Biblia w obrazkach

Jacobs inspirację czerpie z tekstu. Dlatego jego interpretacja Haendlowskiego oratorium na deskach berlińskiej Staatsoper była jawnie literacka.

24.06.2008

Czyta się kilka minut

Uwertura - utrzymana w minorowej tonacji, niemrawo taneczna. Trevor Pinnock prowadzi ją z godnością, majestatycznie, ciężko, lekko ją ożywiając w drugiej części. Linie fugi łagodnie przeplata, a sekwencję współbrzmień przerywa z nieśmiałością. Inaczej wstępne dźwięki "Belshazzara" Haendla widzi René Jacobs. Początek szatkuje, tnie na zadziorne motywy czołowe oraz nienaturalnie przetrzymywane akordy, kładzione miękko, ale w brzmieniu intensywne. Później pędzi na złamanie karku, z Haendlowskiej polifonii czyniąc teren emocjonalnych konfliktów, których bynajmniej nie wieńczą nonszalancko zrywane kadencje...

Różnica kolosalna, bo zasadzona na pryncypiach. Jacobs wszak inspirację czerpie z tekstu. Dlatego jego interpretacja Haendlowskiego oratorium na deskach berlińskiej Staatsoper była jawnie literacka, a na muzycznej dramaturgii cieniem położyły się retoryczne zawiłości złożonego kulturowo libretta, tak kuszącego dla klasycznego filologa. Oto Charles Jennens, najlepszy z librecistów Haendla, który pysznie zestawił ewangeliczne teksty w "Mesjaszu", przedstawił historię upadku Babilonu, moralnej i politycznej degrengolady jednego z najpotężniejszych mocarstw starożytnego świata. Sięgnął przy tym do sprawozdania proroka Daniela, profetycznych wersetów Izajasza, Jeremiasza, ale także pism Herodota i Ksenofonta, którymi uzasadnił wprowadzenie dodatkowych bohaterów - Nitokris, matki Belsazara i Gobriasza. Jeśli dodamy jeszcze polityczną i społeczną wymowę dzieła, które w 1745 r. odczytano jako sprzeciw wobec Jerzego II, skomplikowanie partytury nabiera dodatkowego znaczenia.

Christof Nel, który rzecz wyreżyserował, ów bogaty sztafaż możliwych interpretacji jednak odrzucił. Skupił się na wydarzeniach historycznych, opowiadając o nich językiem prostym, dziecięcym, trochę bajkowo naiwnym. Postaci przypominały bohaterów komiksu, a atrybuty, którymi się posługiwały, jednoznacznie ich definiowały. Tron, korona z pozłacanego papieru, siekiera zamiast berła, butelka babilońskiego wina, dwie złote misy (święte naczynia z izraelskiej świątyni), laurowe wieńce, pejsy na głowie proroka Daniela, karty biblijnych proroctw i jarmułki pasowały do emblematycznej, niemal piktogramowej scenografii. Ogromne białe schody były i trudnymi do zdobycia murami, i piramidalną konstrukcją babilońskiej świątyni, i metaforą hierarchicznej struktury społecznej, wreszcie ścianą pałacu, na której pojawiło się złowrogie Mene Mene Tekel Upharsin. Przestrzeń łamała niedbale położona wstęga czarnego materiału - symbol rzeki Eufrat, ale i pęt krępujących uciśnionych Izraelitów.

W tej manifestacyjnie uproszczonej teatralnej narracji niezwykłą siłę miała wszelako kulminacyjna bachiczna uczta. Piknikowa atmosfera przyjęcia, rozgrywanego z butelkami w dłoniach na niewielkim kocu, raptem umyka, gdy ze szczelin białego muru wyciekają strużki krwi, a z góry spada ciało Belsazara. Ledwie muskane dźwięki unisono skrzypiec, dopełniane dramatycznym komentarzem chóru, wyłaniającym się z pełnej napięcia ciszy, zapowiadają rychły zmierzch Babilonu. Wkrótce Daniel (subtelna Kristina Hammarström) obwieści znaczenie nieznanych słów, zdobiąc każde z nich orientalnymi figuracjami, zaś matka (zachwycająca Rosemary Joshua) na kolanach będzie trzymać głowę syna (dość nierówny Kenneth Tarver) zamordowanego przez Cyrusa (Bejun Mehta).

Posłuszni Jacobsowi muzycy Akademie für alte Musik Berlin, z którymi od lat belgijski dyrygent współpracuje, kondensację tekstu i jego emocjonalne odcienie odwzorowywali doskonale: grali muzykalnie i precyzyjnie, barwą szlachetną, niekiedy z szaleńczą swobodą, innym razem z ekspresjonistycznym naciskiem, ze smakiem fantazjując w recytatywach, a liryzmem zachwycając w ariach. Ogromne wrażenie pozostawił znany z kameleonowych przeobrażeń estetycznych RIAS Kammerchor. W słynnych Haendlowskich fugach śpiewacy klarownie i lekko prowadzili melodię, akordowe piony budowali z namaszczeniem, nasycając harmonię mięsistą barwą. Często też uwypuklali niemal sonorystyczne własności tekstu, sycząc z bólu, drżąc ze strachu lub radośnie terkocząc.

***

Oratoria nie były przeznaczone do scenicznego wykonania. Jerzy Fryderyk Haendel, wytrawny kompozytor włoskich oper, w dziełach o biblijnej tematyce wykorzystywał jednak wcześniejsze doświadczenia dramaturgiczne. Winton Dean - znakomity badacz spuścizny Haendla - podaje, że pierwsza inscenizacja "Belshazzara", najbardziej teatralnego oratorium, miała miejsce w 1927 r. we Wrocławiu...

G. F. Haendel, "Belshazzar", dyr.: R. Jacobs, reż.: Ch. Nel, scen.: R. Aeschlimann, kostiumy: B. Walter, Akademie für alte Musik Berlin, RIAS Kammerchor. Premiera: Staatsoper Berlin, 1 czerwca 2008 r., recenzowane przedstawienie - 10 czerwca br.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Muzykolog, publicysta muzyczny, wykładowca akademicki. Od 2013 roku związany z Polskim Wydawnictwem Muzycznym, w 2017 roku objął stanowisko dyrektora - redaktora naczelnego tej oficyny. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2008