Wschodni wiatr przynosi zmianę pogody

Przedwileńską rundę Moskwa mogła uznać za wygraną. Następny krok polega na tym, by wybór Kijowa uczynić nieodwracalnym: skłonić Ukrainę do przystąpienia do Unii Celnej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem oraz do Unii Eurazjatyckiej.

02.12.2013

Czyta się kilka minut

Perspektywa stowarzyszenia Ukrainy z Unią była w Rosji jednym z głównych punktów rozgrywek tegorocznego sezonu. Przywrócenie Kijowa w orbitę swych wyłącznych wpływów, wmontowanie w struktury integracyjne, na czele z Unią Celną i Unią Eurazjatycką – to jest i będzie strategicznym celem ekipy Putina. Pierwszym krokiem było przekonanie Ukrainy, by nie stowarzyszała się z Unią Europejską. I to się doraźnie udało.

NAŁOŻNICA

Wraz z przybliżaniem się szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, na którym Ukraina miała podpisać umowę stowarzyszeniową z UE, emocje w Moskwie rosły. Z mediów lały się obficie programy jeszcze tę atmosferę podgrzewające.

W wyemitowanym na dwa tygodnie przed szczytem talk show stacji telewizyjnej Pierwyj Kanał „Politika” dyskutowano o europejskiej perspektywie dla Kijowa. Przez godzinę dziesięciu rozmówców (politolodzy, deputowani, ekonomiści) z animuszem przekrzykiwało się nawzajem. Trudno było zrozumieć, co kto mówi. Prowadzący próbował zapanować nad harmidrem – bez powodzenia. Loża krytyków marszu Ukrainy na Zachód toczyła pianę, zagłuszając lożę zwolenników tegoż marszu. „Ukraina zachowuje się jak nałożnica!” – dowodził schrypniętym falsetem politolog Siergiej Markow. „Od Ukrainy na odległość wali prowincją” – recenzował z pełnym wyższości uśmiechem dziennikarz-killer Siergiej Dorienko. „Ukrainą rządzi Waszyngton” – padło z kilku ust odwieczne twierdzenie wielbicieli teorii spiskowych. „A co wy [Ukraino niefrasobliwa, na Zachód idąca] zamierzacie Europie sprzedawać?” – próbował się dowiedzieć od grupy zwolenników prowadzący.

W widzu pozostało wrażenie, że rosyjska klasa polityczna mentalnie ciągle nie jest przygotowana do uznania Ukrainy za niepodległe państwo.

SZANTAŻ?

Chłodny rachunek ekonomiczny nie lubi emocji. A to właśnie instrumenty ekonomiczne, po które sięgnęła Moskwa, okazały się skuteczniejsze od argumentów o wspólnocie wiary, języka, historii, cywilizacji, do jakich strona rosyjska odwoływała się w gorących dyskusjach (prezydent Putin mówił nawet, że Rosjanie i Ukraińcy to jeden naród).

W sierpniu Rosja wprowadziła embargo na ukraińskie towary. Wojna handlowa – i to na większą skalę niż w przypadku podobnych wojen z Mołdawią i Gruzją – wisiała w powietrzu. Znajdująca się w poważnych tarapatach ukraińska gospodarka boleśnie odczuła ten cios – Ukraina sprzedaje do Rosji blisko jedną trzecią eksportu. Moskwa wysłała czytelny sygnał: jeżeli Ukraina stowarzyszy się z Brukselą, dostęp ukraińskiej produkcji do rosyjskiego rynku zostanie ograniczony. Wybierajcie, drodzy przyjaciele.

Dziś rosyjskie media lansują tezę, że żadnego szantażu ze strony Moskwy nie było. „Jaki szantaż? To Unia szantażowała Janukowycza, że jeżeli nie wypuści z więzienia Julii Tymoszenko, porozumienia w Wilnie nie będzie” – powtarzają w telewizji gadające głowy.

W połowie listopada odbyło się spotkanie Janukowycza z Putinem. Prezydenci rozmawiali sam na sam. O czym – można się domyślać. Ukraiński dziennikarz Witalij Portnikow twierdzi, że podczas tych sekretnych spotkań Rosja obiecała Janukowyczowi pieniądze. „Duże pieniądze. A one są Janukowyczowi potrzebne. Na załatanie budżetu. Na kampanię wyborczą w 2015 r. Na walkę z opozycją. Putin zapewne jest bardzo zadowolony: chciał powstrzymać Ukrainę od dokonania europejskiego wyboru, i mu się to udało” – pisze Portnikow.

ZWIĘDŁA MARCHEWKA

Pieniądze, owszem, są Janukowyczowi potrzebne. Tylko czy rzeczywiście w obecnej sytuacji będzie on w stanie je od Rosji wydębić? Przycichły już głosy o ewentualnych negocjacjach wygórowanej ceny za rosyjski gaz, o kredycie itd.

Rosyjscy komentatorzy wyśmiewali „zwiędłą marchewkę”, którą Unia wabiła Ukrainę. A jaka będzie moskiewska marchewka dla Kijowa? Czy w ogóle będzie? Czy wystarczy kij w postaci groźby embarga? Mówi się o planach pobudzenia dwustronnej współpracy w dziedzinie przemysłu, głównie zbrojeniowego. Kolejnym pomysłem Kremla jest ustanowienie trójstronnego formatu (Ukraina–Rosja–Unia) rozmów o przyszłości stowarzyszenia. Taka formuła dałaby Moskwie możliwość kontrolowania relacji ukraińsko-unijnych.

Przedwileńską rundę rozgrywki Moskwa może uznać za wygraną. Teraz chodzi o to, by wybór Kijowa uczynić nieodwracalnym – by skłonić Ukrainę do przystąpienia do Unii Celnej, w dalszej perspektywie Unii Eurazjatyckiej. I przez cały czas stopniowo ograniczać ukraińskim władzom pole manewru w stosunkach z Europą. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2013