Zbawienie za darmo

Czy chrześcijanin to człowiek, który się poprawia, pracuje nad sobą, staje się lepszym człowiekiem? Każdy chciałby być kimś innym...

22.03.2011

Czyta się kilka minut

Wielu czyni w tym kierunku większe czy mniejsze wysiłki z nadzieją, że na końcu będą mogli powiedzieć: "Udało mi się, wyzbyłem się grzechów, moich słabości. Niech teraz Bóg, Kościół (w domyśle: ksiądz) i ludzie widzą, że jestem coś wart, godny szacunku, że zasługuję na akceptację i miłość. Często słyszymy: Gdy nawróciłem SIĘ...". Tak jakby nawrócenie było efektem moich sił, pracy nad sobą, woluntarystycznego postanowienia, a w dodatku jakby oznaczało jakieś wydarzenie jednorazowe.

Mniemanie, że nawrócenie leży w zasięgu możliwości człowieka, jest potężnie rozpowszechnionym poglądem, który rodzi głęboko zakorzeniony a jaskrawo widoczny moralizm. Nie ma on nic wspólnego z chrześcijaństwem - jest produktem niezgody na zło i odrzuconego przez Kościół pelagiańskiego sposobu myślenia o Bogu, Jego obecności w świecie, a zwłaszcza o człowieku. Ta pokusa rozumu, według której natura człowieka jest pełna mocy i nieskażona, jako stworzona przez Boga, cechuje Ciebie i mnie.

W całej historii niechęć uznania fundamentalnej słabości ludzkiej była przyczyną przemocy, wydarzeń strasznych i zarazem powszechnych zarówno w wymiarze życia zbiorowego, jak i indywidualnego. Ideologia nazistowska była tej postawy potężnym przejawem. Oburzamy się na faszyzm i jego skutki, czemu trudno się dziwić. Jednak w każdym z nas tkwią zalążki faszysty, które uruchamiają się przy pierwszej lepszej okazji. Moralizować, wymagać od drugiego, by się zmienił, oznacza nie brać pod uwagę jego naturalnych słabości i ograniczeń, być przekonanym, że wystarczy, by się "sprężył", i pozbędzie się wad, złych skłonności i przyzwyczajeń. "Jeśli się nie poprawisz, nie będę Cię kochał, nie będzie pożycia małżeńskiego, zerwę przyjaźń, tak dalej być nie może...".

Lęk

Traktowanie chrześcijaństwa jako prawa religijnego i moralnego oznacza całkowite jego zaprzeczenie.

Orędzie Jezusa Chrystusa, które w Wielkim Poście trzeba szczególnie uwydatniać, brzmi: Bóg jest dobry, kocha człowieka za darmo i bez jego zasługi, dlatego widząc jego najgłębsze egzystencjalne nieszczęście, posłał na ratunek swego Syna Jezusa, który zgadzając się, by Ojciec wydał Go na śmierć, miał moc zniszczyć moje winy, przybijając je do krzyża wraz z sobą. W zamian zwrócił przebaczenie, które udowadnia nie tylko Zmartwychwstaniem, lecz darem Ducha Świętego, który mnie grzesznikowi daje możliwość bycia jak On. A w jaki sposób On JEST? On kocha nieprzyjaciela bezwarunkowo, w jego nędzy, wtedy, gdy mój grzech Go zabija. Człowiek nie ma takiej możliwości, nie może wypełniać jedynego Prawa, które się liczy: Prawa miłości. Ty i ja kochać nieprzyjaciela nie jesteśmy w stanie; nie mogę być w jedności z drugim, który zawsze jest inny, bo ma swoje ego, które tylko czeka, by zderzyć się i walczyć o przeżycie z moim "ja".

