Wielkoduszność

Kilka dekad temu zatrzymałam się na parę dni u Barańczaków - co przy okazji gorąco polecam, zarówno kuchnia, jak i towarzystwo są wspaniałe. Podczas obiadu wyrecytowałam im wtedy jeden z ulubionych wierszy mojej rodziny.

14.11.2006

Czyta się kilka minut

Oto i on:

I eat my peas with honey,

I've done it all my life.

It makes the peas taste funny,

But it keeps them on my knife.*

[w tłumaczeniu dosłownym:

Jadam groszek z miodem,

Robię tak przez całe życie.

Groszek smakuje wtedy dziwnie,

Lecz trzyma się noża.]

Zanim skończyliśmy jeść obiad, Stanisław ułożył co najmniej siedemnaście wariacji tego wierszyka po polsku (z wydatną pomocą, muszę przyznać, swego syna Michała). To zdarzenie typowe dla naszej trwającej już ponad dwadzieścia lat znajomości (w pewnym wieku człowiek uczy się, że lat nie warto liczyć zbyt dokładnie). Stanisław przebija mnie prawie we wszystkim.

Od dzieciństwa znałam poezję Ogdena Nasha - to inny ulubiony poeta mojej rodziny - i lubię łudzić się, że to ja zapoznałam z nim Stanisława, choć nie jestem pewna, czy tak było naprawdę. Teraz oczywiście on zna Nasha nieskończenie lepiej niż ja; przełożył na polski znaczne fragmenty jego twórczości.

Kiedyś na plaży, w chybionej próbie dotrzymania kroku Stanisławowi, próbowałam układać żartobliwe czterowiersze. Nigdy już tego nie zrobię.

Uważałam też, że "Dni wina i róż" to jedynie tytuł filmu z Jackiem Lemmonem. Ale Stanisław przypomniał, że ów tytuł zaczerpnięto z wiersza pewnego mało znanego angielskiego pisarza z drugiej połowy XIX wieku, którego nazwiska znów zapomniałam.

Owszem, poprawiłam go w kwestii autorstwa kilku piosenek Beatlesów - Stanisławie, Ringo napisał jedną, inne tylko śpiewał, naprawdę. I choć początkowo nie zgadzał się ze mną co do wielkości Elizabeth Bishop, później podzielił moją ocenę.

W sumie - to objaw mojej wielkoduszności - nie mam mu tego wszystkiego za złe. Au contraire: mam nadzieję, że nadal będzie ode mnie lepszy niemal we wszystkim przez następne sześćdziesiąt lat.

Przeł. Mateusz Flak

* Ten wierszyk powinien zostać w wersji angielskojęzycznej lub po angielsku i z tłumaczeniem dosłownym, ponieważ tylko Stanisław wie, jak powinien wyglądać jego polski przekład - przypis CC.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2006