Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Podpisz apel w sprawie powołania Mazurskiego Parku Narodowego... >>
Mazury są piękne. Gdy pierwszy raz trafiłem tu w 1969 r. - podróżując po północnej części Polski - były też dzikie. Podobnie w 1973 r., kiedy jako student płynąłem kajakiem z Rucian do Giżycka. Płynąłem "za karę", w ramach wuefu, na który niezbyt chętnie uczęszczałem, by w ten sposób "zaliczyć" przedmiot. Ten obóz kajakowy okazał się nagrodą.
Mazury były dzikie więc i piękne. Nocowaliśmy w namiotach na bindugach i nie do pomyślenia było pozostawienie po sobie obozowiska w stanie gorszym, niż je zastaliśmy. Wodę do gotowania brało się z jeziora, a w Krutyni była ona tak czysta, że robiła za mineralną, której i tak w sklepach nie było (sklepów zresztą też nie było).
Tuż po zmianie ustrojowej, w 1990 r., nadal było pięknie i dziko. Jeszcze nie było tylu sklepów, słynne GS-y nie oferowały prawie nic, nie istniała też infrastruktura turystyczna. Z żoną nocowaliśmy w Domu Pracy Twórczej PAN na Wierzbie, a ponieważ było to po sezonie, jesienią, na obiad jeździliśmy pustymi drogami do Mrągowa. Było pięknie i gdy przypadkiem trafiliśmy na niewielkie gospodarstwo w Kadzidłowie, postanowiliśmy je kupić. Dzięki tej odważnej decyzji (biorąc pod uwagę ówczesny stan naszej kasy), mamy szczęście mieszkać na Mazurach, w niewielkiej osadzie leśnej w Puszczy Piskiej. Mieszkać i obserwować zachodzące zmiany w krajobrazie. Są one niepokojące.
O tym, że mazurski krajobraz jest wyjątkowy, nie trzeba nikogo przekonywać. Natura obdarzyła nas wspaniałym polodowcowym krajobrazem, z licznymi łagodnymi wzgórzami morenowymi, tysiącem jezior i rozległą Puszczą Piską, jednym z największych kompleksów leśnych w Polsce. W ten naturalny krajobraz nasi przodkowie harmonijnie wkomponowali swoje osady i stworzyli to, co my nazywamy krajobrazem kulturowym. Wyjątkowość mazurskiego krajobrazu potwierdzona została ostatnio nominacją do grona 261 kandydatów pretendujących do tytułu cudu natury. W wyniku ogólnoświatowego głosowania internetowego mazurskie jeziora znalazły się wśród 77 półfinalistów, a następnie zakwalifikowały się na listę 28 najładniejszych miejsc na świecie, spośród których 7 otrzyma miano Nowego Cudu Natury!
Ta nominacja skłania do refleksji. Cud jest zjawiskiem rzadkim, niezwykłym i wywołującym zdumienie, ale to też coś doskonałego, bardzo pięknego. Należy więc o niego dbać i szanować - szczególnie że jest to Cud Natury, który z racji swojego charakteru jest wrażliwy na czynniki zewnętrzne i łatwy do zniszczenia. A czy my dbamy o naszą naturę, nasz cud - mazurskie jeziora i ich otoczenie? Czy zadowolimy się tylko klikaniem w internecie, by w wirtualny sposób przyznać sobie tytuł? Czy zadbamy, by realny przecież krajobraz zachował swoje wyjątkowe walory krajobrazowe?
Polska jest dumna ze swojej przyrody. Przedstawiciele gmin leżących w obrębie obecnego Mazurskiego Parku Krajobrazowego podkreślają, że przyroda jest naszym najcenniejszym walorem, ale równocześnie narzekają na... istniejące formy ochrony przyrody, ponieważ jest to rzekomo "hamulec rozwoju". Ochrona przyrody jest konieczna, ponieważ nasz mazurski raj jest zagrożony, a głównym zagrożeniem dla najcenniejszych obszarów przyrody i wód śródlądowych - jezior i rzek, które są znakiem firmowym Mazur - jest antropopresja. W okresie letnim nadbrzeżne lasy tracą swój naturalny zapach, bo zamieniają się w rozległy szalet, a brzegi jezior stają się wielkim wysypiskiem śmieci. Problemem jest "zawłaszczanie ładnych widoków" poprzez zabudowywanie brzegów i grodzenie dostępu do jezior (tolerowane często w imię fałszywego wspierania rozwoju turystyki i przedsiębiorczości).
