Zazdrość o rodzica

22.06.2003

Czyta się kilka minut

Argumentacja ojca Meissnera, że rodzice stosujący antykoncepcję nie kochają swoich dzieci, ponieważ boją się zaistnienia ich rodzeństwa, nie bardzo do mnie przemawia. Tak, jak nie przekonuje mnie, że wszystkie dzieci w rodzinie kochają się i marzą o kolejnym braciszku lub siostrzyczce. Posiadanie rodzeństwa to dzielenie się przywilejami i rzadko dziecko jest tak altruistyczne, że nie sprawia mu to kłopotu. Większość rodziców, posiadających więcej niż jedno dziecko, wie, jak silna jest między nimi zazdrość. Kain i Abel byli braćmi, Jakub i Ezaw również, ale ci ostatni walczyli o pierwszeństwo już w łonie matki!

Moja córka chciała mieć rodzeństwo, ale teraz ma brata i uważa, że starczy. Natomiast 5-letni synek pytany, czy chciałby mieć młodsze rodzeństwo odpowiada stanowczo: „Nie, ewentualnie wolałbym psa”. Koleżanka, która ma czworo dzieci i nie stosuje sztucznych metod regulacji poczęć, zawsze, gdy obawiała się, że jest w kolejnej ciąży mówiła: „Najbardziej przeraża mnie, że znów będę musiała patrzeć na męki zazdrości u mojego dziecka, które pozbawiam statusu najmłodszego”. Kiedy była w ciąży z najmłodszym, wszyscy o tym wiedzieli poza jej dziećmi, bo rodzice bali się ich reakcji na tę nowinę. Dzieci są przeważnie egoistyczne i żądają całej uwagi rodziców dla siebie, jak też własnego pokoju i wszystkich zabawek. Część rodziców nie decyduje się na powiększenie rodziny z własnych, egoistycznych powodów, także dlatego, że tak bardzo kochają te dzieci, które już są, że nie chcą im odbierać nawet części posiadanej uwagi i przywilejów (także materialnych).

Czy osoby stosujące naturalne metody są lepsze od osób stosujących np. prezerwatywy? Bywa różnie. Znam dwie kobiety. Jedna zgadza się, by mąż-nerwicowiec używał prezerwatyw, bo inaczej przestałby współżyć. Mają dwoje dzieci, ona poważne przeciwwskazania lekarskie do kolejnej ciąży. Opiekuje się też ojcem z chorobą Parkinsona. Pracuje, a cała rodzina (wraz z chorym ojcem) mieszka w małym mieszkaniu. Druga kobieta nie pracuje, mąż zarabia bardzo dużo, mają dom, zawsze stosowali naturalne metody. Urodzenie dziecka świadomie odkładali przez 10 lat, gdyż chcieli podróżować i „korzystać z życia”. Poczęli dziecko, gdy zachorował ojciec kobiety. Z powodu odkładanego z różnych powodów macierzyństwa, będąc w ciąży, a potem opiekując się dzieckiem, nie mogła mu pomóc. Nie uważam, aby zbawienie pierwszej osoby, postępującej niezgodnie z nauką Kościoła, było mniej pewne od zbawienia drugiej.

DOROTA WALENCIK (Warszawa)
 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2003