Wielka Księga Nieznanej Codzienności

Kiedy w lesie pada śnieg, świat kurczy się i cichnie jak zamknięty w szklanej kuli.

22.02.2021

Czyta się kilka minut

 / GRZEGORZ KOZAKIEWICZ / FORUM
/ GRZEGORZ KOZAKIEWICZ / FORUM

Sunęliśmy lekko, bez wysiłku, bo świeży puch ważył tyle co nic. Nasz podwójny ślad przecinał tę białą pustkę i był pierwszy, dziewiczy. Wieczorem skrzyżują się tu czyjeś tropy, ślady, sprawy i interesy, ale tego poranka to my byliśmy jedynymi zwierzętami w zasięgu wzroku. Doniosła chwila. Tam gdzie sterczały liche źdźbła traw, nawiany śnieg układał się w drobne żeberka. Gdyby nie one, pole wyglądałoby jak idealnie rozścielone prześcieradło. Chociaż nie, nie byliśmy tu sami, za tą marną zasłoną z zeszłorocznych badyli truchtały śnieguły.

Wyglądały jak dzieci. Pozostawione na pustkowiu w puchowych kurtkach i spodniach narciarskich po starszym rodzeństwie. Ich drobne czarne nogi ledwie wystawały spod napuszonych białych brzuchów. Ciemno kreskowane grzbiety podnosiły się i opadały, kiedy śnieguły skubały jakieś drobne ziarenka. Wyglądały bezbronnie, bezradnie, ale dobrze wiedziały, co robią. Mało kto wie tyle o mrozie, lodowatym wichrze i śniegu co śnieguła z cynamonową plamką na policzku. Żaden ptak wróblowy nie żyje dalej na północy.

Życie rodzinne śnieguły toczy się na kamienistych pustkowiach tundry. Do swojej nieprzytulnej ojczyzny wraca pod koniec marca. Jej głos jest wyczekiwany, bo oznacza wiosnę. Wiosna na dalekiej północy to ciąg zaskakująco miękkich, melodyjnych świergotów. Elementy się powtarzają, ale każdy samiec komponuje z nich własną, niepodrabialną piosenkę. Żeby wiosną zaśpiewać, trzeba przeżyć, najlepiej gdzieś w ciepłych krajach. Dla śnieguły ciepłe kraje to na przykład Polska, białe, zaścielone śniegiem pole kilka kilometrów od bałtyckiego wybrzeża.

Tutaj jednak, na zasypanej miedzy nie było wiele do jedzenia. Ptaki błysnęły czarnobiałymi skrzydłami i odleciały. Podszedłem bliżej, by zobaczyć ich ślady. Śmieszne drobne łapki i delikatny odcisk brzucha. Za chwilę zawieje to wiatr i nikt się nie dowie, że śnieguły tu były.

▪▪▪

O świcie pole jest już zapisaną tablicą, na której czytamy Wielką Księgę Nieznanej Codzienności. Historię o zwierzętach biegnących, zwierzętach kroczących, zwierzętach leżących. Bo ten okrągły ślad wielkości mojego psa, kiedy zwija się w kłębek, to sarna, która odpoczywała na skraju lasu. Kształt jest wyleżany, śnieg na brzegach jamki stopiony, ogrzany ciepłem płowego ciała, a więc spędziła tu dłuższą chwilę, może nawet całą noc? W każdym razie nic nie zakłóciło jej spokoju, bo kiedy wstała, ruszyła spokojnie przed siebie.

Nie mogła wiedzieć, że ten wąwóz to stara droga do młyna, a płytszy w tym miejscu śnieg to zasługa osłaniających ją drzew. Posadzili je ludzie, ale nawet oni o tym nie pamiętają. Sarna szła powoli, ślady były wyraźne i miarowe, jak po sznurku. Wyraźnie miała jakieś sprawy tam dalej, na osuszonym torfowisku. Wielka Księga Nieznanej Codzienności to również historia wahań i decyzji. Co kilkaset metrów robiła parę kroków w bok. W tych miejscach sarnie kopytka odciskają się prostopadle do kierunku, w którym podąża. Przystawała, oglądała się i nasłuchiwała? Tego już w księdze nie doczytamy, możemy sobie tylko wyobrazić te wielkie, czarne oczy wbite nieruchomo w przestrzeń i nastawione uszy, czujnie rejestrujące każdy szelest. Kiedy jest się zwierzyną, lepiej się mieć na baczności.


Czytaj także: Wypróchniały, ośmiometrowy pień jodły zagadkową siłą ciągle trzyma pion. Żywią się jego ciałem tysiące organizmów. W butwiejącej kłodzie, jak w donicy, kiełkuje nowe pokolenie.