Paradoksem jest, że ludzie, zachwyceni mazurskim krajobrazem, kupują jego kawałek, budują otoczone wysokimi płotami domy, w konsekwencji niszcząc widok, który ich samych zachwycił! Chęć posiadania swojego, w stosunkowo niewielkiej odległości od Warszawy, moda na Mazury - spowodowały, że podaż nieruchomości spada, za to ich ceny rosną. To przyciąga inwestorów i "biznesmenów" chcących zarobić na tym dużą "kasę". Chęć posiadania atrakcyjnych działek, zwłaszcza nad jeziorami, powoduje zamianę gruntów rolnych na budowlane, co wiąże się z dewastacją coraz to nowych fragmentów krajobrazu. Niszczona jest roślinność nadbrzeżna, bo inwestorzy zasypują gruzami podmokłe brzegi i dna jezior... by powiększyć swoje działki (tak dzieje się nad jeziorami Roś, Śniardwy czy Nidzkim).
Profesor Andrzej Strumiłlo, wiele lat mieszkający na Mazurach, walczący o utworzenie Mazurskiego Parku Narodowego, zapisał w pamiętniku: 2002. 27. VII. Kilka dni temu (a może i kilkanaście) byłem na Mazurach w NR [Niedźwiedzi Róg nad j. Śniardwy - KW]. Miałem uczucie, że żegnam to miejsce. Właściwie tego miejsca już nie ma. Urosły drzewa. Zbudowano domy. Wydeptano trzciny. Zaśmiecono brzegi. Położono asfalt na piaszczystej drodze przez wieś. Właściwie wsi też już nie ma. Ulice idą w głąb pola. Stoją różne wille. Mkną samochody. Szczekają psy za siatkami i murami, ryczą motorówki...
Ochrona choćby kawałka mazurskiej przyrody jest koniecznością i jedyną skuteczną formą tej ochrony może być utworzenie Mazurskiego Parku Narodowego.
Pierwszy na świecie park narodowy powstał 1 marca 1872 roku, a pionierską wówczas ustawę o ochronie tego obszaru podpisał ówczesny prezydent USA - generał Ulyssses Simson Grant. Obecnie jest to jedno z najbardziej znanych miejsc na świecie: Park Narodowy Yellowstone.
Od tego czasu na całej kuli ziemskiej założono ok. 3000 parków narodowych, z tego 23 w Polsce (jako pierwszy w Polsce powstał 4 sierpnia 1932 r. Białowieski Park Narodowy). Najwięcej, bo aż 6 z nich, znajduje się w województwie małopolskim, a 4 w województwie podlaskim. Żadnego parku narodowego nie ma w 4 województwach: w śląskim, opolskim, łódzkim - co nie dziwi, gdyż są to obszary bardzo silnie zurbanizowane i gęsto zaludnione, a więc silnie przekształcone.
Parku narodowego nie ma też w województwie warmińsko-mazurskim, co dziwi bardzo, bo jest to obszar mało przekształcony, wyjątkowo cenny krajobrazowo i przyrodniczo.
XIX-wieczna idea jest prosta i nadal aktualna: należy chronić wyjątkowo piękne twory Natury, obszary nietknięte ludzką działalnością, cenne krajobrazowo i przyrodniczo, po to, żeby człowiek w swojej nierozwadze (świadomej lub nieświadomej) ich nie zniszczył i by kolejne pokolenia mogły cieszyć się ich widokiem.
Idea ta przyświecała autorom pierwszej polskiej ustawy o ochronie przyrody z 1934 r., zgodnie z którą "w okolicach o krajobrazie szczególnie pięknym i bogatym w osobliwości przyrody (...) Rada Ministrów może rozporządzeniem utworzyć park narodowy". Od tamtego czasu wielokrotnie zmieniano ustawę o ochronie przyrody. 1 lipca 2001 r. utworzono najmłodszy obecnie park narodowy - chroniący Ujście Warty. Później w Polsce nie powstał żaden park narodowy (choć postulowane jest tworzenie kolejnych).
