Z alfabetu Butenki

O Gapiszonie i Kwapiszonie, o spotkaniu z Gałczyńskim i lekcjach u Szancera, o tym, jak powstał pierwszy polski film animowany i pierwszy polski fotokomiks - opowiada mistrz ilustracji Bohdan Butenko.

02.05.2011

Czyta się kilka minut

Gapiszon / rys. Bohdan Butenko /
Gapiszon / rys. Bohdan Butenko /

DZIECIŃSTWO

Urodziłem się w Bydgoszczy 8 lutego 1931 roku. Mama uprawiała tkactwo artystyczne, ojciec był inżynierem. Łatwo wyliczyć, że kiedy wybuchła II wojna światowa, miałem osiem lat. Nie lubię mówić o tamtych czasach. Radość dzieciństwa mieszała się z niepokojem i strachem. Zostaliśmy zmuszeni do opuszczenia domu i przeniesienia się do tak zwanej Generalnej Guberni, do Warszawy. Z atmosfery dzieciństwa najmilej pamiętam to, jak babcia czytała mi książki Karola Dickensa, bajki. Sam też z czasem coraz więcej czytałem, pochłaniałem kolejne książki: "Antka Cwaniaka" Aleksandra Kamińskiego, "Emila i detektywów" Ericha Kästnera (nie mogłem nawet marzyć o tym, że sam kiedyś ją zilustruję), "Kubusia Puchatka" Alana Milne’a, książki Karola Maya. Bardzo ważne jest, aby czytać dzieciom książki, to buduje relacje między rodzicami i dziećmi, rozwija wyobraźnię. W Japonii mogłem zaobserwować w bibliotekach aktorów wyspecjalizowanych w głośnym czytaniu, odgrywaniu baśni i bajek dzieciom.

GAŁCZYŃSKI KONSTANTY ILDEFONS

Poznałem go w Nieborowie, gdzie byłem na plenerach. Pamiętam niesamowite wrażenie, jakie na mnie zrobił, deklamując i czytając przy kominku swoje wiersze oraz przekład "Snu nocy letniej" Szekspira. Umiał czarować głosem.

GAPISZON

Jest jak greccy bogowie. Nie liczy mu się wieku. Nie starzeje się. Jest wiecznie młody. A przyszedł na świat w 1958 roku.

Zaczęło się to tak: byłem zaproszony do telewizji, aby udzielić wywiadu. Nie jak dzisiaj: minutka-dwie na wizji i kolejny zaproszony. Wywiad trwał blisko godzinę. Tak, tak, wtedy to jeszcze było w telewizji praktykowane. Spodobało się widzom. Redakcja dziecięco-

-młodzieżowa zaproponowała mi, abym zrobił program dla dzieci. Oni byli przekonani, że będzie się to odbywać tak, że ja będę coś rysował na kartce, a kamera będzie mi zaglądała przez ramię.

Wpadłem na pomysł, aby zrobić program animowany. Nikt wtedy nie wiedział, jak się do tego zabrać. Stąd można powiedzieć, że "Gapiszon" był pierwszym w polskiej telewizji rodzimym programem animowanym dla dzieci. Powstało 180 szklanych plansz, na których były narysowane postaci. Do tego różne bębny, pionowe, poziome stojaki, długaśny stół po obu krańcach zakończony wyżymaczkami, przez które przepuszczaliśmy arkusze papieru. Na to z pewnej odległości nakładaliśmy szklane tafle, powstało wrażenie ruchu postaci. Sprzęt zajmował całe studio, a kiedy wyruszaliśmy z wizytą, aby pokazać "Gapiszona" poza Polską, to pół wagonu kolejowego. Program o Gapiszonie trwał niewiele ponad dwadzieścia minut. Postać zaczęła funkcjonować także w druku, czarno-białe ilustracje pojawiły się w piśmie "Miś". Zaczęły ukazywać się całe zeszyty z komiksem, i to w niemałych nakładach: 90, 120, a nawet 400 tys. egzemplarzy. Bywały rysunki, do których cenzura się przyczepiała, jak na przykład ten z Gapiszonem stojącym w kolejce przed sklepem.

Powstało dwanaście odcinków filmu z historiami Gapiszona. W Ustroniu Morskim kilka lat temu władze ufundowały ławeczkę upamiętniającą bohatera. Nie wiem, czy rzecz się ostała.

GUCIO I CEZAR

Nierozłączni przyjaciele. Żarłoczny, niezdarny hipopotam Gucio i rozważny pies Cezar. Pojawili się pierwszy raz w "Świerszczyku" w 1966 roku. Dziesięć lat później Studio Miniatur Filmowych wyprodukowało serię ośmiu filmów animowanych według scenariusza Krystyny Boglar. O ile pamiętam, głosu Guciowi użyczył Mieczysław Czechowicz, a Cezarowi - Bronisław Pawlik. Dla wielu młodszych ode mnie, jak słyszę, filmy z Guciem i Cezarem stały się wspomnieniem dzieciństwa.

KABARET STARSZYCH PANÓW

Zrobienie scenografii do Kabaretu zaproponował mi Jeremi Przybora. Jeden odcinek programu przygotowywało się miesiącami. Próby czytane, potem próby przed kamerą. Aktorzy entuzjastycznie wzbogacali program swoimi propozycjami. W Wieczorze XV Kalina Jędrusik śpiewa dramatycznym głosem piosenkę "S.O.S., ratunku, na pomoc ginącej miłości". W ostatniej chwili zdecydowałem, że warto zamienić tło, dzięki czemu za jej plecami pojawiło się słońce z gigantycznymi promieniami, które wymalowałem tuż przed jej występem.