 

Zwierzęta niechętnie wychodzą na otwartą przestrzeń, czarne sylwetki są widoczne z daleka. Choćby ten zając, który kicał miedzą. Zupełnie jakby się niepokoił, czy z ambony pola nie omiata myśliwskie oko, jakby się bał, czy na kolanach nie spoczywa sztucer uzbrojony w lunetkę. Mnie też widać z daleka, dlatego pozostaje mi wypatrywanie tropów. O proszę, z mojego wczorajszego, ubitego śladu skorzystał lis. Po co się męczyć i przecierać nową ścieżkę. Lis skorzystał podwójnie – poszedł w swoich lisich sprawach i wrócił. Po drodze przystawał i kopał zawzięcie, tam gdzie latem rósł pastewny groszek. Co sprawiło, że dokopał się aż do gołej ziemi?

Lis usłyszał głosy z innego świata. Subnivium to tętniące życiem królestwo pod powierzchnią śniegu, zaledwie kilkanaście centymetrów pod ślizgami moich nart. Kiedy zaczyna sypać, spadające płatki opierają się na trawach, badylach, gałęziach i łączą się w większe struktury. Pod spodem powstają poduszki, czy może raczej kieszonki powietrzne. Kiedy pokrywa dochodzi do kilkunastu centymetrów, cieplejsze powietrze z powierzchni ziemi ogrzewa śnieg od dołu. Para wodna próbuje przedostać się do góry, ale górne warstwy śniegu są chłodniejsze, bo ochładzane przez panujący na zewnątrz mróz. Powstaje twarde, skorupiaste sklepienie, które bez trudu utrzymuje grubą pokrywę nad sobą.

Niezależnie od tego, co się dzieje na powierzchni, w subnivium temperatura nie spada poniżej zera stopni. W jaskiniach pod śniegiem żyją drobne ssaki, aktywność zachowują bezkręgowce, nikłe słoneczne światło pozwala też na rozwój niektórych roślin. To pewnie odgłosy wędrujących lodowymi korytarzami gryzoni usłyszał lis. Może pożywiały się pozostawionymi na polu nasionami groszku? W nocy znowu sypało. Zasypało tropy moje, tropy sarny, lisa i zająca. Kolejny dzień zaczynał się czystą kartą w Wielkiej Księdze.

▪▪▪

Kiedy w lesie pada śnieg, świat kurczy się i cichnie jak zamknięty w szklanej kuli. Skrzypi tylko w zardzewiałych liściach młodych buków. „Tsi, tsi, tsi” – dołącza słabiutkie nawoływanie. Nad moją głową skaczą dwa mysikróliki, najmniejsze ze wszystkich polskich ptaków. Ważą zaledwie sześć gramów, tyle co łyżeczka cukru. Zimowe ptaki są bardziej zaokrąglone, nie dlatego, że im się powodzi, ale dlatego, że się puszą. Napuszone przestrzenie między piórami wypełniają się powietrzem i działają jak izolacja. Jak puchowa kurtka.


Czytaj także: Nie da się zapłacić topoli, by rosła szybciej. Często nie docenia się tej cierpliwej pracy natury, której nie kupi przecież za całe swoje pieniądze Jeff Bezos.


 

Im mniejsze ciało, tym szybciej się wychładza; jak się jest mysikrólikiem, samo puszenie nie wystarczy. Żeby podtrzymać normalną temperaturę czterdziestu kilku stopni Celsjusza, trzeba jeść, i to dużo. Zimą mysikróliki zjadają codziennie tyle, ile same ważą, a w szczególnie mroźne dni nawet dwa lub trzy razy więcej. Muszą wypełnić swój maleńki żołądek zimującymi owadami, ich larwami, poczwarkami, drobnymi, schowanymi w załamaniach kory pająkami. Poszukiwanie jedzenia pochłania całą ich dzienną aktywność. Jedzą od świtu do zmierzchu, bo w walce o przetrwanie liczy się każda chwila. Największym sprawdzianem jest noc, kiedy temperatura spada. Mysikróliki, podobnie jak inne drobne ptaki, raniuszki czy pełzacze, nocują wtedy w grupach, ciasno do siebie przytulone, ogrzewając się ciepłem swoich ciał.

Zapada zmierzch, ale ciągle stoję tu zagapiony. Nie do wiary, że to ten sam las. W listopadzie fosforyzowały tu wściekle mchy, srebrzyły się porosty, a w pordzewiałych dywanach pyszniły się grzyby w niemożliwych kolorach ametystu i grynszpanu. W lutym zostały już tylko biel i czerń, a horyzont kończy się na odległych o parę kroków słupach buków, które podpierają niebo. Kiedy wdrapuję się po ścianie wąwozu, wychyla mnie do tyłu i setny raz tego dnia padam na plecy. Świat stanął do góry nogami, a może ktoś obrócił tę szklaną kulę i wierzchołki buków zakorzeniły się w nisko zawieszonych chmurach. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2021