Dlaczego? To wynik kolejnych nowelizacji ustawy o ochronie przyrody, które - wprowadzane w 2001 i 2004 r. - doprowadziły do sytuacji, o której Państwowa Rada Ochrony Przyrody w dokumencie "Najważniejsze problemy ochrony przyrody w Polsce" napisała:
Państwo pochopnie przekazało jedno ze swoich najważniejszych praw (i obowiązków) dotyczących prowadzenia skoordynowanych w skali kraju działań na rzecz zachowania dziedzictwa przyrodniczego w ręce nieprzygotowanych ideowo, kadrowo i finansowo gremiów lokalnych. (...) Wystarczy niechęć jednego samorządu, aby walory o znaczeniu narodowym czy światowym nie mogły być skutecznie chronione.
W ten sposób samorządy otrzymały prawo liberum veto... i prawo decydowania o ochronie wyjątkowych w skali Polski, Europy czy świata obszarów!
W latach 60. XX wieku z propozycją utworzenia Mazurskiego Parku Narodowego (MPN) wystąpił profesor Władysław Szafer, naukowiec, wielki obrońca przyrody, twórca wielu parków narodowych, w tym: Białowieskiego, Tatrzańskiego, Ojcowskiego i Świętokrzyskiego, autor hasła "ochrona przyrody ochroną człowieka". Pomysł znalazł wielu zwolenników, lecz nie doczekał się realizacji. Jako "formę przejściową" utworzono w 1970 r. Mazurski Park Krajobrazowy (MPK). Ta prowizorka istnieje już ponad 30 lat, co potwierdza opinię, że prowizorki są najtrwalsze, i ma szansę na kolejny okrągły jubileusz, ponieważ lokalne władze samorządowe przyzwyczaiły się do parku krajobrazowego jak filmowy Kargul do Pawlaka. Pomimo że stale krytykują i walczą z dyrekcją parku, to nie chcą się go pozbyć z obawy przed utworzeniem parku narodowego. Bo tego boją się jak diabeł święconej wody, co wynika z narosłych przez lata mitów i nieprawd, braku wiedzy na temat funkcjonowania parków narodowych oraz obawy przed "nowym".
Te obawy, mity i uprzedzenia narosły do tego stopnia, że Andrzej Nowicki, starosta piski, pytany o zagrożenie, jakie niesie światowy kryzys, stwierdził, że zagrożeniem dla powiatu piskiego jest... próba tworzenia parku narodowego i program Natura 2000 (!?). Starosta piski, strasząc parkiem narodowym (wywiad dla "Tygodnika Piskiego", 28. 05. 2009 r.), wyliczył te mity: rzekomy zakaz wstępu do lasu, zakaz zbierania grzybów i łowienia ryb etc., ale nie wspomniał o korzyściach związanych z utworzeniem parku narodowego.
To przedziwne, iż tak wiele samorządów uważa, że bez istnienia tych form ochrony region stałby się nowym Eldorado! Nie widzą przy tym możliwości kontrolowanego rozwoju, jakie daje tworzenie parku narodowego. Bo przecież (pomijając najważniejszy i oczywisty cel tworzenia wszystkich parków narodowych, jakim jest kompleksowa ochrona przyrody) można wyliczyć wiele materialnych korzyści wynikających z jego tworzenia i istnienia. Nadanie obszarowi statusu parku narodowego jest równoznaczne z nadaniem swoistego, najwyższego znaku jakości krajobrazu. Ma to wartość prestiżową, ale też promocyjną i ekonomiczną, przyczyniając się do rozwoju: tworzenie parku narodowego wszędzie przyczynia się do zmniejszenia bezrobocia poprzez rozwój turystyki (ale wzrost ten jest "kanalizowany" i regulowany), generując miejsca pracy (administracja, przewodnicy, strażnicy etc. - a na szczególny rozwój może liczyć miejscowość, w której znajdzie się siedziba dyrekcji parku).
