Walka przez edukację

Fenomenem lat okupacji były nie tylko podziemne struktury wojskowe i cywilne, ale również tajne szkolnictwo. Najwięcej dzieci objęło na poziomie szkoły powszechnej: milion, może nawet półtora miliona.

06.10.2009

Czyta się kilka minut

1 września 1939 r. Teresa Jankowska miała pójść do pierwszej klasy szkoły powszechnej, jak nazywano wtedy podstawówki, Andrzej Nawrocki do klasy trzeciej. Oboje mieszkali w Łodzi, która jesienią 1939 r. stała się - jako Litzmannstadt - częścią III Rzeszy. Szkolne zajęcia Teresy i Andrzeja zaczęły się pod koniec września, ale skończyły szybko: w grudniu władze niemieckie zamknęły polskie szkoły.

Jednak już w 1940 r. Teresa i Andrzej znów zaczęli naukę: nielegalnie. Taka edukacja była dla dzieci także szkołą życia: ostrożne dotarcie do mieszkania, w którym odbywała się nauka, potem równie ostrożny powrót. W kwietniu 1940 r. Helena Świątkówna, nauczycielka Andrzeja, zapisała w pamiętniku: "Dziś dwukrotnie pukali do nas żandarmi. Zaglądali przez okno. Musieliśmy przerwać zajęcia. Chłopcy uciekli na inną posesję furtką zapasową".

Podobnie było w całej Polsce: wkroczeniu Niemców towarzyszyły nie tylko represje i przesiedlenia, ale również ograniczenie dostępu do edukacji - Polacy mieli być tylko siłą roboczą. Nauczyciele, których ominęły aresztowania, przy wsparciu rodziców samorzutnie zaczęli konspiracyjne nauczanie już jesienią 1939 r., dla niepoznaki zatrudniając się oficjalnie w innych zawodach. Tam, gdzie brakowało nauczycieli - niektórzy jako oficerowie rezerwy siedzieli w niemieckich i sowieckich obozach jenieckich - z pomocą przychodzili prawnicy, inżynierowie, duchowni, studenci, uczniowie starszych klas... A dzieci podchodziły do tej nauki poważnie - wiele traktowało ją jako obowiązek czy nawet formę walki.

Z czasem miejsce działań spontanicznych zastąpiła organizacja.

Pod groźbą śmierci

Niemcy w części Polski włączonej jesienią 1939 r. do Rzeszy zlikwidowali wszystkie polskie szkoły, nawet powszechne. W związku ze szczególnie restrykcyjnymi działaniami okupanta - np. dzieci polskie mogły chodzić tylko do przeznaczonych dla nich, nielicznych szkół niemieckich w celach germanizacyjnych - powstała tu specyficzna odmiana edukacji konspiracyjnej: oparta na sieci kilku- albo kilkunastoosobowych "klas". Lekcje odbywały się dwa-trzy razy w tygodniu, w mieszkaniach uczniów bądź nauczycieli. W przypadku dekonspiracji groziły im wywózki na roboty, do obozów koncentracyjnych, a nawet egzekucja. Powszechną formą stało się też nauczanie domowe prowadzone przez rodziców.

Nieco lepiej przedstawiała się sytuacja w Generalnym Gubernatorstwie, gdzie okupant pozostawił szkoły powszechne i zawodowe (choć z okrojonym programem i zakazem uczenia polskiej literatury, historii oraz geografii), likwidując jednocześnie szkoły średnie i wyższe. Tu, w Warszawie, w październiku 1939 r., z inicjatywy działającego w podziemiu Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego, powołana została Tajna Organizacja Nauczycielska (TON). Jej założycielami byli Czesław Wycech, Zygmunt Nowicki, Kazimierz Maj, Wacław Tułodziecki i Teofil Wojeński.

Inaczej było pod okupacją sowiecką: tam funkcjonujące nadal szkolnictwo powszechne i średnie w języku polskim poddane zostało komunistycznej indoktrynacji. Ze szkół usunięto wielu nauczycieli i wszystkich duchownych, zmianie uległy programy (po zajęciu tych terenów w 1941 r. przez Niemców likwidacji uległa także ta forma polskiego szkolnictwa). Informacje o tajnym nauczaniu pod okupacją sowiecką są skąpe: wynika z nich, że rozwinęło się tu w niewielkim stopniu, gdyż duża część elit szybko trafiła na Syberię, do obozów i więzień, często tracąc życie.

Uczelnie w podziemiu

Tajna Organizacja Nauczycielska współpracowała z Departamentem Oświaty i Kultury Delegatury Rządu RP na Kraj (m.in. korzystając z subwencji rządu RP w Londynie) oraz z ZWZ-AK. Zadaniem TON-u była koordynacja konspiracyjnego nauczania oraz opieka nad nauczycielami przesiedlonymi z terenów włączonych do Rzeszy i nad rodzinami nauczycieli poległych lub zaginionych podczas kampanii wrześniowej, zamordowanych bądź aresztowanych. TON pomagała również nauczycielom poszukiwanym przez okupanta.

