"Szalenie Cię kocham, i tłamszę, i duszę"

Z mariażu Ninki bardzo się tu cieszymy, bo rzeczywiście szans miała bardzo mało, a tak ma Zakopane za darmo i może wydobrzeje - pisał z rozbrajającą szczerością Wojciech Kossak w liście do żony z 2 marca 1923 roku. Ninka, czyli Jadwiga z Unrugów, chorowita siostrzenica autora listu, zbliżała się już do trzydziestki i wedle ówczesnych pojęć istotnie groziło jej staropanieństwo.

Jej przyszły mąż, Stanisław Ignacy Witkiewicz, miał lat 38, a za sobą burzliwą przeszłość - romans z aktorką Ireną Solską, sportretowaną w debiutanckiej powieści “622 upadki Bunga" jako demoniczna pani Akne, samobójstwo narzeczonej Jadwigi Janczewskiej, ostry kryzys psychiczny, od którego ucieczką miała być podróż na antypody z Bronisławem Malinowskim, i dramatyczne przeżycia w ogarniętej rewolucją Rosji. W chwili zaręczyn był już znanym - nie tylko z ekscentryzmu - malarzem i pisarzem, głównym teoretykiem grupy Formistów, autorem ponad dwudziestu dramatów. Pośród tych ostatnich - niektóre zaginęły - znajdowały się: “Tumor Mózgowicz", “W małym dworku", “Gyubal Wahazar", “Kurka Wodna", “Mątwa", “Nadobnisie i koczkodany", “Jan Maciej Karol Wścieklica", a więc pozycje z Witkacowego kanonu.

Małżeństwo zawarte 30 kwietnia 1923 r. przez syna Stanisława Witkiewicza z wnuczką Juliusza Kossaka trudno uznać za szczęśliwe w potocznym sensie tego słowa. “Mówiła szczerze, że go nie kocha, ale wierzy, że jest mu potrzebna i że on ma mimo swych dziwactw dobre serce" - notowała po rozmowie z Jadwigą Anna Iwaszkiewiczowa w swoim dzienniku. Małżonkowie nie przystawali do siebie temperamentami; Jadwiga, mimo urody wampa, była kobietą raczej chłodną i rychło okazać się miało, że nie potrafi zaspokoić oczekiwań męża. Witkacy domagał się pełnej wolności osobistej: “Zupełna swoboda i brak obrzydliwego poczucia własności drugiego człowieka - pisał do przyszłej żony - musi opierać się na wierze. A jeśli tę wiarę stara się komuś odebrać świadomie, wywołując w nim diabła, to zasada swobody staje się zwykłym cynizmem i wyklucza wszelkie istotne przywiązanie". Już podczas oświadczyn zaznaczył, że nie chce mieć dzieci, a gdy Jadwiga zaszła w ciążę, nakłonił ją do aborcji. Do tego jeszcze doszła kłopotliwa obecność uwielbiającej syna Marii Witkiewiczowej, która - jak wspomina jej synowa - “o każdej porze dnia i późnego wieczoru wkraczała do pokoju Stasia, a jeśli go tam nie zastała, do mojego".

Po dwóch latach nastąpiło więc rozstanie: Jadwiga wróciła na stałe do Warszawy, jej mąż pozostał w Zakopanem, choć ich związek nigdy nie został formalnie unieważniony. 30 kwietnia 1926 roku Witkacy pisał z Głodówki: “Dziś od Ciotek dowiedziałem się, że to rocznica ślubu. Składam Ci na tym (a nie innym) miejscu serdeczne wyrazy współczucia i podziwu za wytrzymanie tych 3 lat ze mną". Paradoksalnie jednak niepowodzeniu małżeństwa zawdzięczamy niezwykły dokument, jakim jest blisko 1300 listów Witkacego do Jadwigi. Rozluźnienie małżeńskich więzów i fizyczny rozdział zintensyfikowały korespondencję; w miejsce miłości pojawiła się przyjaźń, zaufanie, potrzeba stałego kontaktu. Autor “Pożegnania jesieni" pisał do żony czasem codziennie, a list ostatni wysłał 24 sierpnia 1939 roku, na niecały miesiąc przed samobójczą śmiercią.

