Aksamitny totalitaryzm

„Lobster” to okrutna bajka dla dorosłych. Pokazuje świat, w którym człowiek jest zaprogramowaną wiązką cech, a intymne związki – przymusem.

22.02.2016

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Lobster” / Fot. Materiały Dystrybutora
Kadr z filmu „Lobster” / Fot. Materiały Dystrybutora

Grecki reżyser Yorgos Lanthimos lubi pokazywać eksperymenty na żywych ludziach. Bohaterami „Kła” było nastoletnie rodzeństwo, któremu rodzice stworzyli fikcyjną rzeczywistość – zamkniętą, wyizolowaną i całkowicie sztuczną, gdzie nawet język uległ perwersyjnemu przeinaczeniu. W następnym filmie, „Alpy”, pewna firma wyspecjalizowała się w bardzo osobliwych usługach: jej pracownicy wcielali się w postacie zmarłych niedawno ludzi, by pomóc w ten sposób bliskim nieradzącym sobie z żałobą. Świat, który ciągle ktoś próbuje na siłę ulepszać, musi opierać się na wzmożonej kontroli, przyjmującej u Lanthimosa postać aksamitnego terroru i wyrafinowanych socjotechnik. W takim świecie najważniejsze i najtrudniejsze staje się pytanie: „kim jestem?”. Jednakże zamiast paniki moralnej i apokaliptycznych wizji znajdziemy w filmach Greka jedynie absurdalne zakrzywienie rzeczywistości. W „Lobsterze” dotyczy ono jednej z najbardziej osobistych sfer naszego życia, czyli łączenia się w pary.

Jesteśmy w jakiejś bezczasowej, podobnej do współczesności bańce, w której bycie singlem uważa się za coś znacznie gorszego niż aspołeczną postawę. To przestępstwo, dlatego brutalna reedukacja czeka wszystkich tych, którzy jeszcze nie znaleźli swojej drugiej połówki. Dobrze sytuowani obywatele wysyłani są do luksusowego starego hotelu nad jeziorem, gdzie mają 45 dni na nawiązanie bliskiej relacji. Colin Farrell gra Davida, wąsatego przeciętniaka w tweedach, który niczym współczesny Józef K. poddaje się rygorowi niezrozumiałych procedur. Skojarzenie z Kafką okazuje się jeszcze silniejsze, kiedy dowiadujemy się, że ci, którzy nie przestrzegają regulaminu, zostają za karę przemienieni w zwierzęta i wypuszczeni do lasu, gdzie urządza się na nich polowania. Bohater „Lobstera” najbardziej chciałby zamienić się w homara (stąd tytuł filmu, pozostawiony – nie wiedzieć czemu – w oryginalnej wersji językowej), na razie jednak uczestniczy posłusznie w drętwych rytuałach godowych i szkoleniach organizowanych przez dyrekcję hotelu. Scenarzyści folgują najbardziej surrealnym fantazjom, by przedstawić nie tylko okrucieństwo, ale i pomysłowość systemu. Zasoby ludzkie winny być uporządkowane, jednostki sparowane, „wolne elektrony” wyeliminowane, a po śmierci zutylizowane.

Tymczasem gdzieś głęboko w lesie konspirują antysystemowi partyzanci. Ale i oni, w swojej kontrze wobec wszelkich bliskich związków międzyludzkich, są zwyrodniałymi ekstremistami. David najpierw próbuje przechytrzyć system oparty na biowładzy, by potem stawić czoło jego lustrzanemu odbiciu. Podziemny terror singielstwa okazuje się nie mniej bezwzględny niż zinstytucjonalizowany terror bycia w związku. Zwłaszcza kiedy bohater zakochuje się naprawdę... W taki sposób twórca „Kła” nadaje ostrej społecznej diagnozie kształt bajki dla dorosłych, która nie wstydzi się ani swojej naiwności, ani przeskalowanych efektów.

Pierwszy anglojęzyczny film Lanthimosa, w którym prócz wspomnianego Farrella zobaczyć można takie gwiazdy jak Rachel Weisz, Léa Seydoux, Ben Whishaw czy John C. Reilly, byłby zapewne jeszcze jednym płaczliwym głosem humanisty zatroskanego postępującym zniewoleniem jednostki przez aksamitne totalitaryzmy naszych czasów, gdyby nie ironiczny dystans przebijający z każdej sceny. Czytana za kadrem realistyczna, niby-powieściowa narracja ściera się z alegoryczną umownością obrazu. Wystudiowany chłód „Lobstera” współtworzą także sami aktorzy, którym wcześniej zabroniono przygotowywać się do ról, by osiągnęli na ekranie swoisty efekt obcości, częściowego odklejenia od postaci. Sztywne zachowania, wypreparowane sytuacje, beznamiętne dialogi składają się na obraz świata odrealnionego, ale jakoś dziwnie bliskiego. Człowiek jest tu zaledwie wiązką cech, systemem mechanicznie doskonałym, który ma pracować według prostej instrukcji. Przy dobieraniu się w pary chodzi o to, by wpasować się w czyjś profil, niczym w aplikacji randkowej zainstalowanej na smartfonie. Lanthimos nie szuka odpowiedzi na pytanie, czy bardziej opłaca się żyć razem, czy osobno. Porusza się po ekstremach, by pokazać różne odcienie przymusu, a tym samym najciemniejsze strony ideologicznej wojny. ©

„LOBSTER” – reż. Yorgos Lanthimos. Prod. Irlandia/Wielka Brytania/Grecja/Francja/Holandia/USA 2015. W kinach od 26 lutego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2016