Uważność

ĆWICZENIA WIELKOPOSTNE Człowiek przestaje być posiadaczem prawdy. Ma raczej świadomość, że prawda objawia się w spotkaniu różnorodności.

08.04.2019

Czyta się kilka minut

Cristofano Fini, Powołanie synów Zebedeusza, XV w., kolekcja prywatna, Florencja / SERGIO ANELLI / BEW
Cristofano Fini, Powołanie synów Zebedeusza, XV w., kolekcja prywatna, Florencja / SERGIO ANELLI / BEW

Przez kolejne tygodnie Wielkiego Postu rozważamy fragment Ewangelii św. Jana. Dzisiaj część piąta i ostatnia. Pogrubioną czcionką zaznaczamy zdanie, nad którym chcemy się tym razem pochylić.

„Dwaj uczniowie (...) poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: »Czego szukacie?«. Oni powiedzieli do Niego: »Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?«. Odpowiedział im: »Chodźcie, a zobaczycie«. POSZLI WIĘC I ZOBACZYLI, GDZIE MIESZKA, I TEGO DNIA POZOSTALI U NIEGO” (J 1, 37-39).

Pozostali u Niego... czyli gdzie? – zapyta czytelnik. Wiemy już, że wyrażenie „pozostali u Niego” możemy przetłumaczyć z języka greckiego także jako „trwali u niego”. To samo słowo pojawia się w Ewangelii Janowej w innym miejscu: „Trwajcie [pozostańcie, mieszkajcie] we mnie, a ja będę trwał [pozostawał, mieszkał] w was” (por. J 15, 4). Autorom tekstu nie chodzi więc raczej o jakieś specyficzne miejsce na ziemi, lecz o stan wewnętrzny i wynikający z niego sposób bycia (życia). Uczeń poszukujący mieszkania Nauczyciela, rozpoznaje ze zdumieniem, że... sam jest przez Niego zamieszkiwany! Czyż nie to właśnie wyśpiewywał w swoich „Wyznaniach” św. Augustyn? „Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a tak nowa, późno Cię umiłowałem. W głębi duszy byłaś, a ja się błąkałem po bezdrożach i tam Ciebie szukałem, biegnąc bezładnie ku rzeczom pięknym, które stworzyłaś. Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą”.

Kiedy ktoś doświadczy, że jest zamieszkiwany przez Boga, nic nie może pozostać takie samo.

Życie się upraszcza. Cieszę się, gdy mam. Nie rozpaczam, gdy nie mam. Opada lęk, co przejawia się głębokim pokojem serca. Jak dobrze jest wyprzęgnąć się z nieprzytomnej bieganiny, która jest udziałem tak wielu. Jak dobrze jest nie musieć udowadniać swojej wartości i nie drżeć ze strachu przed odrzuceniem. Jak cudownie jest odkrywać, że wszystko zmierza w dobrym kierunku i nawet jeśli na zewnątrz szaleje burza, to na dnie naszej łódki Chrystus śpi spokojnie (por. Mk 4, 38). Pojawia się ten stan, który nazywamy przytomnością (uważnością) – habitare secum – mieszkanie z samym sobą, w którym pogodnie przyjmujemy siebie, nie musząc się już przed nikim prężyć.

Odkrywamy, że Słowo mieszka między nami. Teraz staje się jasne, dlaczego uczniów jest dwóch. To, czego szukali, i Ten, którego szukali, objawia się w relacji. Odmienność drugiego człowieka przestaje przerażać. Znika agresja, tak przecież związana z lękiem, a pojawia się zaciekawienie i chęć spotkania. Wzbudzana przez ego przemożna potrzeba przekonania innych do własnego punktu widzenia ustępuje radości ze spotkania z kimś czasem bardzo odmiennym. Różnica zdań i przekonań, różnica religii i światopoglądów przestaje być zagrożeniem, a staje się wartością. Człowiek przestaje być posiadaczem prawdy; ma raczej świadomość, że prawda objawia się w spotkaniu różnorodności. Czyż stara teologiczna zasada nie mówi, że Bóg jest coincidientia oppositorum – współistnieniem, zbieżnością przeciwieństw?


Czytaj także: poprzednie odcinki Ćwiczeń wielkopostnych


Wszystko, cała rzeczywistość, zaczyna przeświecać Bogiem. Człowiek wydobywa się z iluzji oderwania od całości stworzenia. Złudzenie, w którym żył dotychczas, znika – jednostka przestaje mieć wrażenie, że istnieje sama z siebie. Odkrywając, że jest maleńką częścią całości, zaczynamy z szacunkiem odnosić się do innych stworzeń. Pamiętając, że atomy węgla, które my i inne istoty w sobie nosimy, powstały miliardy lat temu w jądrach wielkich gwiazd, widzimy, że „stworzenie z upragnieniem oczekuje na objawienie się Synów Bożych” (por. Rz 8, 15). A jeśli człowiek ma „panować” nad światem, to nie przez władzę, lecz pokorną służbę.

Jednym słowem, „pozostawać u Niego” oznacza odkryć, że królestwo Boże jest w nas, a największa jest w nim Miłość.

W ten sposób kończymy nasze ćwiczenia wielkopostne. Kończymy? A może przeciwnie – rozpoczynamy? Przy praktyce, którą zaproponowaliśmy tydzień temu, proponujemy pozostać (stała pora, stały czas trwania, stała postawa i stała forma modlitwy). Dołóżmy do niej świadomie podjęty, codzienny gest bezinteresownej miłości: do człowieka, do zwierzęcia, do świata. Nawet najmniejszy gest zaczyna mieć znaczenie: dobre słowo, czułe spojrzenie, wsparcie materialne i psychiczne, może burak na talerzu zamiast mięsa. Jeśli podjęte z miłości, nabierają wartości nieskończonej...©

MONIKA I DIAKON MARCIN GAJDOWIE są małżonkami od 28 lat, rodzicami czworga dzieci, terapeutami i rekolekcjonistami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2019