Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
1
Znaleźć go można w artykule „Uczelnia jak supermarket”, autorstwa Marcina Chałupki, specjalizującego się (jak podpowiada redakcja, nie wyjaśniając jednak sensu tej formuły) „w prawie i instytucjach szkolnictwa wyższego”.
2
Wywód odkrytego przez „Rzepę” kandydata na reformatora opiera się na przekonaniu, że nauka w szkole wyższej przypomina robienie zakupów, zatem sama owa szkoła powinna być zorganizowana na wzór sklepu (dokładniej: supermarketu). Niestety, istniejące uczelnie dalekie są od wyśnionego przez Marcina Chałupkę ideału; zmuszają one studentów do dokonywania niepotrzebnych zakupów i poddają ich (korzystając z istniejących regulacji prawnych) represyjnemu systemowi zaliczeń i egzaminów, nastawionemu na wykazywanie niewiedzy. Czas skończyć z tymi utrudnieniami; przede wszystkim zaś: czas odebrać szkołom wyższym prawo egzaminowania, gdyż (jak wywodzi autor artykułu, a redakcja „Rzepy” wyraźnie to zdanie eksponuje) „Ten, kto uczy, nie powinien egzaminować (w znaczeniu dopuszczenia do uprawnienia), gdyż popada w konflikt interesów”.
3
Nie ma żadnych istotnych podstaw do porównywania wyższej uczelni z supermarketem; traktowanie zaliczeń i egzaminów jako represji jest demagogią (albo uogólnieniem jakichś, zdarzających się w każdej instytucji, negatywnych przykładów); projekt odebrania uczelniom prawa do egzaminowania jest (mówiąc oględnie) dziwaczny. Skądinąd pomysły pana Chałupki zapewne pozostaną tylko pomysłami, a więc nie zaszkodzą wyższym uczelniom bardziej niż reformatorskie zapędy ministerialnych ekspertów. Jeśli więc coś mnie dziwi w tej sytuacji, to fakt wydrukowania wspomnianego artykułu w dużym dzienniku, mającym ambicję wpływania na opinię. Ale i to dziwi mnie w niewielkim (i ciągle malejącym) stopniu. Taki to czas widocznie, że można mylić uniwersytet ze sklepem.