Początkowo Organizacja objęła swą pieczą szkolnictwo powszechne i gimnazjalne, by w następnej kolejności rozpocząć nauczanie na poziomie szkoły średniej. Z kolei w takich ośrodkach jak Warszawa czy Kraków, a po 1941 r. także Lwów i Wilno profesorowie wyższych uczelni - korzystając z powstawania wyspecjalizowanych szkół zawodowych, otwieranych za zgodą okupanta z uwagi na zapotrzebowanie na siłę roboczą - organizowali tajne nauczanie na poziomie uniwersyteckim. Odbywało się w lokalach tych szkół i z wykorzystywaniem pomocy naukowych. Na przykład w szkołach mechanicznych kształcono studentów kierunków politechnicznych, a w szkołach kształcących niższy personel medyczny - studentów medycyny.

Funkcjonować zaczął podziemny Uniwersytet Warszawski. Również w stolicy powstał w 1940 r. Tajny Uniwersytet Ziem Zachodnich; tworzyli go wykładowcy Uniwersytetu Poznańskiego, wysiedleni do GG. W antologii "Polska - Niemcy. Wojna i pamięć" (wyd. Polsko-Niemiecka Współpraca Młodzieży, 2009) historyk Piotr Majewski wylicza, że działały również: w Warszawie Politechnika, SGGW i SGH, w Krakowie UJ, we Lwowie Politechnika i Uniwersytet Jana Kazimierza, w Wilnie Uniwersytet Stefana Batorego.

Cena edukacji

Liczba uczestników jednego "kompletu" - jak nazywano zajęcia - wynosiła zwykle kilka osób, choć bywały większe grupy. Liczba godzin nauki danego przedmiotu zredukowano do połowy czasu obowiązującego przed wojną. Lekcje były dwugodzinne, w miarę możliwości według programu przedwojennego. Ze względu na brak podręczników główną metodą był wykład nauczyciela, a uczniowie robili notatki. W jednym mieszkaniu nauka mogła odbywać się dwa-trzy razy w tygodniu. "Komplet" nie zmieniał mieszkania podczas jednego dnia nauki, to nauczyciel przechodził z jednego lokalu do innego. Nauczyciele wspominali pilność młodzieży, mimo jej niedożywienia i zmęczenia nastolatków, którzy już pracowali, aby uchronić się przed wysyłką na przymusowe roboty.

Mimo kar grożących za tajne nauczanie rzesza nauczycieli nie porzuciła powołania, traktując to jako formę walki. A cena bycia nauczycielem była wysoka: w latach 1939-45 straciło życie 15 proc. nauczycieli i 40 proc. wykładowców szkół wyższych.

Zasięg tajnej edukacji był fenomenem - w tak szerokim zakresie i tak sprawnej organizacji podziemne szkolnictwo nie rozwinęło w żadnym innym kraju okupowanej Europy. Uczestniczyło w nim kilkanaście tysięcy nauczycieli i wykładowców (niezależnie od tego, że wielu angażowało się w konspirację wojskową, np. na wsi nauczyciele często byli dowódcami placówek AK). A ilu było uczniów? Wedle szacunkowych danych tajnym nauczaniem na poziomie szkoły podstawowej objęto 1-1,5 mln uczniów, na poziomie szkoły średniej ogólnokształcącej 90-100 tys., dokształcaniem w szkolnictwie zawodowym ponad 10 tys. Na poziomie wyższym było to 7-10 tys. studentów. Trudno określić liczbę uzyskanych dyplomów, wiadomo o ok. 600 magisteriach, 39 doktoratach i 19 habilitacjach.

Bohaterom tajnego nauczania Związek Nauczycielstwa Polskiego postawił pomnik - przed swoją siedzibą w Warszawie, na Wybrzeżu Kościuszkowskim.

***

Po wojnie Teresa Jankowska poszła od razu do czwartej klasy szkoły powszechnej. W 1955 r. ukończyła stomatologię na łódzkiej Akademii Medycznej. Andrzej Nawrocki pod koniec okupacji, po przerobieniu programu szkoły powszechnej, zapisał się do tajnego gimnazjum; po wojnie skończył Politechnikę i został inżynierem włókiennikiem. W 1957 r. pobrali się.

Z okupacyjnej edukacji Andrzej Nawrocki zachował kilka pamiątek. Wśród nich świadectwo, które wystawiła nauczycielka Helena Świątkówna - zapisane piórem na wyrwanej z zeszytu kartce w kratkę. Figurują na niej nazwy przedmiotów: język polski, arytmetyka, geografia z przyrodą, religia, rysunki. A także: język niemiecki. Wszystkie oceny: "bardzo dobry".

PAWEŁ M. NAWROCKI jest absolwentem kulturoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim; w czasie studiów był członkiem Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Członek "Rodziny Katyńskiej", publikuje w prasie lokalnej, ogólnopolskiej i polonijnej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2009

Artykuł pochodzi z dodatku „Polska podziemna (41/2009)