Wojna generałów: kolejny konflikt w Sudanie

W historii niepodległego Sudanu przewroty wojskowe to jedyny sposób wymiany rządzących elit. Właśnie trwa jej kolejny rozdział.

22.04.2023

Czyta się kilka minut

Sudańczycy uciekają przed walkami między armią a oddziałami paramilitarnymi.Chartum, 19 kwietnia 2023 r. / AFP / EAST NEWS
Sudańczycy uciekają przed walkami między armią a oddziałami paramilitarnymi.Chartum, 19 kwietnia 2023 r. / AFP / EAST NEWS

Mieszkańcy Chartumu przywykli do widoku czołgów na głównych placach, skrzyżowaniach, a także na mostach nad Nilami Białym i Błękitnym, zlewającymi się tu w jedną rzekę. Widok ten oznacza, że wojskowi dokonują nowego przewrotu, że zmienia się przywódca państwa. Zwykle milkną wtedy telefony, zamykane są granice i stołeczne lotnisko, a telewizja przerywa program i nadaje podniosłe patriotyczne pieśni.

W sobotę 15 kwietnia telewizja przerwała program dopiero po południu (wkrótce zresztą wznowiła działalność), gdy w mieście toczyła się już regularna wojna między armiami dwóch zwaśnionych generałów, z których każdy chce całej władzy dla siebie.

Pojedynek

Generał Abdel Fattah al-Burhan, 63-letni dowódca armii, sprawuje ją od czterech lat. Objął ją po przedostatnim puczu, gdy generałowie obalili panującego od ponad 30 lat dyktatora Omara al-Baszira, by uprzedzić wymierzoną w niego uliczną rewolucję. Aby uspokoić wzburzone tłumy, zgodzili się podzielić władzą z przywódcami tejże rewolucji aż do czasu wolnych wyborów, które miały wyłonić nowe prawowite władze.

Drugi generał, Mohammed Hamdan „Hemetti” Dagalo, młodszy od Burhana o kilkanaście lat, wraz z nim obalił Baszira, choć wcześniej uchodził za pupilka tyrana. W nagrodę Burhan wziął go na zastępcę w tymczasowym rządzie. Jesienią 2021 r., gdy zbliżał się termin obiecanego przez nich przekazania władzy cywilom, wspólnie dokonali kolejnego przewrotu, rozwiązali tymczasowy rząd i powołali nowy, w którym obaj grali pierwsze skrzypce – Burhan jako szef i „Hemetti” jako jego zastępca.

ONZ, USA, UE i Unia Afrykańska, a także szejkowie znad Zatoki Perskiej wymusili wprawdzie na obu generałach, że oddadzą władzę cywilom, a pospolite ruszenie, któremu przewodził „Hemetti”, wcielą do regularnej armii. Nie ustalono jednak, kto będzie nią dowodził. Burhan ani myślał ustępować przywództwa, a „Hemetti” – odgrywać dłużej drugoplanowych ról. Ten drugi coraz zachłanniej rozpychał się, a pospolite ruszenie przebudował w świetnie uzbrojone wojsko, niemal tak liczne jak armia regularna. Brakowało mu tylko własnego lotnictwa. Kiedy 13 kwietnia próbował zająć lotnisko i samoloty w Meroe, na północ od Chartumu, Burhan uznał to za wyzwanie rzucone jego przywództwu.

Ten pojedynek generałów był nieunikniony. Nie sądzono jednak, że zamiast kolejnego puczu w 5-milionowej stolicy (niektóre szacunki mówią, że w Chartumie i na jego przedmieściach żyje nawet 10 mln ludzi, jedna piąta ludności kraju) dojdzie do ulicznej wojny, w której walczący używać będą czołgów, ciężkiej artylerii i lotnictwa. Według niepełnych obrachunków w pierwszych czterech dniach starć zginęło prawie pół tysiąca cywilów, a prawie trzy tysiące zostało rannych. Zabitych żołnierzy nikt nie policzył. Wojna z Chartumu rozlała się też do pustynnego Darfuru, gdzie walki trwają od lat, do Meroe na północy, a także czerwonomorskiego Portu Sudanu i Kassali na wschodzie.

