Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po prawyborach w pięciu stanach północnego wschodu, w których oboje zwyciężyli – Clinton w czterech, Trump we wszystkich pięciu – szanse ich rywali na nominację znacznie stopniały. Główni konkurenci powyższej dwójki – Demokrata Bernie Sanders i Republikanin Ted Cruz – przygotowują się do swoich prawyborów „ostatniej szansy” w stanie Indiana, zaplanowanych na 3 maja.
Tymczasem w Partii Republikańskiej narasta opór wobec Trumpa. W minioną środę kontrowersyjny milioner wygłosił przemówienie na temat polityki zagranicznej – pozbawione konkretów, częściowo sprzeczne i niezrozumiałe nawet dla jego zwolenników. Zapowiedział m.in. absolutny prymat amerykańskich interesów, ograniczone zaufanie wobec instytucji międzynarodowych i uczynienie USA państwem „nieprzewidywalnym”.
– Trump jest inny niż pozostali kandydaci. Niektórzy Republikanie już teraz zapowiadają, że nie będą współpracować z nim jako prezydentem. Nie jest więc do końca pewne, kto w jego imieniu realizowałby politykę zagraniczną. A w dyplomacji ludzie są ważni – mówi „Tygodnikowi” James M. Lindsay, wiceprzewodniczący Council on Foreign Relations w Waszyngtonie.
Swoje przemówienie Trump wygłosił, korzystając z telepromptera, pozując na męża stanu i unikając typowej dla siebie konfrontacyjnej improwizacji. Nie wspomniał o polityce imigracyjnej czy budowie muru na granicy z Meksykiem. To element strategii łagodzenia wizerunku. Kłopot w tym, że wielu Republikanów nawet „grzeczny” Trump po prostu nie przekonuje.
Brendan Buck, doradca republikańskiego przewodniczącego Izby Reprezentantów Paula Ryana (i zarazem wschodzącej gwiazdy amerykańskiej polityki), tłumaczy najpierw podczas rozmowy, że „są różni Republikanie”. Szybko jednak przyznaje, że fenomen Trumpa jest niespodziewany, a Partia Republikańska zamierza się teraz skoncentrować na utrzymaniu większości w Kongresie (wybory parlamentarne odbędą się w litydziwstopadzie razem z prezydenckimi).
– Dobiegają końca prace nad nową republikańską agendą dotyczącą m.in. opieki zdrowotnej, polityki zagranicznej i walki z ubóstwem – wylicza Buck. Jednak zarówno tu, na Kapitolu, jak też w strukturach partii w poszczególnych stanach wyraźnie da się wyczuć obawę przed Trumpem, który w listopadzie może pogrążyć Republikanów. Sondaże z wielu stanów, w których już odbyły się prawybory, wskazują, że jedna trzecia zwolenników partii nie chce na niego głosować. Zarazem taki sam procent zwolenników Trumpa deklaruje, że nie poprze żadnego innego kandydata, którego może wystawić lipcowa konwencja Partii Republikańskiej w Cleveland.
Całe to zamieszanie sprzyja wyłącznie jednej osobie: Hillary Clinton. Według niedawnych badań opinii publicznej wyborcze starcie z Trumpem może ona wygrać przewagą aż dziewięciu punktów procentowych. I nie powinna mieć też problemu z pokonaniem Teda Cruza, jeśli to jednak on otrzyma nominację. ©℗
Marcin Żyła z Waszyngtonu