KWAPISZON

Przygody Kwapiszona można uznać za pierwszy polski fotokomiks. Początki sięgają 1974 roku. Chodziło o to, aby poprzez awanturnicze historie harcerza, złodziejaszków Faworyta i Kompana pokazać zabytki polskich miast. Sam byłem za młodu harcerzem, pływałem kajakami, na żaglówkach, nieraz rozbijałem namiot w deszczu. Kwapiszon wystartował z Warszawy, ostatnio zawitał do Poznania. Nakłady niektórych zeszytów z historiami Kwapiszona sięgały 400 tys. egzemplarzy.

POCZĄTKI

W szkole nagminnie zapełniałem zeszyty swoimi rysunkami. Tworzyłem pierwsze historyjki komiksowe ku utrapieniu nauczycieli i rodziców. Prawdziwym debiutem książkowym było zilustrowanie w 1956 roku dwóch książek: "Pana Maluśkiewicza i wieloryba" Juliana Tuwima oraz "35 maja" Ericha Kästnera.

SZANCER JAN MARCIN

Wśród moich profesorów, którym wiele zawdzięczam, chciałbym wymienić kilku: plakacistę, ilustratora, grafika Konstantego Sopoćkę, który prowadził zajęcia z grafiki do trzeciego roku studiów. Na czwartym roku w ramach specjalizacji wybrałem zajęcia w pracowni Jana Szancera. Uczęszczałem jeszcze do pracowni plakatu Henryka Tomaszewskiego. To też się przydało, bo wykonywałem później plakaty do filmów i spektakli teatralnych.

Szancer był bardzo wymagającym profesorem i znakomitym wykładowcą. Dawał nam zadania: wybierzcie utwór poetycki lub prozatorski i zróbcie do niego ilustracje. Nawet jeśli nie zgadzał się z poszukiwaniami artystycznymi czy efektami końcowymi prac swoich podopiecznych, szanował nas. Nie chciał, abyśmy kopiowali jego styl, abyśmy się stali małymi szancerniątkami. Niestety, moje zbyt śmiałe jak na owe czasy ilustracje nie spodobały się Wysokiej Komisji i nie zostałem dopuszczony do obrony pracy dyplomowej. Za zgodą profesora Szancera zrobiłem dyplom jako ekstern. Profesor miał nosa, albowiem to samo grono osób, które początkowo sprzeciwiało się dopuszczeniu mnie do obrony dyplomu, później najwyższą notą oceniło pracę dyplomową.

Cóż jeszcze? Na wystawę podyplomową przyszedł dyrektor wydawnictwa Nasza Księgarnia, spodobały mu się moje prace i otrzymałem angaż jako redaktor artystyczny w wydawnictwie. Pamiętam wystawę "Jan Marcin Szancer i jego uczniowie". Wystawialiśmy podczas niej swoje prace. Na przykład moi koledzy z roku Janusz Grabiański (zaprojektował m.in. znaną serię znaczków z kotami) czy, jak ja to mówię: najbardziej popularny artysta, którego prace zawędrowały pod każdą strzechę, autor projektów banknotów Andrzej Heidrich.

Żartuję czasem, że jestem pośrednio uczniem Matejki. Albowiem uczniem Matejki był Mehoffer. Uczniem Mehoffera Szancer. A ja uczniem Szancera.

TELEFONICZNA KSIĄŻKA

Myślałem, że to zadanie niewykonalne. Zilustrować książkę telefoniczną. A jednak udało się. W tygodniku ilustrowanym "Stolica" ukazywały się moje ilustracje do fragmentów ostatniej przedwojennej książki telefonicznej Warszawy. Ilustrowałem nietypowe, zanikające zawody, profesje.

WARSZTATY Z DZIEĆMI

Bardzo chętnie spotykam się z dziećmi, zwłaszcza małymi. Taki bezpośredni kontakt jest dla mnie sprawdzianem moich propozycji ilustratorskich, a dla nich rozwinięciem ich niezwykłych, pełnych fantazji pomysłów plastycznych. Nasze spotkania odbywają się najczęściej w szkołach i bibliotekach. Chciałbym tu wyróżnić arcysympatycznych pracowników bibliotek w Lublinie, Pile, Oświęcimiu, Opolu i Płocku, którzy jak nikt inny potrafią takie imprezy organizować.

Wysłuchał Grzegorz Nurek

Bohdan Butenko (ur. 1931) jest ilustratorem i grafikiem, autorem komiksów, zilustrował ponad 200 książek, m.in. Edwarda Niziurskiego, Hanny Ożogowskiej, Jana Brzechwy, Adama Bahdaja, Wandy Chotomskiej, Wiktora Woroszylskiego. Absolwent Akademii Sztuk Plastycznych w Warszawie. W latach 1955-65 był redaktorem artystycznym wydawnictwa "Nasza Księgarnia". Wymyślił postaci Gapiszona, Kwapiszona, Gucia i Cezara. Pięciokrotnie nagrodzony przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek za najpiękniejszą książkę roku, laureat konkursów ilustratorskich w Lipsku, Moskwie, Padwie i Istambule. Ostatnio otrzymał nagrodę specjalną Fundacji ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom.

W Muzeum Karykatury w Warszawie (ul. Kozia 11) trwa wystawa "Butenko Pinxit". Będzie czynna do końca czerwca 2011 r.

5 maja o godz. 17 w Bibliotece Publicznej m.st. Warszawy (ul. Koszykowa 26) odbędzie się wernisaż wystawy ilustracji oraz książek Butenki z kolekcji Muzeum Książki Dziecięcej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2011