Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W Warszawie jednym z takich punktów jest plac, na którym od półwiecza z okładem stoi Pomnik Bohaterów Getta, a od niedawna – imponujący gmach Muzeum Historii Żydów Polskich. Brak tu trzeciego elementu, który – jestem o tym przekonanyw – powinien się znaleźć, a mianowicie pomnika upamiętniającego tych, którzy Żydów ratowali. Opór budzi nie sama idea takiego pomnika, ale jego umiejscowienie. A on właśnie powinien zostać wzniesiony tutaj. O sensowności i wymowie pomnika decyduje także przestrzeń, w której został uplasowany. Tu właśnie jest jego naturalne, chciałoby się powiedzieć: oczywiste miejsce, i to z wielu względów. Także dlatego, że heroiczne, pełne poświęcenia działania Polaków, narażających własne życie (a także życie swych bliskich), są składnikiem historii polskich Żydów, albowiem gdyby nie czyny tych dzielnych ludzi, liczba ocalonych byłaby znacznie mniejsza. Trzeba przy tym pamiętać, że nie były to postawy w społeczeństwie polskim oczywiste i powszechnie aprobowane, wiadomo, że wielekroć spotykały się z niechęcią tych, wśród których Sprawiedliwi mieszkali – i ukrywali skazanych na wyniszczenie. Ratowanie Żydów było decyzją moralną o najwyższym znaczeniu. Decyzją heroiczną. Jestem świadom, że działań bohaterskich od nikogo nie można wymagać, powiem więcej: nie można ich nawet oczekiwać. Ale gdy stały się realnością, należy nie tylko o nich pamiętać, należy je czcić i podziwiać. I robić to we właściwy sposób i w odpowiednim miejscu. W tym wypadku takim miejscem jest właśnie przestrzeń, na której znalazł się i pomnik poświęcony gettu, i muzeum upamiętniające dzieje polskich Żydów. Wystawienie go w przestrzeni ze względu na relacje polsko-żydowskie neutralnej, nieodwiedzanej przez tych, dla których jest to sprawa o podstawowym znaczeniu, w istocie mijałoby się z celem. Miejsce pomnika upamiętniającego wspaniałe czyny tych, którzy ryzykowali własnym życiem, by ratować najbardziej zagrożonych, skazanych na śmierć, jest – powtarzam z naciskiem – właśnie tutaj. Piszę te słowa w pełni świadomy, że gdyby nie pomoc tych, których dzisiaj nazywa się Sprawiedliwymi, nie przeżyłbym Zagłady, nie przeżyłby też nikt z mojej rodziny.
MICHAŁ GŁOWIŃSKI jest teoretykiem literatury i eseistą, autorem prozy wspomnieniowej. Ostatnio wydał „Kręgi obcości. Opowieść autobiograficzna”.