Zamieszkiwanie świata

Zajączkowska opisując przekrój nasiona cisu czy schemat ruchu rzęsek, otwiera nieznane przestrzenie poetyckiej wyobraźni i daje nowy język dla opisu naszej rzeczywistości.

02.10.2017

Czyta się kilka minut

 / TOMASZ GOGOLEWSKI
/ TOMASZ GOGOLEWSKI

Czy w 2017 r. można jeszcze tworzyć poezję, która opowiadając o przyrodzie, nie popada jednocześnie w sentymentalny banał? Nagrodzony właśnie Nagrodą Kościelskich tomik Urszuli Zajączkowskiej „minimum” (a także poprzedni, debiutancki zbiór „Atomy”) nie tylko pokazuje, że tak (i to z powodzeniem), ale że wręcz jest to absolutnie konieczne. Kluczowy pozostaje sposób, w jaki zdefiniujemy świat natury (a więc jak wobec niego sami się spozycjonujemy). Zajączkowska proponuje zupełnie nową wizję, w której ostatecznie unieważniony zostaje i tak mocno już wątpliwy podział na kulturę i naturę. W tej archaicznej opozycji obie przestrzenie oddzielała przepaść, którą przekraczało się jedynie w celach estetycznych – przyrodę można było co najwyżej podziwiać za jej piękno, wzniosłość lub tajemniczość, zawsze jednak pozostawała ona czymś obcym i odległym, nieprzystającym do przestrzeni kultury. Na szczęście dzięki Zajączkowskiej, która na co dzień pracuje jako adiunkt w Zakładzie Botaniki Leśnej SGGW w Warszawie, możemy spojrzeć na świat zupełnie inaczej.

Rzeczywistość, która wyłania się z tomu „minimum”, jest wypadkową bardzo wielu skomplikowanych procesów, którym poddawana jest materia (mniejsza z tym, czy ożywiona, czy też nie). W tym uniwersum człowiek pozbawiony jest specjalnych praw – to tylko jeden z bardzo wielu elementów, którego istnienie warunkuje przypadkowy układ atomów. Nie ma tu jednak mowy o nihilizmie ani pesymizmie. Wręcz przeciwnie: poezja przesiąknięta jest zachwytem, ale też pogodnym spokojem, którego nawet śmierć (a jest ona tu wszechobecna) nie może zburzyć. Unikalna perspektywa Zajączkowskiej wynika również z faktu, iż rezygnuje ona z podziału na naukę i sztukę. Tomik składa się zarówno z wierszy, jak i ze wspaniałych XIX-wiecznych rycin botanicznych, a wiedza przenika się w nim z wrażliwością, co daje zupełnie nowy model opisywania świata. Tym razem jednak już nie totalny i roszczący sobie prawo do obiektywizmu. Świat przestaje być zbiorem obiektów, które za wszelką cenę należy opisać i zrozumieć, zamiast tego mamy przestrzeń, którą wspólnie zamieszkujemy i współtworzymy, jednocześnie będąc przez nią współtworzeni.

Projekt poetycki, który wyłania się z obu tomików autorki, ma doniosłe konsekwencje. Po pierwsze, dostarcza nowego literackiego paliwa, dzięki któremu można ominąć intelektualne mielizny określane często jako „wyczerpanie języka” czy „kres poezji”. Gdy pomyślimy o świecie jako płynnej materii, porzucając przy tym wyświechtane już kategorie, otwierają się przed nami zupełnie nowe przestrzenie poetyckiej wyobraźni, pozwalające przeformułować także sam język, dzięki któremu orientujemy się w rzeczywistości. Po drugie, taka interwencja w sam trzon antropocentrycznego imaginarium jest gestem na wskroś politycznym. Sednem wielu współczesnych sporów ideologicznych są rozbieżności w definiowaniu tego, czym jest życie – gdzie ma swój początek, jakie są jego granice i kto ma prawo nim zarządzać. W ostatnich latach kluczowy stał się także problem ekologii, rozumianej już jednak nie wyłącznie jako ochrona przyrody, ale szerzej, jako sposób zamieszkiwania naszej planety przez ludzi oraz resztę bytów. Zajączkowska opisując przekrój nasiona cisu czy schemat ruchu rzęsek kreśli nową strukturę pojęć pozbawioną piramidalnej hierarchii, na szczycie której niepodzielnie króluje człowiek. W jej wizji granice są nieostre, gdyż elementy konstytuujące naszą rzeczywistość przenikają się wzajemnie. Jest w tym bez wątpienia dużo pokory i czułości, ale nie to stanowi sedno. Empatia, choć oczywiście ważna, sama nie może być fundamentem nowego modelu współistnienia w świecie. Potrzebne są inne pojęcia – nowy język, który musi zostać od podstaw wypracowany. Jak pokazuje Zajączkowska, poezja to laboratorium, które świetnie się do tego nadaje. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Redaktor i krytyk literacki, stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 41/2017