Spotkanie w lesie

JOACHIM TRENKNER: - Jaka była Twoja reakcja, gdy usłyszałeś wiadomość o stanie wojennym w Polsce?

14.12.2006

Czyta się kilka minut

WOLFGANG TEMPLIN: - Pod koniec 1981 r. byłem przekonany, że Polsce nie grozi inwazja wojsk Układu Warszawskiego jak w Czechosłowacji w 1968 r. Owszem, niebezpieczeństwo inwazji istniało w grudniu 1980 r., gdy Honecker i inne "jastrzębie" naciskali na "udzielenie Polsce bratniej pomocy". Ale nie pod koniec 1981 r. Z drugiej strony, nie wierzyłem w zapewnienia Jaruzelskiego, że dąży do kompromisu z "Solidarnością" i czułem to narastające napięcie. Dla mnie było oczywiste, kim jest Jaruzelski. W przeciwieństwie do wielu głosów poza granicami Polski, w tym także w przeciwieństwie do wielu ludzi z naszej opozycji, popierałem "Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej", które wystosował zjazd "Solidarności" w 1981 r., a które wywołało wściekłość w ZSRR.

- A sam 13 grudnia?

- Wiadomość usłyszałem w radiu, oczywiście był to szok. W pierwszym odruchu próbowałem zebrać jak najwięcej informacji. Spotkaliśmy się w niewielkim gronie ludzi z opozycji, żeby się naradzić. W tym czasie mieliśmy już stabilny kanał wymiany informacji z Berlinem Zachodnim i z Jürgenem Fuchsem [jeden z przywódców opozycji w latach 70., wydalony z NRD - red.] i z innymi naszymi przyjaciółmi, zmuszonymi do opuszczenia NRD.

- Czy w NRD były jakieś demonstracje?

- Mniej więcej do 1983 r., który to rok był punktem kulminacyjnym w konsolidowaniu się naszej opozycji, koncentrowano się na wymianie niezależnych informacji, wydawano publikacje. Były pojedyncze przypadki, że ktoś szedł nocą "w miasto" malować hasła po murach, ale generalnie demonstracje zaczęły się później, w drugiej połowie lat 80. Ja w 1980 r. tłumaczyłem na niemiecki materiały o "Solidarności", które docierały do nas z Polski, w tym tekst porozumień gdańskich, różne wydawnictwa, ulotki, artykuły. Przepisywaliśmy potem te materiały na maszynie do pisania i puszczaliśmy w obieg po różnych środowiskach opozycyjnych.

Należałem wtedy do grupy opozycyjnej, konspiracyjnej, składającej się z chrześcijan i z byłych marksistów. Postanowiliśmy, że zrobimy akcję ulotkową: chcieliśmy rozrzucić ulotki w nocnym pociągu z Berlina Wschodniego do Warszawy. Ale niektórych obleciał strach i w ostatnim momencie musieliśmy wszystko odwołać.

- Jak opozycja w NRD przyjęła rozbicie "Solidarności" przez gen. Jaruzelskiego?

- Były zasadniczo dwie postawy. Dla jednych stan wojenny stanowił potwierdzenie tezy, że nic się nie da zrobić, bo i tak wszystko skończy się klęską: jak w 1953, 1956 czy 1968 r. Inni próbowali dostrzec w ówczesnej sytuacji nową jakość. Podzielałem ten drugi pogląd, wierzyłem w hasło, które w Polsce pisano wtedy po murach: "Zima wasza, wiosna nasza". Miałem nadzieję, że "Solidarność" nie została zniszczona, że będzie trwać w podziemiu, że opór społeczny nie zaniknie, a ci, którzy wprowadzili stan wojenny, nie posuną się za daleko w stosowaniu przemocy i terroru. Najlepsze, najbardziej dokładne relacje na temat Polski czytałem wtedy w zachodnioberlińskim lewicowym dzienniku "taz", który mieliśmy regularnie, bo był przemycany z Zachodu. Ich autor podpisywał się skrótem "Luwa". Był to zachodnioniemiecki historyk Thomas Voss. Dziś jest szefem związku zawodowego w Turyngii. Wiele razy organizowaliśmy z nim spotkania, wieczorami w mieszkaniach w Berlinie Wschodnim, podczas których opowiadał o swoich wrażeniach.

- Wyjazdy do Polski z NRD były w latach 80. trudne, w 1980 r. rząd NRD zniósł możliwość podróżowania między oboma krajami bez paszportów, którą wprowadzono na początku lat 70. Jakie działania podejmowały jeszcze władze NRD przeciw "polskiemu zarazkowi"?

- Prowadzono szereg działań propagandowych, mających zdyskredytować "Solidarność" w oczach obywateli NRD i wykazać, że to prowokatorzy, sterowani przez zachodnie wywiady. Władze próbowały też infiltrować wszelkie niezależne kontakty między Polską a NRD, promując kontakty oficjalne, z prorządowymi związkami zawodowymi, z "godnymi zaufania" towarzyszami w PZPR, z organizacjami młodzieżowymi.

Pamiętam piękny, letni dzień, dwa albo trzy lata później. Pojechaliśmy z przyjaciółmi za miasto, do lasu, koło Straussbergu [pod Berlinem - red.]. Nagle usłyszeliśmy język polski. Okazało się, że to uczestnicy obozu młodzieżowego, zorganizowanego przez którąś z tych socjalistycznych organizacji. Kiedy Polacy ochłonęli z zaskoczenia, że Niemiec z NRD mówi po polsku i przekonali się, że nie mają do czynienia z prowokatorem, spędziliśmy razem miłe popołudnie i wieczór. Było wesoło. Kiedy solidnie popiliśmy, biegaliśmy po łąkach i ryczeliśmy na całe gardło wszystkie hasła, jakie tylko przyszły nam do głowy: "Chcemy Lecha, nie Wojciecha!" albo "Nie ma wolności bez »Solidarności!«".

Przełożył WP

WOLFGANG TEMPLIN (ur. 1948 r.), początkowo marksista, studiując w Polsce w latach 1976-77, nawiązał kontakty z polską opozycją. Od końca lat 70. organizował grupy opozycyjne w NRD. Zwolniony z pracy w 1983 r. (pracował w Akademii Nauk NRD), otrzymał zakaz wykonywania zawodu. W 1985 r. współtworzył opozycyjną grupę "Inicjatywa na rzecz Pokoju i Praw Człowieka", która wydawała podziemne pismo "Grenzfall". W 1988 r. aresztowany i przymusowo wydalony do RFN. Po 1989 r. współpracował z Partią Zielonych, ale wkrótce odszedł z polityki. Obecnie jest publicystą i działaczem społecznym; wkrótce w Niemczech ukaże się jego książka o Pomarańczowej Rewolucji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Historia w Tygodniku (51/2006)