Chwila dla cywilów

W niepodległym od 1956 r. Sudanie (wcześniej był on protektoratem brytyjsko-egipskim) wojskowe przewroty, poprzedzane próbami ulicznych rewolucji, są jedynym sposobem wymiany rządzących elit.

Do pierwszego doszło już dwa lata po ogłoszeniu niepodległości, gdy premier, zresztą były żołnierz z armii Egiptu, oddał władzę wojskowej juncie, uważając, że lepiej niż cywilni politycy upora się z kłopotami młodego państwa, biedą i zbrojnym powstaniem, jakie na południu podniosły tamtejsze ludy afrykańskie, wyznające chrześcijaństwo i uskarżające się na dyskryminację ze strony Arabów z północy. Wojskowi nie spisali się jednak lepiej i jesienią 1964 r. w Chartumie doszło do pierwszej ulicznej rewolucji, która zmusiła generałów do ustąpienia. Stery państwa wróciły do cywilów, partii politycznych rodów Mirghanich i Mahdich – potomków przywódcy powstania z XIX stulecia przeciw osmańskiej Turcji, jej wasalowi Egiptowi i Wielkiej Brytanii.

Przewroty i bunty

Wojna na południu coraz bardziej się jednak rozpalała, Sudańczycy wciąż klepali biedę, a cywilni politycy, nie radząc sobie z rządzeniem, oddawali się korupcji i intrygom. W 1969 r. wojskowi dokonali więc nowego przewrotu i przywódcą Sudanu został generał Dżaafar al-Nimejri.

On również poległ w batalii z gospodarką, a i na południu nie odniósł sukcesów. Nabrzmiewającą uliczną rewolucję, która zmiotłaby dyktatora, uprzedzili wojskowi: pod wodzą gen. Abdela Rahmana al-Dahaba w 1985 r. odsunęli Nimejriego od władzy, a rok później urządzili wolne wybory i oddali rządy Mirghanim i Mahdim. Ci długo się nimi nie nacieszyli, bo w 1989 r. w Chartumie doszło do nowego zamachu i rządy przejął pułkownik Omar al-Baszir, który później ogłosił się polnym marszałkiem i rządził aż do wiosny 2019 r. Ze wszystkich przywódców Sudanu żaden nie panował tak długo.

Jego towarzysze broni, generałowie, znalazłszy się u władzy zawłaszczyli całą niemal gospodarkę i wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość. Rozsmakowani w bogactwie, wygodach i przywilejach, szybko zapomnieli o swoim rzemiośle, wojaczce. Wojny w dalekich prowincjach trwały: na zbuntowanym południu (nie mogąc go pokonać, Baszir zgodził się na jego secesję i w 2011 r. ogłosił niepodległość jako Sudan Południowy; po tej secesji Sudan z rangi największego kraju Afryki spadł na trzecie miejsce po Algierii i Kongu), w Darfurze na zachodzie (sukces Południa zachęcił do buntu także afrykańskie ludy z Darfuru, wyznające islam, które też narzekały na prześladowania ze strony rządzących w Chartumie Arabów), a także w Kordofanie. W tych konfliktach generałowie woleli wyręczać się opłacanymi przez rząd milicjami i pospolitym ruszeniem. Im zostawiano walki i pacyfikacje zbuntowanych prowincji. Wojsko rządowe ograniczało się do wydawania rozkazów i posyłania w bój lotnictwa.

Pretorianin dyktatora

Właśnie w Darfurze do sprzymierzonego z wojskiem arabskiego pospolitego ruszenia zaciągnął się młody „Hemetti”, zwany też „Mahomecik” (ten jego przydomek jest zdrobnieniem imienia Mohammed, Mahomet).

Był synem hodowcy wielbłądów, darfurskiego Araba ze szczepu Rizeigatów, żyjącego na pograniczu Sudanu i Czadu. Szkołę rzucił, nudziła go. Pomagał ojcu przy wielbłądach. Kiedy w 2003 r. w Darfurze wybuchło antyrządowe powstanie, a na prośbę Chartumu darfurski szejk Musa Hilal skrzyknął arabskie pospolite ruszenie, 19-letni „Hemetti” zaciągnął się do dżandżawidów – konnicy, która wkrótce zdobyła złowrogą sławę, gromiąc i paląc zbuntowane wioski Furów, Messalitów i Zaghawów.

