Zapomniana historia

Opowieść zarazem dramatyczna i budująca. Pokazuje tragedię wygnania i rozdzielonych rodzin – ale też narodziny nowego życia.

23.04.2017

Czyta się kilka minut

Tę historię można by tak opowiedzieć: oto po zakończeniu II wojny światowej rywalizacja między Zachodem a blokiem komunistycznym przekłada się na lokalne konflikty. W Grecji wybucha wojna domowa, zakończona klęską komunistycznych partyzantów. Dobrzy wygrali, źli przegrali, Grecja nie stała się kolejną „demokracją ludową”. Łatwe to, proste, ale niekoniecznie prawdziwe. Kiedy się bowiem zejdzie z poziomu geopolitycznych rozważań, okaże się, że konflikt miał źródła w wydarzeniach wcześniejszych, że partyzanci mieli poparcie społeczne nie tylko wśród prześladowanej mniejszości macedońskiej, zwycięscy „dobrzy” popełnili wiele zbrodni, a stan greckiej demokracji pozostawiał wiele do życzenia...

Dionisios Sturis, polski dziennikarz (rocznik 1983), potomek po mieczu greckich uchodźców, stara się to wytłumaczyć, odtwarzając przy sposobności własną historię rodzinną. Przypomina tło polityczne ówczesnych wydarzeń i nieprzypadkowo zamyka książkę rozdziałem o obozie koncentracyjnym na wyspie Makronisos, gdzie władze w Atenach osadzały przeciwników politycznych. Tropi dokumenty, dowiadując się, że wiele z nich bezmyślnie zniszczono, rozmawia z prof. Andrzejem Paczkowskim o polskim wkładzie w wojnę grecką. Przede wszystkim jednak odszukuje świadków, w Polsce i w Grecji, wysłuchuje ich relacji i splata pojedyncze biografie w panoramiczny fresk, na którym każda z postaci ma wyraziste rysy. Całość wskrzesza tamten nieopisany dotąd świat; liczby i fakty są tylko uzupełnieniem. Do zrujnowanej wojną Polski przyjeżdża w 1948 r. blisko cztery tysiące greckich i macedońskich dzieci, a potem inwalidzi wojenni i całe rodziny – w sumie kilkanaście tysięcy ludzi. Trafiają do obcego, nieznanego kraju, nie wiedząc jeszcze, że pozostaną w nim przez następne dziesięciolecia. Tak, to była decyzja polityczna, a władze wyasygnowały spore sumy, by uchodźcom umożliwić adaptację. Adaptacja nie mogłaby się jednak dokonać, gdyby przybyszów nie zaakceptowali Polacy, sami zresztą będący zwykle (chodzi o Dolny Śląsk!) przesiedleńcami.

Przejmujący jest rozdział o szpitalu dla greckich inwalidów, utworzonym z inicjatywy generała Wacława Komara w Dziwnowie na wyspie Wolin. Kierujący nim doktor Władysław Barcikowski, który zmarł niedawno w wieku 99 lat, to jedna z najpiękniejszych sylwetek w tej książce.

„Nea Zoí”, czyli „Nowe Życie”, nazwa rolniczej spółdzielni założonej przez Greków w bieszczadzkim Krościenku, staje się symbolem procesu wrastania uchodźców w ich nowy kraj. Większość skorzystała z możliwości powrotu do ojczyzny po upadku dyktatury pułkowników w latach 70., zachowując jednak dobrą pamięć o latach spędzonych w Polsce. My zaś powinniśmy pamiętać o ich wkładzie w naszą kulturę, by wspomnieć tylko greckie nazwiska wielu naszych muzyków i artystów. Pozostaje tylko pytanie: jak to jest, że uchodźcy greccy, choć sprowadzeni przez narzuconą, komunistyczną władzę, nie spotkali się wtedy z wrogością i odrzuceniem, a dzisiaj...? Lepiej nie kończyć tego zdania. ©℗

DIONISIOS STURIS, NOWE ŻYCIE. JAK POLACY POMOGLI UCHODŹCOM Z GRECJI, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2017, ss. 368

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 18-19/2017