Jadwiga Witkiewiczowa zmarła 28 grudnia 1968 roku. Przechowane przez nią pieczołowicie listy męża znalazły się ostatecznie w Książnicy Szczecińskiej. W 1979 roku Anna Micińska sporządziła z nich odpisy. Potem zaczęła przygotowywać ich wydanie; najpierw miał to być wybór, potem pełna edycja w ramach dzieł zebranych Witkacego. Pracowała nad tym do ostatnich dni życia. Krytykowano ją nieraz za opieszałość, za “zawłaszczanie" korespondencji Witkacego. Dziś, kiedy mamy już w rękach pierwszy z planowanych czterech tomów “Listów do żony", widać, jak niesprawiedliwe były to krytyki.

Te listy stawiają bowiem wydawcy prawdziwe wyzwanie. Nazbyt często bywają rodzajem szyfru, który bez rozkodowania pozostaje niezrozumiały. Kilkunastu wierszom tekstu towarzyszyć musi kilka przypisów, które zajmują dwie strony drobnego druku. Żeby sporządzić takie przypisy, czy choćby tylko rozwinąć używane nagminnie przez Witkacego skróty, potrzebna jest ogromna erudycja i edytorskie doświadczenie. Na szczęście nie brakło ich ani Annie Micińskiej, ani prof. Januszowi Deglerowi, który przejął po niej opracowanie “Listów".

Gdy ów szyfr zostanie złamany, stajemy się świadkami wewnętrznych zmagań jednej z największych postaci naszej kultury minionego wieku. Zmagań odsłanianych przed osobą najbliższą, ze zdumiewającą bezpośredniością i szczerością. Porywy ducha splatają się tu z fizjologią (włącznie z opowieścią o bąku końskim, który uciął Witkacego w narząd intymny), wielkość z trywialnością, twórcze zrywy z atakami depresji, świadectwa kolejnych upadków z nadzieją na rychłe rozpoczęcie “N.Ż. [czyli Nowego Życia] na dużą skalę"; trochę jakbyśmy byli świadkami nieustającej spowiedzi.

Dla oddania klimatu kilka cytatów z jednego tylko roku 1927. “Jestem zamknięty w lochu i patrzę na świat przez szparkę zasnutą pajęczyną" (12 lipca). “Już nie umiem zużytkować czarnej strony mojej duszy - trzeba przejść na białą" (7 sierpnia). “Zaćmił się umysł, zagasły wszystkie światła we łbie i tylko śmierć jako jedyne rozwiązanie. Nie myśl, że już zwariowałem, ale jestem tego bliski. Zginiemy marnie oboje bez siebie" (4 grudnia). Egocentryzm, ekshibicjonizm? Może, przede wszystkim jednak dramatycznie silne odczucie bólu istnienia.

Tłem zaś jest “nędza pospolitości i małostkowości tego życia", najzwyklejsze kłopoty materialne, starania o zamówienia na portrety, które pozwalają podreperować kasę. Ale też - życie intelektualne ówczesnej Polski, plotki o skandalach w zakopiańskiej socjecie... I tutaj docenić można świetność opracowania edytorskiego; przypisy liczą blisko 200 stron drobnego druku, wieńczy je eseistyczna w formie, obszerna nota wydawnicza Janusza Deglera dedykowana pamięci Anny Micińskiej. Czekam niecierpliwie na tomy następne! (Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2005, s. 502. Przygotowała do druku Anna Micińska, opracował i przypisami opatrzył Janusz Degler. Na końcu indeks osób. Tom XIX “Dzieł zebranych" S.I. Witkiewicza.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2005