Wyprawa pod powierzchnię snu

W przypadku tej książki wszystko jest niezwykłe: jej geneza, droga, jaką zawarte w niej teksty przebyły do momentu wydania, treść, oprawa graficzna. Oraz emocje, jakie wywołuje u czytelnika.

10.07.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

“Poezja jest jak sen o nauce" - to zdanie Francisa Bacona wydaje się idealnie definiować istotę kokorynów (nowy termin literacki stworzony przez jednego z autorów). Nie tylko dlatego, że teksty te narodziły się przy okazji nauki i w celu edukacyjnym. Kilkanaście lat temu Alicja Mucha, terapeuta i logopeda w otwartym na nowe metody nauczania Zespole Szkół Specjalnych nr 11 w Krakowie, zaproponowała swoim uczniom, by w ramach zajęć językowych, zamiast w nieskończoność powtarzać cudze teksty, zaproponowali własne. Efekt przerósł najśmielsze oczekiwania; o ile bowiem twórczość plastyczna osób niepełnosprawnych od dawna cieszy się zasłużonym uznaniem, o tyle ich literatura wciąż pozostawała terytorium nieznanym.

A przecież - jak mądrze pisze we wstępie do książki pomysłodawczyni - “zdarza się tak, iż ma się problemy z rozwiązaniem równania z jedną niewiadomą, a nawet ze zwykłym dodawaniem, że można nie wiedzieć wiele o geopolitycznej sytuacji Polski, a mimo to mieć coś ISTOTNEGO do pomyślenia. I to językiem, który potrafi zachwycić czytelnika". Króciutkie teksty - proza poetycka, baśnie, opowiadania, listy, wiersze czy słowa piosenek - opisują i tłumaczą świat, a raczej te jego obszary, wobec których rozum i język bywają często bezradne: pierwszą miłość i młodzieńcze “wkurzenie", nieskończoność kosmosu i hierarchię aniołów, legendę Wawelu i fenomen cyrku, a czynią to za pomocą metafor, paraboli i neologizmów, jakich nie powstydziliby się współcześni poeci.

“Wczoraj po południu nudziło mi się trochę, więc przeniosłem się w czasie kilka wieków" - autorzy kokorynów z naturalną swobodą tworzą własne światy, gdzie panuje logika snu, baśni, poezji, malarstwa surrealistycznego. Swoisty magiczny realizm tych opowieści pozwala pod powierzchnią miejsc i rzeczy dobrze znanych dojrzeć zdarzenia i postaci fantastyczne, śmieszne, poruszające, czasem całkowicie absurdalne, odkryć zaskakujące związki między nimi. Przywraca wiarę w nieposkromioną siłę wyobraźni, dzięki której nawet przez moment nie musimy być samotni czy bezczynni.

W tych utworach odbijają się - nie jak w krzywym zwierciadle, lecz jak na powierzchni kolorowego witraża - zdarzenia i osoby ze świata dorosłego i często zgoła niepoetycznego: przedstawiciele świata polityki, sportu, kultury popularnej. Umieszczeni w niecodziennych, z reguły nie licujących ze statusem gwiazd sytuacjach (bal przebierańców u Wujka Franka, wystawa zbieraczy pasty do zębów), zestawieni na równych prawach z Królową Boną, Kapitanem Żbikiem, wróżką Petronelą, Świętym Józkiem - wynalazcą hulajnogi i powracającym w kilku opowiadaniach królem Kaziem Pałacowskim (świetna opowieść “Nieznany Polityk"), przedstawieni zostają w nieco groteskowym, ale życzliwym świetle.

Autorzy z wielką szczerością mówią o swoich uczuciach, strachach, marzeniach, radościach; w opowiadaniach z ogromną dozą autoironii portretują samych siebie, czasem przybierając baśniowe maski, to znów - zwłaszcza w listach - zwracając się wprost w różnych ważnych sprawach do adresatów, z którymi pragnęliby porozmawiać (prośba do Andrzeja Wajdy o zekranizowanie “Piotrusia Pana" czy deklaracja chęci wstąpienia do seminarium skierowana do Ojca Przełożonego). Wzruszają liryczne wyznania uczuć i niepokojów okresu dorastania, wyrażanych często boleśnie lapidarnie i celnie - jak w genialnym “Krótkim opowiadaniu o miłości": “Nadszedł dzień Świętego Walentego. Nasza znajoma Petronela zakochała się i umarła z miłości. Amen".

Smutne opowieści są jednak wyjątkami - większość uderza rzadko spotykanym optymizmem, wiarą w ludzi i w możliwość uleczenia świata przez śmiech, miłość, walkę z własnymi słabościami. Nic dziwnego, że krążące przez lata w odbitkach teksty zachwyciły muzyków VooVoo, a także reżysera Piotra Cieplaka oraz Marię i Jana Peszków, którzy na ich podstawie stworzyli znakomity artystycznie, głęboko poruszający spektakl “Muzyka ze słowami". Dziś wybrane kokoryny ukazują się w niewielkiej, ale nadzwyczaj pięknie i oryginalnie wydanej, bajecznie kolorowej książeczce. Każdemu tekstowi towarzyszy utrzymany w podobnej poetyce obraz, co przypomina nieco koncepcję “Wierszy i obrazków" stworzonych kiedyś przez Juliana Przybosia wraz z córką Utą. Całość stanowi niewyczerpane źródło wzruszeń, radości i zachętę do samodzielnych wędrówek w świat wyobraźni. Jestem pewna, że kokoryny mogą stać się dla “profesjonalnych" autorów tak samo ważną i ożywczą inspiracją, jak niegdyś sztuka plastyczna osób niepełnosprawnych dla awangardowych malarzy.

“Kokoryny. Opowieści dziwnej treści". Autorzy tekstów i ilustracji: Dominik Daniec, Halina Dylewska, Grzegorz Giermek, Grzegorz Hull, Grzegorz Jankowski, Adam Jaskowski, Anna Karcz, Magda Kot, Krzysztof Nogieć, Gabriela Panczyj, Żaneta Tytko, Sebastian Wróbel, Henryk Żarski. Wstęp: Ala Mucha. Projekt i opracowanie graficzne: Jarosław Koziara, Piotr Wysocki. Lublin 2005, Wydawnictwo Koziara Tararara

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2005