, wierzę, że w obliczu obecnych napięć monarchia konstytucyjna odgrywa zasadniczą rolę w hiszpańskiej demokracji” – tak oceniał sytuację prof. Paul Preston. Historyk zwraca uwagę, że gdyby nawet w Hiszpanii była dziś republika, problemy istniałyby dalej. „To, co monarchia oferuje, to neutralna głowa państwa”.

Tymczasem w ostatnim burzliwym roku król przeszedł kilka operacji. Ma 75 lat i to, co kilka lat temu było nie do pomyślenia – abdykacja – wydaje się wcale realne. Tym bardziej że jego syn, książę Felipe, jest bardzo lubiany i – co ważniejsze – nie jest zamieszany w żadne skandale. Popiera go dziś 61 proc. Hiszpanów.

Czy Felipe zastąpi ojca? Po śmierci Franco król Juan Carlos zaskoczył wszystkich i przeprowadził kraj do demokracji. Teraz ma szansę, by przeprowadzić hiszpańską monarchię w nowe czasy. Uniknąłby wówczas niebezpieczeństwa, że zostanie zapamiętany jako bohater, który jednak za bardzo lubił polować na słonie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 17-18/2013