Między innymi z tych powodów mieszkańcy 23 już istniejących w Polsce parków narodowych nie chodzą w łapciach, nie jeżdżą furmankami, a bezrobocie jest tam mniejsze niż na Mazurach. Dla przykładu w Białowieży, w której nie ma jezior i rzek, a jest "tylko" park narodowy i puszcza, istnieją cztery duże hotele, a jeden z nich, czterogwiazdkowy, zatrudnia więcej osób niż trzy nadleśnictwa z terenu Puszczy Białowieskiej.
Hotele w Białowieży przez cały rok przyjmują turystów, których jest z całą pewnością więcej niż w Piszu, nie wspominając o Rucianem-Nidzie. Powołanie MPN na pewno przyczyni się do zwiększenia liczby turystów po sezonie letnim. Nie jest prawdą, że utworzenie MPN wpłynie negatywnie na rozwój całych Mazur, ponieważ obszarowo będzie on mniejszy niż istniejący już obecnie park krajobrazowy (który zostanie rozwiązany). Planowana powierzchnia MPN to, w zależności od wariantu, ok. 32-38 tys. ha, a istniejący obecnie MPK zajmuje ok. 54 tys. ha. Poza tym parki narodowe tworzy się głównie na gruntach Skarbu Państwa, a MPN będzie obejmować głównie wody i lasy, gdzie i tak z reguły nie można już inwestować, ponieważ istnieją tam MPK, rezerwaty przyrody, Natura 2000, ostoje zwierząt bądź inne ograniczenia wynikające z ustawy o planowaniu przestrzennym.
Nie jest prawdą, jak twierdzą lokalni politycy, że z powodu powołania MPN "ruch pieszy, rowerowy, konny i samochodowy na terenie objętym ścisłą ochroną mógłby odbywać się jedynie wytyczonymi szlakami oraz drogami...", bo przecież ruch ten jest już obecnie ograniczony m.in. za sprawą ustawy o lasach, zgodnie z którą stałym zakazem wstępu do lasu objęte są ostoje zwierząt, uprawy leśne, powierzchnie doświadczalne i lasy nasienne. Obecnie ruch pojazdem silnikowym czy zaprzęgowym dozwolony jest tylko wyznaczonymi drogami, natomiast ruch konny drogami wyznaczonymi przez nadleśniczego, a na terenach rezerwatów obowiązują całkowite zakazy ruchu z wyjątkiem szlaków wyznaczonych.
Nie jest też prawdą, że będzie utrudnione żeglowanie (dla przykładu: jezioro Śniardwy znajdujące się obecnie w MPK nie będzie się znajdować w MPN). Podobnie z wędkarstwem, które nie będzie zabronione, natomiast może zostać zabroniona lub częściowo ograniczona gospodarka rybacka (dla wędkarstwa amatorskiego sytuacja może się tylko poprawić). Równie nieprawdziwa jest informacja o zakazie zbierania grzybów na terenie planowanego MPN. Zakaz ten, podobnie jak obecnie, dotyczyć będzie tylko obszarów ochrony ścisłej (rezerwatów przyrody), a te z reguły obejmują mało interesujące dla grzybiarzy podmokłe lasy liściaste. Obfite w runo leśne monokultury iglaste nadal będą dostępne dla zbieraczy grzybów i jagód (tym bardziej że powierzchnia MPN będzie mniejsza niż MPK).
Moim zdaniem, ale też wielu innych osób, powołanie Mazurskiego Parku Narodowego nie wprowadzi żadnej rewolucyjnej zmiany i drastycznych ograniczeń. Umożliwi natomiast skuteczniejsze zarządzanie krajobrazem, a to jest niezbędne, by uchronić choć fragment naszego Mazurskiego Cudu Natury!
Krzysztof A. Worobiec jest prezesem Stowarzyszenia Sadyba, zajmującego się m.in. ochroną krajobrazu mazurskiego, zastępcą przewodniczącego Rady Mazurskiego Parku Krajobrazowego, członkiem Komitetu Wspierającego Kandydaturę Wielkich Jezior Mazurskich w plebiscycie "Siedem Cudów Natury".