Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
"Nic nie jest mniej godne narodu cywilizowanego, aniżeli bez oporu pozwolić się »rządzić« klice władców nieodpowiedzialnych i poddanych ciemnym instynktom". To zdanie rozpoczyna pierwszą z sześciu ulotek Białej Róży - grupy niemieckich studentów, którzy rzucili wyzwanie nazistowskiej dyktaturze i zapłacili za to cenę najwyższą.
Biała Róża narodziła się w Monachium latem 1942 roku. Autorami pierwszych czterech ulotek, odbitych w niewielkim nakładzie na powielaczu i rozsyłanych pocztą w czerwcu i lipcu '42, byli dwaj studenci medycyny: Hans Scholl i Alexander Schmorell. Siostra Scholla Sophie szybko znalazła się w kręgu wtajemniczonych, domyśliwszy się autorstwa powielonych tekstów.
W końcu lipca Scholl i Schmorell, a także ich przyjaciel z kompanii sanitarnej Willi Graf, wysłani zostali na front wschodni. W październiku wrócili do Monachium i podjęli na nowo działalność. Włączyła się w nią Sophie, a także Graf i profesor filozofii na uniwersytecie monachijskim Kurt Huber. Krąg wtajemniczonych poszerzał się; należał do niego również przyjaciel Schmorella Christoph Probst.
Szukano wsparcia finansowego, nawiązywano kontakty z innymi ośrodkami uniwersyteckimi i młodzieżowymi. Piąta ulotka, zredagowana przez prof. Hubera w styczniu 1943 roku, miała nakład kilkutysięczny. Po klęsce pod Stalingradem Scholl, Schmorell i Graf zaczęli też malować na murach Monachium antyhitlerowskie hasła.
18 lutego 1943 roku Hans i Sophie zanieśli część nakładu ostatniej, szóstej ulotki na uniwersytet i tam zatrzymała ich policja wezwana przez woźnego. Hans miał przy sobie szkic ulotki sporządzony ręką Probsta, który następnego dnia został aresztowany; jego żona leżała w gorączce połogowej po urodzeniu trzeciego dziecka. 22 lutego Trybunał Ludowy skazał Schollów i Probsta na śmierć (sądził przybyły z Berlina przewodniczący Trybunału osławiony Roland Freisler) i tego samego dnia zostali ścięci w monachijskim więzieniu Stadelheim.
W drugim procesie Białej Róży, który odbył się 19 kwietnia, zapadły trzy wyroki śmierci (Willi Graf, Alexander Schmorell i Kurt Huber), a dziesięć osób skazano na kary więzienia. Jesienią rozprawiono się także z hamburskim odgałęzieniem grupy; stracono Hansa Leipelta, kilkoro innych aktywistów zmarło w więzieniu lub w obozie.
***
Szlachetność, czystość, bezinteresowność - trudno uniknąć tych słów, gdy się czyta o fenomenie Białej Róży (a jest na ten temat spora biblioteka, poczynając od klasycznej już książki Inge Aicher-Scholl, siostry Hansa i Sophie). Protest monachijskich studentów podjęty został z motywacji przede wszystkim moralnych, zakorzenionych w religijności pojmowanej bardzo indywidualnie. Bo też biografie członków tej grupy bardzo się różniły.
Hans (rocznik 1918) i Sophie (rocznik 1921) byli dziećmi urzędnika pełniącego funkcję burmistrza w kilku miasteczkach niemieckich, zdecydowanie niechętnego nazizmowi, za co zapłacił więzieniem i utratą pracy. Mimo to Hans w 1933 roku z entuzjazmem wstąpił do Hitlerjugend; definitywnym końcem tej fascynacji okazał się trzy lata później udział w norymberskim Parteitagu. Wychowani w tradycji protestanckiej, Hans i Sophie znaleźli się w Monachium pod wpływem dwóch wybitnych (i nieortodoksyjnych) intelektualistów katolickich: twórcy miesięcznika "Hochland" Karla Mutha i filozofa kultury Theodora Haeckera.
Christoph Probst (rocznik 1919) za młodu także należał do Hitlerjugend. Syn znawcy sanskrytu i badacza religii Wschodu, wychowywany był w dystansie do konkretnych konfesji; chrzest z rąk katolickiego kapelana przyjął w przeddzień śmierci. Pochodzący z Saary Willi Graf (rocznik 1918) był natomiast katolikiem z urodzenia i przekonania. Alexander Schmorell (rocznik 1917), syn niemieckiego lekarza i Rosjanki, ochrzczony w cerkwi prawosławnej, choć od dzieciństwa mieszkał w Niemczech i wcześnie stracił matkę, za sprawą rosyjskiej niani zachował świadomość swego podwójnego pochodzenia. A profesor Kurt Huber (rocznik 1893), znawca Leibniza (nad książką o nim pracował jeszcze w więzieniu), sympatyzował zrazu z ruchem faszystowskim i wstąpił do NSDAP...
Miłośnicy literatury i muzyki, zapaleni sportowcy jeżdżący na nartach i wędrujący po górach, wrażliwi na świat i umiejący cieszyć się życiem, odrzucający przemoc - stąd między innymi wybór studiów medycznych - twórcy Białej Róży zdają się ucieleśniać najlepsze elementy tradycji niemieckiej. Gdy się czyta ich ulotki, uderza wielka liczba cytatów: z Goethego, Schillera, Novalisa - tak jakby autorzy chcieli rewindykować narodowe dziedzictwo zawłaszczone przez nazistowskich uzurpatorów. Ale obok cytatów znajdziemy - zwłaszcza w dwóch ostatnich ulotkach - płomienne wezwania do oporu. I już w drugiej znalazł się passus poświęcony zbrodniom dokonywanym na Żydach i wyniszczaniu polskich elit. W drodze na wschód podczas postoju w Warszawie Scholl i Schmorell widzieli getto, a przeżycia na froncie rosyjskim wpłynęły na radykalizację ich postawy.
***
Tomasz Mann złożył hołd bohaterom Białej Róży w jednym z radiowych przemówień do Niemców, a Serenusowi Zeitblomowi, narratorowi "Doktora Faustusa", kazał wspomnieć "ów tak straszliwie we krwi zatopiony bunt monachijskich studentów". Syn Tomasza zaś, historyk Golo Mann, pisał o kręgu Schollów: "Gołymi rękami walczyli z ogromnym pożarem, swoją wiarą i swoim nędznym powielaczem przeciwstawili się wszechwładzy państwa. To nie mogło się udać, ich czas był krótki. Gdyby jednak w niemieckim ruchu oporu byli tylko oni, rodzeństwo Scholl i ich przyjaciele - już to samo zdołałoby ocalić choć trochę honoru człowieka, który mówi po niemiecku"