Na Zachodzie mordy w Darfurze, w których zginęło ćwierć miliona ludzi (w półwiecznej wojnie na Południu życie straciło ponad półtora miliona), uznano za pierwsze ludobójstwo w XXI stuleciu, a Baszir został oskarżony przez Międzynarodowy Trybunał Karny z Hagi o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości.

„Hemetti” wyróżnił się na darfurskiej wojnie tak bardzo, że Baszir przyznał mu stopień generała, a kiedy zaślepiony władzą Musa Hilal w 2013 r. odmówił mu posłuszeństwa, dyktator kazał go aresztować, zaś na atamana dżandżawidów wyznaczył „Hemettiego”. Rozkazał mu też, by z pospolitego ruszenia stworzył Siły Szybkiego Reagowania – podległe prezydentowi, lecz niezależne od regularnego wojska. Baszir, któremu Opatrzność poskąpiła męskiego dziedzica, traktował „Mahomecika” jak syna. Ufał mu równie bardzo, jak bardzo nie ufał generałom, których podejrzewał o spiski. „Mahomecik” i jego pospolite ruszenie mieli być pretorianami dyktatora.

Najzamożniejszy

Swoim pretorianom Baszir niczego nie skąpił. Płacił żołd, karmił i zbroił. Posłał na wojnę przeciw buntownikom w Górach Nubijskich w Kordofanie, a gdy saudyjski następca tronu w 2015 r. poprosił Sudan o pomoc w najeździe na Jemen, Baszir wysłał tam „Mahomecika”. Wdzięczni Saudyjczycy, a także szejkowie z Abu Zabi i Dubaju nie szczędzili „Hemettiemu” pochwał i pieniędzy. Najbardziej jednak wzbogacił się na kopalniach złota w Darfurze, które Baszir pozwolił mu przejąć. Zyskami z nich dzielił się z Rosjanami z Grupy Wagnera, których Baszir zaprosił do Sudanu, by strzegli jego bezpieczeństwa i szkolili jego pretorian.

Już przed czterdziestką „Hemetti” wyrósł na jednego z najzamożniejszych i najbardziej wpływowych polityków. Miał majątek, koneksje i stutysięczne wojsko, do którego poza Darfurczykami werbował rekrutów z innych regionów kraju, by uwolnić się od opinii prowincjonalnego watażki.

Kiedy generałowie postanowili obalić Baszira, „Mahomecik” przyłączył się do spisku. Uznał, że jest gotów, by samemu objąć władzę i zostać pierwszym Darfurczykiem, który zasiądzie na chartumskim tronie od czasów XIX-wiecznego Chalify Abdullahiego „al-Ta’ajsziego”, towarzysza i następcy Mahdiego. Wszyscy pozostali sudańscy przywódcy pochodzili znad Nilu, a nadrzeczne elity gardzą pustynnymi Darfurczykami, mając ich za parweniuszy i dzikusów.

Ciąg dalszy nastąpi

Teraz Burhan, reprezentant elit znad Nilu, ani myśli pogodzić się z „Mahomecikiem”. A ten, przywdziewając szaty obrońcy uciśnionych przez stołeczne elity, nie chce pokoju z Burhanem. Stutysięczna armia „Mahomecika” jest lepiej uzbrojona i zaprawiona w bojach, choć wojsko Burhana jest dwa razy liczniejsze i dysponuje lotnictwem, którego „Mahomecik” nie ma (to dlatego jego żołnierze, żeby pozbawić wroga panowania w powietrzu, szturmują w całym kraju lotniska).

Jeśli chartumska bitwa nie rozstrzygnie wojny o władzę, rozleje się ona na cały Sudan. „Mahomecik” wycofa się do twierdzy w Darfurze, a Burhan, zgodnie z sudańską tradycją, nie pośle przeciw niemu swojego wojska, lecz podburzy darfurskich partyzantów, których kiedyś wraz z „Mahomecikiem” zwalczali. Zwycięzca weźmie wszystko, a przegrany wszystko straci – władzę, sławę i wolność. Bo jak to się dzieje w Afryce, zwycięzca wyda przegranego – jako najgorszego zbrodniarza – trybunałowi z Hagi.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 18-19/2023