Szakal połamał zęby na cukierkach

Pożegnanie ze starą Maltą: ścieżka prowadząca przez prawdy i kłamstwa, które stały się głównym motywem najważniejszych przedstawień.

30.06.2009

Czyta się kilka minut

Festiwal po raz ostatni odbył się w znanej od niemal 20 lat formule. Za rok zmienia oblicze - rośnie budżet, pojawiają się kuratorzy oraz idea "idiomów", która zorganizuje program kolejnych edycji wokół osobnych tematów: teatru flamandzkiego, problemu wykluczeń, Europy i Azji. Zniknie z nazwy przymiotnik "teatralny", od dłuższego czasu zastępowany słówkiem "performatywny", które otwierało pole działania artystom zajmującym się tańcem, muzyką, sztukami wizualnymi, filmem...

Przez pięć dni żegnałam się ze "starą Maltą", "moją Maltą", której towarzyszę od początku. To tu pokazywali największe w Polsce plenerowe widowiska artyści z całego świata. To tu rodził się "teatr w miejscach nieteatralnych" i powstawały świetne premiery poznańskich zespołów alternatywnych od wczesnych lat 90. To tu - zbiorowo i hucznie - uczestniczyliśmy w fiestach wieszczących początek demokracji i tu doświadczaliśmy - boleśnie podzieleni i poróżnieni - goryczy nowych, lepszych czasów. "Na do widzenia" wybrałam ścieżkę prowadzącą przez maltańskie prawdy i kłamstwa, bo one stały się tym razem głównym motywem najważniejszych przedstawień.

Emet znaczy prawda

"Rabin Maharal i Golem", Asocjacja 2006: na dziedzińcu Starej Rzeźni (nieopodal synagogi od kilkudziesięciu lat pozostającej pływalnią) puścił w ruch wielkie, teatralne machiny Piotr Tetlak, a Lech Raczak wpisał w ich tryby los pochodzącego z Poznania rabina Maharala, twórcy Golema, ale i nasze losy zaplątane w Stary i Nowy Testament, kabalistyczne księgi oraz miejskie kroniki. Sacrum miesza się tu z profanum, wielka historia z małymi historyjkami, fakty z legendami, przeszłość z teraźniejszością. Dyskusje praskich alchemików dywagujących nad nieśmiertelnością zaklętą w kamieniu filozoficznym płynnie przechodzą w poznańską jatkę, towarzyszącą topieniu zdziry w miejscu, gdzie Żydzi próbowali rzekomo zatopić skradzioną z kościoła hostię, a wszystko ironicznie pointuje hasło, jakim samorządowe władze promują dziś miasto nad Wartą, w którym "warto żyć".

Nad tą groteskowo zapętloną anegdotą unosi się baśń i pieśni, napisane przez Macieja Rembarza do muzyki Katarzyny Klebby i Pawła Palucha. Towarzyszą one tułaczce Maharala, która wykracza daleko poza przypisany mu ziemski czas i łączy w jedno wszystkie ludzkie istnienia: niezależnie od nacji i religii, bo wszystkie naznaczone są - jak Golem - słowem emet (prawda), które daje życie, oraz słowem met (śmierć), które je odbiera. Każdy z nas ma - na swój sposób - nadzieję, że prawda może zwyciężyć.

La Menzogna znaczy kłamstwo

"La Menzogna", Compagnia Pippo Delbono: włoski reżyser Pippo Delbono wrócił na "Maltę" po raz czwarty. Jego poprzednie przedstawienia - realizowane z aktorską trupą złożoną z ludzi niepełnosprawnych i odrzuconych - zachwycały i wzruszały. Budowały je monumentalne obrazy, których piękno rodziło się z ułomności, brzydoty, zwyczajności. Delbono zderzał je zawsze z osobistymi komentarzami i niemal prywatną obecnością na scenie. Opowiadał tę samą historię o życiu, które jest cudem, nawet jeśli nic na to nie wskazuje, i o śmierci, która jest drugą stroną życia będącego cudem. Wierzyłam mu. Dlaczego dziś nie potrafię?

Może dlatego, że zdecydował się powiedzieć samą prawdę, a prawda na scenie wypada nieciekawie i nieprzekonująco. Punktem wyjścia do spektaklu jest pożar, jaki się zdarzył w turyńskiej fabryce ThyssenKrupp. Zginęło w nim siedem osób. Tymczasem Delbono zabiera nas w karkołomną podróż po teatralnych konwencjach: minimalistyczne przebieranie się aktorów w fabryczne uniformy; fragmenty filmowych dokumentów; przeestetyzowany sadomasochistyczny burdel; ekspresyjne, zwierzęce skowyty wykrzykiwane do mikrofonów; spazmatyczny taniec do muzyki Strawińskiego, który zastępuje bezruch bezwładnych ciał wnoszonych na scenę. Wszystko po to, by w końcu powiedzieć wprost o zmęczeniu i zniechęceniu. Niemożności poczucia cudzego bólu. Bezradności.

Delbono staje przed widzami nagi, ale i ten akt wydaje się pustym, teatralnym gestem. Poczułam się tym spektaklem znudzona i oszukana, a jednak nie mogę przestać o nim myśleć. Zostawił niepokój drażniący jak flesz, który nieustannie rozbłyskuje w ostatnich scenach, gdy Delbono fotografuje aktorów i widzów.

Szakal i żyrafa

"More Heart Core", Teatr Porywacze Ciał: świetny, angażujący widzów spektakl zagrali Katarzyna Pawłowska i Maciej Adamczyk. To współczesna parodia moralitetu, zaprawiona poetyką terapeutycznego seansu: wyrzucamy złe emocje i robimy miejsce dla emocji dobrych.

Część pierwsza grana jest brawurowo w wulgarnym "języku szakala" (bo "wszyscy mamy w sobie wściekłego kundla, który szczerzy kły"), część druga to doprowadzający do mdłości przesłodzony "język żyrafy" (bo "każdy może odnaleźć swoją wewnętrzną żyrafę i mieć więcej serca w sercu"). W finale aktorzy nie mówią już w żadnym języku. Bełkoczą bez sensu. Tkwimy z nimi nad "ścierwami" dwóch wielkich żyraf, które jeszcze przed chwilą wspólnie tworzyliśmy niczym przedszkolaki na zajęciach plastycznych, żeby "poczuć prawdziwe szczęście". One jednak skoczyły sobie do gardeł. A szakal połamał zęby na cukierkach, których dosypaliśmy do karmy, żegnając się z nim jakże asertywnie: "kocham cię, ale muszę już iść, kocham cię, ale nie mogę tego wytrzymać, kocham cię, ale to nie dla mnie". Co dalej? Dalej nie ma nic. Chyba że jeszcze raz zapytamy sami siebie o dobro i zło. I jeszcze raz.

***

Ostatnim aktem "Malty" był dla mnie nocny obraz wielkiego klubu w centrum miasta, wypełnionego jazgotliwym, piwnym gwarem. Ludzie świętowali finał festiwalu, tańcząc ekstatycznie w rytm muzyki, która docierała do nich ze słuchawek. Nikt poza nimi jej nie słyszał. Czy za rok przebije się do nich nowa "Malta"?

XIX Międzynarodowy Festiwal Teatralny "Malta", Poznań, 22-27 czerwca 2009 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2009