Ten sam, choć nie taki sam

Nigdy nie przyszło nam do głowy pisanie deklaracji ideowych czy manifestów. Czy cokolwiek zmieniło się w naszej tożsamości od czasów Jerzego Turowicza?

24.09.2012

Czyta się kilka minut

 /
/

Jeśli ktoś chce mi dokuczyć, mówi: „to już nie jest ten sam »Tygodnik Powszechny« co kiedyś”.
W 1995 r. pytanie o to, czy ten sam, czy nie ten sam, zadał Jerzemu Turowiczowi Tadeusz Kraśko („Wierność. Rozmowy z Jerzym Turowiczem”). Naczelny odpowiedział: „Myślę, że »Tygodnik Powszechny« jest w jakimś sensie ten sam, choć nie taki sam. Jest tak, ponieważ zmieniła się sytuacja wewnętrzno-polityczna czy nawet kościelna. Zmienili się ludzie, tak samo jak rzeczywistość, w której żyli (...) [Znaleźli się w redakcji] młodzi dziennikarze utalentowani i dynamiczni. Jest to inna formacja, inne doświadczenia, inne zainteresowania, zrozumiały przedział pokoleniowy. Ponieważ jednak przez te wszystkie lata »Tygodnik Powszechny« wyrobił sobie stabilną pozycję, więc to wszystko w nim się mieści”.

Założenia redakcyjne nigdy nie przybrały formy deklaracji programowej. Były tak oczywiste, że nikomu nie przyszło do głowy ich kodyfikowanie.

W rozmowie z Kraśką Jerzy Turowicz został niejako przymuszony do ich sformułowania. Rok później, pisząc na prośbę „Więzi” artykuł „Rachunek sumienia Kościoła w Polsce”, Turowicz odnosi się krytycznie do niektórych „tez” czy raczej do sposobu ich realizacji przez „Tygodnik”.


Oto w wielkim skrócie i chyba niekompletne, programowe założenia „Tygodnika” w ujęciu Jerzego Turowicza.
1. „Tygodnik” jest pismem katolickim. Nie jest oficjalnym organem Kościoła, ale niezależnym pismem katolików świeckich, redagowanym na własną odpowiedzialność bez angażowania instytucji.

2. Jego zadaniem jest kształtowanie światopoglądu i postaw życiowych ludzi.

3. Chrześcijańska antropologia filozoficzna i teologiczna, personalizm zawiera najpełniejszą koncepcję człowieka i jego praw.

4. Współodpowiedzialność za państwo jest uwarunkowana przez możliwość realnej i skutecznej kontroli poczynań władzy. „Nie ma odpowiedzialności bez wolności”.

5. Dla „Tygodnika” jako pisma katolickiego najważniejsza jest jego rola w łonie społeczności katolickiej. Wszystkich katolików łączy wspólna wiara, lecz są obszary, w których wiara religijna nie determinuje stanowisk. „Tygodnik” występuje przeciw absolutyzacji narodu, szowinizmowi i ksenofobii, a zwłaszcza antysemityzmowi.

6. „Tygodnik” opowiada się za katolicyzmem otwartym, szukającym dialogu z ludźmi inaczej myślącymi oraz dialogu z nowoczesnością. Jest przez przeciwników uznawany za liberalny, bywa zaliczany do „katolewicy”.

7. Drukujemy artykuł, jeśli jest dobrze napisany i wyraża poglądy, które uważamy za słuszne w ramach jakiegoś wspólnego mianownika, także niesłuszne – jako głos polemiczny. Nie ścierpimy tekstu całkowicie niezgodnego z naszymi poglądami, ataków na Kościół czy na religię, pochwały totalitaryzmu czy nacjonalizmu. Gonienie za sensacją, nie mówiąc o skandalach, w żadnym razie nie wchodzi w rachubę.

8. W społeczeństwie pluralistycznym konieczna jest rezygnacja z bezpośredniej ingerencji Kościoła w życie polityczne, ale nie z prawa Kościoła do zabierania głosu w sprawach publicznych.

9. „Tygodnik Powszechny” jest i zawsze był pismem politycznym, bo zawsze staraliśmy się pisać w poczuciu obywatelskiej odpowiedzialności za losy kraju, narodu, naszej społeczności. Chcemy, by nasze zaangażowanie było ponad podziałami, nie wykluczamy pewnych preferencji, jeśli chodzi o stosunek do poszczególnych ugrupowań działających na scenie politycznej. W 1996 r. Turowicz skomentuje: „Może to zaangażowanie było zbyt jednostronne, przyczyniając się do pogłębienia podziałów w społeczeństwie, a przecież zadaniem chrześcijan jest jednoczyć, a nie dzielić”.

10. Krytyka Kościoła płynąca z miłości do niego ma prawo, a nawet obowiązek ujawniać zło, wykazywać, że nie ma ono nic wspólnego z tym, czym Kościół jest naprawdę. Krytyka tego, co jest złe w Kościele, jest służbą Kościołowi. Komentarz z 1996 r.: „Może za mało było liczenia się z sytuacją Kościoła, za mało refleksji nad tym, czy ta krytyka Kościołowi pomaga, czy też może jego działanie utrudnia”.

11. Zaangażowanie na obszarach kultury jest słuszne, bo dialog z kulturą współczesną jest dla Kościoła warunkiem jego skutecznej obecności poza granicami społeczności ludzi wierzących. Konieczna jest obrona wartości chrześcijańskich i czujność wobec tego, co tym wartościom zagraża”.

I co? Ten sam, choć nie taki sam?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2012