Czas Wielkiego Postu oznacza oczekiwanie na zrealizowanie się największej Dobrej Nowiny, na jaką oczekują ludzie: wyzwolenie z więzów śmierci egzystencjalnej, która jest efektem grzechu, przed którą lęk trzyma nas w niewoli u diabła (Hbr 2, 14-15). Ten lęk blokuje przed miłością do nieprzyjaciela, przed zrealizowaniem się w jedności z drugim. Tym drugim jest najczęściej osoba najbliższa, gdyż z nią mamy najczęstszy kontakt, z nią nieustannie konfrontuje się mój egoizm, od niej oczekuję miłości, której ani otrzymać, ani sam dać jej nie mogę. Dlatego Nowina o Jezusie Chrystusie jest Dobra, najlepsza, jaką mogę usłyszeć. Mogę żyć, żyć naprawdę, nie bać się Boga i ludzi.

W świątyni

Pozostaje pytanie: gdzie Boga spotkać, a raczej gdzie On chce się spotkać ze mną?

Odpowiedź jest w Ewangelii z 3. niedzieli Wielkiego Postu. Mówi ona o spotkaniu Jezusa z Samarytanką. Kobieta ta - poganka, jak my wszyscy, choć ochrzczeni - żyje w udręczeniu, o którym ze strachu przed tą świadomością nie chce nawet słyszeć. Widząc, że Jezus zaczyna pytać o jej życie osobiste, ucieka od tych problemów i przenosi rozmowę na kwestie kultu religijnego: "Na jakiej górze należy czcić Boga?". Jezus jej odpowiada: "Nadchodzi godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie" (J 4, 23).

Co chce przez to powiedzieć? To samo, co mówi św. Paweł: "Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga?" (1 Kor 3, 16). Słowa te mogą przyprawić o zawrót głowy.

Bóg chce mieszkać we mnie, w moim wnętrzu! Jak to możliwe, przecież jest ono pełne plugastwa: osądów, niezadowolenia, lubieżności, pychy, zazdrości, nienawiści. On chce odnowić swoje przymierze ze mną, przywracać je do stanu bliskiej relacji. Jednakże Bóg nie może mieszkać razem z idolami. W jaki sposób mam się ich pozbyć, przecież upadam i oddaję im pokłon na pierwsze skinienie demona, przy pierwszej przeszkodzie, przy każdym objawieniu się krzyża w moim życiu.

Darmowy dar

Wydaje się, że żyć bez tej zależności nie mogę, że umrę. Bóg nie stawia warunku pełnego oczyszczenia ze skłonności do zła.

Potrzeba jednak, bym te idole rozpoznał, uznał się za ich niewolnika i zapragnął, by Bóg mnie od nich uwolnił, by wyprowadził z niewoli, tak jak uczynił to niegdyś z ludem izraelskim, a potem prowadził go długą drogą wychowywania do wiary tylko w Niego. Podobnie uczynił ze swoimi uczniami, pozwalając im najpierw uświadomić sobie strach przed śmiercią - z lęku wszyscy zaparli się Jezusa Chrystusa! - następnie rozczarować się bankructwem swych oczekiwań mesjańskich skrojonych na ludzką miarę, potem doświadczyć szoku Jego zmartwychwstania, wreszcie w święto Pięćdziesiątnicy potężnego wybuchu radości z uwolnienia z tej najgłębszej niewoli, w jakiej trzyma nas demon z powodu lęku przed śmiercią. I to wszystko jest darmowym darem Boga.

Męka, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa są Jego Paschą uczynioną dla mnie z powodu moich grzechów, nie pomimo nich.

W Duchu i prawdzie

Gdzie zatem mogę spotykać Chrystusa, który został uczyniony przez Ojca Duchem ożywiającym mojego trupa, któremu nieustająca katecheza demona nie pozwala żyć? Ta katecheza, która wciąż podpowiada najgłębsze kłamstwo: Bóg cię nie kocha, radź sobie sam według własnego rozumu, w przeciwnym razie umrzesz. Gdzie mogę doświadczyć jej odwrotności, zostać przekonanym, że Bóg kocha, że Benedykt XVI nie bez powodu swą pierwszą encyklikę nazwał "Bóg jest Miłością".

