Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Piszę to na 20. rocznicę istnienia "Gazety Wyborczej", z którą przez wiele lat kojarzono nasze pismo, głosząc nawet, że jesteśmy dodatkiem religijnym do niej. Szkoda czasu i energii na dowodzenie, że "Tygodnik" żadnym dodatkiem do niczego nie był i nie jest, a zbieżność poglądów i stanowisk w rozmaitych kwestiach bynajmniej nie była przypadkowa. "Gazetę" stworzyli ludzie, z którymi przez długie lata łączyła działalność opozycyjna, wspólne ideały i niepokoje. Czy to takie dziwne, że wiele z tego pozostało w wolnej Polsce?
Nie można o dwudziestoletniej historii "GW" pisać, nie wspominając jej naczelnego - Adama Michnika. Uważam się nie za fana Michnika, lecz za jego przyjaciela. Ta relacja zostawia miejsce na różnicę zdań, pozwala na krytyczny stosunek do jakichś wypowiedzi czy posunięć bez naruszania tego, co istotne. Michnik - wedle trafnego określenia Andrzeja Romanowskiego - pokazał, że są ludzie, którzy po zakończeniu rewolucji potrafią wyjść zza barykady. Bliższa mi jest (nawet nadmierna?) skłonność do odpuszczania win naszym winowajcom niż zacięte tropienie dawnych win, których i tak już wymazać, skreślić się nie da. Wołanie - uzasadnione - o sprawiedliwość łatwo może się przerodzić w okrzyk zagrzewający do zemsty.
Wracam do Jubilatki. "Gazeta Wyborcza", atakowana jak chyba żadna inna, trwa i spełnia swoją rolę. Czasem budzi zachwyt, czasem irytuje, prowokuje do ważnych sporów, bo ma odwagę jasno określać swoje stanowisko. I ciągle należy do tych periodyków, które w Polsce są najbardziej poszukiwane. I jeszcze jedno, Jerzy Turowicz często powtarzał, że nikt inny, jak właśnie ona, nie poświęca tak wielkiej uwagi sprawom Kościoła. W ślad za "Gazetą" tematykę kościelną doceniły potem także inne polskie dzienniki i dziś zajmuje ona w naszej prasie sporo miejsca. Co zaś do "Gazety", to choć są tacy, co podejrzewają, że za dotyczącą Kościoła jej publicystyką ukrywają się jakieś złowrogie moce, nadal zmusza ona do myślenia. Pojawiające się od czasu do czasu teksty Jana Turnaua są zawsze ważne i - mówiąc po kościelnemu - "budujące".
Tym zaś, którzy "Gazecie" wytykają jej błędy, odpowiem: kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem. "Gazety" w końcu nikt nie czyta jak katolik encyklikę. Taka już jest natura tego rodzaju mediów.
Całej Redakcji i każdemu z jej członków, pracownikom i autorom składam najlepsze życzenia trwania oraz wzrostu w odwadze i mądrości. I żeby pomyślnie przetrwała czas kryzysu, by nam towarzyszyła, zmuszała do refleksji. Nawet doprowadzając niekiedy do wściekłości.