Za mało, za późno

Wedle współczesnych pojęć byli kimś w rodzaju sił specjalnych. Gdyby wojna skończyła się polskim zwycięstwem, tworzyliby elitę wojska. Historia potoczyła się inaczej: zostali skazani najpierw na emigrację lub, jeśli zostali w PRL, na represje, a potem na zapomnienie. Bez cenzury można było o nich pisać dopiero po 1989 r.

29.07.2008

Czyta się kilka minut

Dziś jest już późno. Ale lepiej późno niż wcale. Na Zachodzie takich filmów powstało mnóstwo już wiele dekad temu. W Polsce film "My, Cichociemni. Głosy żyjących" ogląda się trochę jak nadrabianie zaległości - i to w ostatniej chwili.

Wtedy byli młodzi. Przed wojną żołnierze zawodowi, ale też inżynierowie, architekci, studenci. Dziś została garstka. Gdy stają przed kamerą - ośmiu mężczyzn i kobieta, jedyna w ich gronie - widać, że są starzy i chorzy. Nie tracą humoru. "Siedziałem już trzy lata w Anglii, bezczynnie, to się człowiek może nudzić". "Chłopaki zaczęli się bać, że wojna się skończy bez ich udziału, a tu okazja: jechać do Polski". Tak opowiadają, jak trafili do "cichociemnych". Choć jest to humor podszyty goryczą (w końcowych napisach odnotowano, że dwóch spośród jego bohaterów zmarło, nim film trafił na ekrany).

"Cichociemni" - to była legenda, już wtedy. Armia Krajowa, podziemne wojsko, potrzebowała kadr. Tymczasem kilkadziesiąt tysięcy oficerów siedziało w niemieckich obozach lub trafiło do niewoli sowieckiej i już nie żyło. Oni, zwani "cichociemnymi", mieli być kadrą: specjalistami od wszystkiego, co konieczne w podziemiu: łączności, wywiadu, sabotażu, wojny psychologicznej. A w chwili, gdy AK zacznie odtwarzać swe pułki i dywizje już jako odrodzone Wojsko Polskie, jak w 1918 r., mieli dowodzić tymi wielkimi jednostkami (i dowodzili - ale podczas akcji "Burza" i w Powstaniu Warszawskim).

Gdy w armii polskiej na Zachodzie szukano ochotników do specjalnej służby w kraju, zgłosiło się ich 2,5 tys. Wyszkolono kilkuset (elementem szkolenia był kurs przetrwania w górach Szkocji). Do Polski na spadochronach przerzucono 316. Co trzeci z nich zginął, głównie z rąk Niemców, ale też Sowietów, a po wojnie polskich komunistów (władze PRL wykonały wyroki śmierci na dziewięciu). Wśród poległych znaleźli się dwaj twórcy koncepcji "cichociemnych": Jan Górski i Maciej Kalenkiewicz. Pierwszego zamęczyło gestapo, oddział drugiego został wybity w walce z Armią Czerwoną na Wileńszczyźnie.

O nich wszystkich opowiada film "My, Cichociemni", który w kinach pojawi się 1 sierpnia. To nowy gatunek: film trochę dokumentalny (unikalne zdjęcia, archiwalne filmy), a trochę fabularny, ze scenami granymi przez aktorów. Do tego przeznaczony nie dla telewizji, lecz dla kin - ciekawe, czy taka forma się przyjmie.

"My, Cichociemni. Głosy żyjących" - scen. i reż.: Paweł Kędzierski, Polska 2008

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2008