Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W systemie wyświetla się pan na czerwono” – słyszy w 2002 r. osiemnastoletni Dionis od greckiego strażnika granicznego. Owszem, jego ojciec jest Grekiem, a on urodził się w Grecji, ale małżeństwo rodziców się rozpadło i mając niespełna dwa lata z polską matką wyjechał do Polski. Ojca nie pamięta i nie zna greckiego. Wszytko to jednak nieważne – nie zgłosił się na pobór do greckiej armii.
Połączone siły greckiej ciotki i polskiej matki sprawiły, że akcja „ratowanie Dionisa” się powiodła. A on sam zrzekł się greckiego obywatelstwa, by swoje relacje z krajem ojca ułożyć na własnych zasadach. Nauczył się greckiego i jako dziennikarz zajął się przeszłością i dniem dzisiejszym Grecji. Napisał „Nowe życie” – pionierską opowieść o losach Greków i Macedończyków, którzy, jak jego przodkowie, przyjechali do Polski na początku lat 50. po przegranej przez lewicę wojnie domowej. „Zachód słońca na Santorini” jest dalszym ciągiem książki „Grecja. Gorzkie pomarańcze” – portretem greckiej współczesności.
Zacząłem od wątku autobiograficznego, obecnego we wszystkim, co pisze Sturis. Tym razem autor skupia się na neonazistowskiej partii „Złoty Świt”, która zbiła polityczny kapitał na lęku przed uchodźcami. I nie ograniczyła się do haseł – były też ofiary śmiertelne. Dopiero śmierć Greka, rapera Pawlosa Fisasa, sprawiła, że zabójcy i ich mocodawcy stanęli przed sądem. To jest najważniejsza część książki – sprawozdanie z dramatu sądowego, w którym zarzuty wydają się oczywiste, ale prokurator Adamantia Ikonomu zamiast aktu oskarżenia wygłasza… mowę obrończą. Na szczęście przewodnicząca składowi sędziowskiemu Maria Lepenioti skazuje sprawców i kończy działalność polityczną „Świtu”. Skąd to znamy? „Jeżeli w naszym kraju damy przyzwolenie na bezkarność nacjonalistów, jeżeli atak na obcego będziemy uważali za niewinny żart, a agresywne zachowania za niedojrzałość młodości, może nas spotkać to, co spotkało Grecję” – pisze Janina Ochojska, rekomendując książkę Sturisa.
Jest w „Zachodzie słońca...” także sprawa marmurów Elgina, czyli rzeźb z Partenonu, które trafiły do British Museum. Nie wiedziałem, że tak źle je potraktowano. Chętnie poczytałbym o tym więcej. Może w następnej książce Dionisa? Także w Wydawnictwie Poznańskim, które obchodzi 65-lecie i przeżywa właśnie renesans... ©℗
Dionisios Sturis, ZACHÓD SŁOŃCA NA SANTORINI. CIEMNIEJSZA STRONA GRECJI, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2021, ss. 400.