Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
---ramka 315802|prawo|1---Chrześcijaństwo głosi nie tylko wynikający z elementarnej miłości bliźniego obowiązek dzielenia się swoimi dobrami z potrzebującymi - głosi także pochwałę ideału ubóstwa. Jednak zawsze wiedziano, że ubóstwo nie jest kwestią matematyki: nie chodzi tutaj o proste ograniczenie ilości posiadanych dóbr materialnych. Pisał o tym Klemens Aleksandryjski właśnie w homilii o perykopie o bogatym młodzieńcu: “Człowiek, wyzbywszy się światowego dostatku, może być jeszcze bogaty w namiętności i to właśnie z powodu dóbr materialnych. Nic więc nie skorzystał, bo choć żyje w nędzy, zasobny jest jednak w namiętności".
Pojawia się tutaj specyficzne pojęcie “bogactwa" serca. Posłuchajmy znowu Klemensa: “Posiadanie takiego bogactwa przynosi każdemu śmierć, a jego zniszczenie jest zbawienne. Od niego to należy serce oczyścić i tak, duszą ubogą już i nagą słuchać słów Zbawiciela".
A więc droga do bogactwa serca, bogactwa duszy, wiedzie przez wyzbycie się innego bogactwa. Takiego, które całą nadzieję pokłada w sobie, swoich możliwościach, zasobach. Człowiek o takim nastawieniu czuje się bogaty i mocny. On nie potrzebuje Boga. Swoje życie opiera na swoich możliwościach. Natomiast ubogi wie, że sam nie da rady, że jest niejako “skazany" na nieustanną pomoc Bożą.
Ktoś powie, że taka postawa to prosta droga do chrześcijaństwa lękliwego, niepewnego siebie. Jednak przykłady świętych wskazują na coś zupełnie innego. Byli mocni i dokonali wiele. Zresztą jak się chwilę zastanowić, to nie ma w tym nic dziwnego. Co jest mocniejszą podstawą: ja sam czy Bóg? Jeżeli więc pojawia się wśród nas chrześcijaństwo zalęknione, niepewne, to nie wynika to z pielęgnowania ideału ubóstwa, ale właśnie z braku ducha takiego ubóstwa, które jedyne swoje oparcie znajduje w Bogu.
---ramka 315803|strona|1---