Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
– mówił papież Franciszek 15 maja do ambasadorów Szwajcarii, Liberii, Etiopii, Sudanu, Jamajki, RPA i Indii.
Franciszek sprawił, że imigranci stali się dla chrześcijan szczególnie ważni. Jego słowa kierowane do dyplomatów brzmią jednak jak wołanie na puszczy. O „międzynarodowej solidarności” mówi w czasie, gdy w wielu rejonach świata toczą się regularne wojny. Narzeka, że samo mówienie o pokoju nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Czy papież walczy z wiatrakami?
Moralizatorstwo jest przecież proste. Uspokaja. Dlatego należy postawić kolejny krok. Pozostanie tylko na poziomie słów – mydli oczy i zmiękcza nasze sumienia. Co możemy zrobić więcej? Przykład zaangażowania i aktywności dał sam papież. W październiku ubiegłego roku kupił karty telefoniczne dla imigrantów z Lampedusy, umożliwiające połączenia międzynarodowe, po to, by mogli się skontaktować ze swymi rodzinami w Afryce.
Bycie członkiem Kościoła katolickiego znaczy wspieranie międzyludzkiej solidarności. Papież – nie tylko mówiąc, ale też działając – chce wychowywać ludzi, którzy będą chcieli i umieli zmieniać świat i organizować się do zmieniania życia społecznego.