Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na opinię o polskich służbach specjalnych wpływają jednak polityczne emocje. Najpoważniejsza z nich była związana z bezpodstawnym oskarżeniem premiera Józefa Oleksego o współpracę z obcym wywiadem. Piętnem odciska się też na służbie myślenie w kategoriach ideologicznych, odsuwające na drugi plan inne racje, np. państwowe. Kryteria te miały najsilniejszy wpływ na działalność części kierownictwa UOP w latach 1998-2001, co odbiło się na stylu zarządzania służbami. Nie przekreśla jednak dorobku ówczesnych funkcjonariuszy UOP. Tamta ideologizacja była w jakimś sensie echem ideologizacji rządzenia, wyrażonej w hasłach: “odbudujemy państwo" czy “wprowadzimy do struktur państwa kilka tysięcy nowych, uczciwych urzędników". Czym zaowocował ten polityczny zapał, dowiedzieliśmy się z rezultatów wyborów parlamentarnych w 2001 r.
Sposób kierowania UOP odzwierciedlał taką właśnie kulturę polityczną, co ujawniło się w kilku zjawiskach i trendach. W latach 1998-99 przeprowadzono czystkę kadrową. Wzięto pod uwagę wyłącznie życiorysy ludzi, którzy przeszli weryfikację w 1990 r. Mogli zatem spodziewać się, że mają stabilną pozycję w służbie, a oceniani będą na podstawie merytorycznej. Ówczesny szef UOP nadal publicznie wyraża pogląd, że kilkuset doświadczonych oficerów musiało odejść, bowiem do NATO powinni wprowadzać Polskę funkcjonariusze bez PRL-owskiego obciążenia. To silne świadectwo ideologicznego podejścia do roli służb w państwie. Wydaje się, że podejścia szkodliwego.
W rezultacie czystek z tego okresu pogłębiono podziały pokoleniowe i naruszono ciągłość. W wielu przypadkach awansowano ludzi w iście “stachanowskim" tempie, często nie bacząc na kwalifikacje. Wprowadzono skrócone, trwające parę tygodni, kursy oficerskie. Przekreślono standardy wypracowane w UOP na początku lat 90. Obecnie odbudowuje się profesjonalny system szkolenia. Odpowiedzialni za tę praktykę stawiają tezę o “kryzysie polskich służb specjalnych". To kontynuacja ich dotychczasowej, sztywnej, ideologicznej maniery postępowania, bo nie mają zamiaru skonfrontować tej tezy z rzeczywistością, np. z liczbami, pokazującymi, że w ABW prowadzonych jest więcej spraw śledczych niż UOP (ta statystyka dobrze odzwierciedla intensywność działania służby). “Po nas musi być tylko gorzej" - zdają się mówić niektórzy z dawnych liderów UOP, a jeśli fakty świadczą o czymś innym - tym gorzej dla faktów. W takiej atmosferze trudno dyskutować o polskich służbach specjalnych.
W poważnej dyskusji potrzebny jest dystans, a przede wszystkim rzeczowe sformułowanie jej przedmiotu. Jeśli wychodzimy z założenia, że polskie służby są w kryzysie, bowiem ich reforma w 2002 r. musiała taki kryzys spowodować, zbliżamy się do filozofii ujętej w maksymie: “środek nasenny usypia, bo powoduje zaśnięcie". Potrzebujemy poważnego podejścia, w którym emocje zastąpią racjonalnie formułowane oceny.
Ocena pierwsza i fundamentalna brzmi tak: mimo rozmaitych zawirowań i skutków popełnionych błędów - mamy w Polsce fachowe służby specjalne. Ich pozytywny dorobek, gromadzony przez kilkanaście lat, jest nie do zakwestionowania. Stanowi kapitał III RP i efekt wspólnej pracy ludzi o różnych życiorysach i przynależnościach pokoleniowych. Kwestionowanie tego osiągnięcia jest niesprawiedliwe i niepotrzebne. Pracę polskich funkcjonariuszy wysoko cenią zagraniczni partnerzy. Czy polemiczne zacietrzewienie ma sprawić, że tę ocenę zakwestionujemy? W jakim celu?
Teza druga: potrzebna jest stabilizacja. Mamy właściwy model służby, taki jak w większości krajów demokratycznych od USA i Wielkiej Brytanii poczynając, polegający na rozdzieleniu wywiadu i służby wewnętrznej. Model związany z silną i wnikliwą kontrolą parlamentarną. Niewątpliwie jest polską specyfiką, choć znaną też w kilku krajach europejskich, powiązanie w ABW funkcji operacyjno-rozpoznawczych i dochodzeniowo-śledczych. Można dyskutować, czy pion śledczy powinien być częścią służb specjalnych, lecz każdy, kto zna polskie służby wie, że ich ogniwo śledcze reprezentuje wysoki poziom fachowości i specjalizacji, doceniany choćby w prokuraturze. Wobec tej tradycji nie wolno eksperymentować. Po prostu: lepsze wrogiem dobrego.
Taki model warto pozostawić bez kolejnych zasadniczych zmian, głębiej kształtując takie specjalizacje jak walka z terroryzmem, przestępstwami godzącymi w finanse publiczne i interesy Skarbu Państwa oraz korupcją funkcjonariuszy publicznych. A zatem: stabilność i ewolucyjne zmiany. Wszystko czynione z umiarem i spokojną konsekwencją. Z przekonaniem, że rozwijamy służby nie na grzęzawisku kryzysu, lecz solidnym fundamencie dorobku zgromadzonego po 1990 r.
ANDRZEJ BARCIKOWSKI, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego