Swobodne oddychanie

Władysław Bartoszewski: PISMA WYBRANE 1969-1979 - trzeci tom pism Bartoszewskiego w opracowaniu Andrzeja Krzysztofa Kunerta zawiera teksty publikowane w dekadzie pomarcowej, w kraju i za granicą. To dziesięciolecie było dla autora bogate w wydarzenia - jak zresztą cała jego biografia.

03.03.2009

Czyta się kilka minut

W grudniu 1969 został wybrany - w demokratycznych wyborach, w Peerelu wielka rzadkość - do zarządu polskiego PEN Clubu. 1 października 1970 do mieszkania państwa Bartoszewskich wkroczyło 27 funkcjonariuszy SB; podczas trwającej ponad dobę rewizji zarekwirowali ciężarówkę książek, czasopism (m.in. komplet paryskiej "Kultury") oraz archiwaliów. Wkrótce Bartoszewski usłyszał od prokurator Marii Pancer zarzut kierowania siatką wywiadowczą Wolnej Europy na Polskę. Z Rozgłośnią Polską RWE współpracował od kilku lat, jednak sposób sformułowania zarzutu uspokoił go, że SB wie niewiele.

"Przez półtora roku trwała dyskusja między naczelnym prokuratorem Wojska Polskiego, Prokuraturą Generalną, Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Komitetem Centralnym, co ze mną zrobić" - wspomina w rozmowie z Michałem Komarem. Tymczasem Gomułkę na stanowisku I sekretarza KC PZPR zastąpił Edward Gierek, sprawę Bartoszewskiego zamknięto, a cenzuralny zapis cofnięto - choć nie do końca. Gdy w 1974 roku ukazała się w Znaku jego książka "1859 dni Warszawy" - niedawno wznowiona szczegółowa kronika okupacyjnych dziejów stolicy - szefostwo Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, czyli cenzury, zastrzegło sobie decyzję o "zwalnianiu" jej recenzji.

W sierpniu 1975 Polska podpisała w Helsinkach Akt Końcowy Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, a Bartoszewski - od 1972 roku sekretarz generalny PEN Clubu - mógł wyjechać na Zachód. Potem znalazł się wśród sygnatariuszy protestów przeciw wprowadzeniu do Konstytucji PRL zapisów o kierowniczej roli PZPR i przyjaźni z ZSRR, a w Warszawie powstał Komitet Obrony Robotników. Autor "1859 dni..." znów jednak dostał paszport, wyjechał do Niemiec, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, ale zaraz po powrocie złożył podpis pod deklaracją niezależnego Towarzystwa Kursów Naukowych. Za wygłoszony w prywatnym mieszkaniu wykład "Polskie Państwo Podziemne 1939-1945", inaugurujący rok akademicki 1979/80 Uniwersytetu Latającego, został ukarany grzywną przez kolegium do spraw wykroczeń - wraz z Piotrem Naimskim, który mieszkanie udostępnił.

Tekst wykładu - wysłuchałem go już po wyroku warszawskiego kolegium, w krakowskiej bazylice OO. Dominikanów, dokąd przenieśliśmy się z klasztornego kapitularza z powodu zbyt wielkiej liczby zainteresowanych - zamyka wydany teraz tom. I cała jego zawartość pokazuje, jak mimo przeciwności Bartoszewski kontynuował pracę kronikarza lat okupacji i badacza dziejów Państwa Podziemnego. Publikował studia źródłowe ("Prasa Powstania Warszawskiego", "Polska podziemna a walka getta warszawskiego", "Bitwa pod Monte Cassino w publikacjach konspiracyjnych", "Kościoły chrześcijańskie pod okupacją niemiecką na terenie Generalnego Gubernatorstwa", "Oblicze kultury polskiej w konspiracji 1939-1945"), biogramy w Polskim Słowniku Biograficznym, a w "TP", "Znaku" i "Więzi" - wspomnienia o Stanisławie Herbście, Kazimierzu Moczarskim, Aleksandrze Kamińskim i Antonim Słonimskim. Poznajemy Bartoszewskiego-publicystę (teksty o hamburskim procesie Ludwiga Hahna, komendanta policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa w dystrykcie warszawskim GG) i "Tygodnikowego" reportera z pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II.

"Przywiązanie do niepodległości Polski nie było w moim pokoleniu tematem rozmów koleżeńskich, a z akademii i uroczystości, gdy było można, chętnieśmy uciekali - mówił Bartoszewski we wrześniu 1975 w Ognisku Polskim w Londynie. - Natomiast to przywiązanie było częścią naszej osobowości tak immanentną jak fakt swobodnego oddychania". I nazwał siebie "produktem wychowania państwa polskiego". Temu państwu służył także wtedy, gdy go w istocie nie było. Dziś jest najbardziej wiarygodnym świadkiem jego ciągłości. (Universitas,­ Kraków 2009, ss. 430.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2009