Nie oszukuj się - mówi Jezus - nie szukaj na zewnątrz: w tym, co uśmierza twój ból egzystencjalny, którego nie daje się znieść, w ucieczce od cierpienia, w alienacji od twojego dzisiejszego krzyża. W nałogach, pieniądzach, polityce, w afektach, w dobrej opinii, nawet w samych praktykach religijnych nie znajdziesz tego, czego głęboko pragnie twoje serce. Szukaj w swoim wnętrzu, w szczerości wobec samego siebie, właśnie w tym, co Cię niszczy i nie pozwala oddychać, co Cię przeraża i odbiera wszelką nadzieję.

Wielki Post nie jest czasem, by zasłużyć sobie na nagrodę przez spełnianie uczynków. Trzy wielkopostne wytyczne: post, jałmużna i modlitwa nie mają na celu poprawy bilansu moich uczynków dobrych i złych, które miałby liczyć Bóg na niebieskim kalkulatorze. On nie jest księgowym. Niczym nie możesz sobie zasłużyć na zbawienie, na przekreślenie wyroku śmierci, jaki należy się Tobie i mnie za nasze grzechy, które niszcząc innych zabijają Jezusa Chrystusa każdego dnia. Bóg czeka jedynie, byś zwrócił swe oczy ku Niemu i zawołał o pomoc, o czym mówią wszystkie Psalmy.

Trzeba więc usłyszeć słowa Jezusa wypowiedziane do Samarytanki: "Niedługo będą czcić Ojca w Duchu i prawdzie". W prawdzie o sobie - kim naprawdę jestem - i o Nim, który w jedności ze swym Ojcem dokonał i nadal dokonuje najmocniejszego przejścia Boga przez ziemię, czyli przez proch Twojej egzystencji, by z tego prochu Cię wskrzesić, uczynić człowieka pełnego, z krwi i kości. W Duchu - czyli nie na zewnątrz mojego życia, ale w nim samym, w moim wnętrzu. Tam właśnie On chce się ze mną spotkać. Jezus potwierdza to w innym miejscu: "Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy" (J 14, 23).

Namiot

Za co można umiłować Jezusa? Za to, że w imieniu Ojca dokonuje przebaczenia moich win, czego znakiem jest Jego krzyż i zmartwychwstanie. Za to, że zamiast mnie zgodził się odbyć tę drogę przez śmierć, której ani Ty, ani ja o własnych siłach przejść nie możemy. Za zrealizowaną miłość do nieprzyjaciela, której pragnie mnie udzielić tak dalece, bym potem mocą Jego Ducha - po to jest Zesłanie Ducha Świętego - mógł ją rozdawać innym.

Niemożliwe? A jednak taka i tylko taka jest nauka Kościoła. Skoro On sam obiecuje, że będą obaj mieszkać we mnie, to nic lepszego w życiu spotkać mnie nie może. Wystarczy chcieć, a nawet chcieć chcieć. Tyle że jak w innym kontekście pisze Wyspiański w "Weselu": "Ino oni nie chcą chcieć". Jest nadzieja, że Bóg mimo to z nas nie zrezygnuje, że będzie posyłał wydarzenia, które będą nas do Niego przywoływały.

Gdy rozpoznaję Prawdę w Duchu, to fakt, że jestem do głębi grzesznikiem, mnie nie zabije, a perspektywa krzyża nie przerazi, lecz zwiastować będzie miłość Boga, która rozpięła swój namiot pośród nas.

Prof. Jan Grosfeld (ur. 1946) jest kierownikiem katedr Współczesnej Myśli Społecznej Kościoła oraz Cywilizacji i Kultury Europejskiej w Instytucie Politologii UKSW.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2011