Skarby chrześcijan Wschodu

O. SAMER SORESHOW YOHANNA, teolog: W Iraku zburzono nasze domy, całe wsie. Jeśli nasze najcenniejsze skarby – jak starożytne manuskrypty – znikną z naszej ziemi, co nam pozostanie?

01.07.2019

Czyta się kilka minut

Opat Samer Soreshow Yohanna, Kraków, czerwiec 2019 r. / JACEK TARAN DLA „TP”
Opat Samer Soreshow Yohanna, Kraków, czerwiec 2019 r. / JACEK TARAN DLA „TP”

PIOTR SIKORA: Jest Ojciec opatem zakonu z Kościoła chaldejskiego. Dla wielu Polaków brzmi to intrygująco, ale niewiele im mówi. Kim jesteście?

O. SAMER SORESHOW YOHANNA: Chrześcijaństwo w Iraku rozkwitało od I wieku, od misji ewangelizacyjnej apostoła Tomasza. Jego uczniowie tu pozostali. Tu właśnie została ułożona najstarsza znana anafora mszalna. Misjonarze Kościoła Wschodu, jak nazywamy nasz Kościół, dotarli w późniejszych wiekach aż do Indii i Chin. Swoją zaś główną siedzibę mieli w południowym Iraku.

Skąd wiadomo, że dotarli aż do Chin?

Odnaleziono tam stelle, kamienne słupy, z chrześcijańskimi tekstami po chińsku i aramejsku – czyli w języku, jakim posługiwali się chrześcijanie Wschodu.

Języku Jezusa?

Niemal – we wschodnim dialekcie aramejskiego. Ten dialekt był lingua franca całego tego obszaru. Jak dziś angielski. Było tak aż do VII wieku, do powstania i rozwoju islamu. Muzułmanie podbili te tereny, przychodząc z Półwyspu Arabskiego. Niestety, na skutek tej inwazji chrześcijaństwo z biegiem czasu stawało się coraz mniej liczne. Szczytowym okresem islamu było ustanowienie kalifatu w Bagdadzie. Ale chrześcijaństwo trwało tam aż do czasów współczesnych.

A jakie były relacje chrześcijan Wschodu z chrześcijanami żyjącymi wokół Morza Śródziemnego, z Kościołem greckim i łacińskim?

Uczestniczyliśmy w pierwszych Soborach Powszechnych, np. w Nicei. Ale od V wieku, z powodów politycznych – staliśmy się poddanymi Imperium Perskiego – stało się to niemożliwe. Z tego powodu nie przyjęliśmy ustaleń np. Soborów Efeskiego i Chalcedońskiego i zostaliśmy uznani za nestorian (czyli zwolenników potępionego wówczas patriarchy Nestoriusza). Odtąd kontakty z chrześcijańskim Zachodem były niewielkie. Aż do XVI wieku, gdy opat głównego klasztoru, znajdującego się w Alkusz niedaleko ruin biblijnej Niniwy w północnym Iraku (gdzie teraz mieszkam), przybył do Rzymu, nawiązał dialog ze Stolicą Apostolską i został pierwszym patriarchą Kościoła Wschodu zjednoczonego z Rzymem.

Czy wszyscy członkowie Waszego Kościoła przyjęli tę unię?

Nie, nastąpił podział – na Kościół chaldejski zjednoczony z Rzymem i Asyryjski Kościół Wschodu, który pozostał oddzielony. Kościół zjednoczony z Rzymem był też politycznie niewygodny dla ówczesnych władców. Nastąpiły prześladowania. Patriarcha został zabity. Ponowne odnowienie unii części chrześcijan Wschodu z Rzymem nastąpiło w XIX wieku. Ale sytuacja głębokiego podziału trwała aż do końca XX wieku. W 1994 r. zostało podpisane porozumienie doktrynalne pomiędzy Rzymem a Asyryjskim Kościołem Wschodu, w którym uznano, że mamy tę samą wiarę. Od tego czasu relacje pomiędzy wschodnimi Kościołami znacznie się poprawiły, został nawiązany dialog ekumeniczny.

Jak wygląda teraz sytuacja Kościoła Wschodu?

Obecnie większość chrześcijan Wschodu należy do Kościoła chaldejskiego – nazwa ta pochodzi od historycznej krainy będącej częścią państwa babilońskiego. Nasz siostrzany Kościół nazywany jest Asyryjskim – też od starożytnego imperium asyryjskiego, które współistniało z państwem babilońskim. Używamy nazw nawiązujących do naszych starożytnych przodków.

Ilu członków liczy Wasz Kościół?

Trudno to dokładnie stwierdzić. Przed upadkiem Saddama Husajna w 2003 r. było nas około półtora miliona chrześcijan, w większości z Kościoła chaldejskiego. Dziś, po powstaniu tzw. Państwa Islamskiego i tych wszystkich wojnach, pozostało nie więcej niż 300 tysięcy.

W Iraku?

Tak.

Gdzie się podziała reszta?

Część została zabita, ale większość wyemigrowała. Albo do krajów sąsiednich, duża część dotarła do Europy, Ameryki Północnej czy Australii. Niektóre diecezje w diasporze mają więcej członków, niż pozostało nas w Iraku. Np. diecezja w Detroit, która liczy pół miliona ludzi.

Macie więc kościelne struktury – diecezje, klasztory – także poza Irakiem?

Diecezje tak, klasztory nie. Poza jednym, małym – w Rzymie.

Sytuacja w Iraku wygląda więc dramatycznie. Z tego jednak, co wiem, Ojciec rozwija bardzo śmiały projekt, który wskazuje, że chrześcijanie Wschodu nie tylko potrzebują pomocy zachodnich sióstr i braci, ale mają nam wiele do zaoferowania.

Muszę wyjaśnić pewną rzecz. Od VII wieku nasz Kościół był właściwie Kościołem monastycznym – jego głównymi centrami były klasztory, patriarchowie i biskupi byli powoływani spośród mnichów. Właśnie klasztor w Alkusz stał się siedzibą patriarchy. W klasztorach zostało więc zgromadzone teologiczne i kulturowe dziedzictwo naszego Kościoła – m.in. ogromne zbiory manuskryptów.

Uważa je Ojciec za cenne dla całego Kościoła?

Gdy pisałem w Rzymie doktorat z biblistyki, badałem jeden z takich manuskryptów z naszej biblioteki i odkryłem, że może on przyczynić się do lepszego poznania pierwotnego, greckiego tekstu ewangelii.


Czytaj także: Dariusz Rosiak: Święto w mieście śmieciarzy


To są greckie teksty?

Nie, głównie syryjskie, aramejskie. Ale grecki tekst ewangelii znamy przecież nie z oryginalnego rękopisu, tylko z rozmaitych późniejszych kopii, które zawierają różne zmiany, błędy. A syryjski rękopis, który badałem, bardzo stary, pochodzący najprawdopodobniej z VIII wieku, jest bardzo dokładnym tłumaczeniem z greki, i to z porównanych przez tłumacza trzech najlepszych wówczas wersji greckich. Jest to przekład na tyle dokładny, że po syryjsku brzmi dziwnie – ale przetłumaczony z powrotem na grecki ujawnia jedną z wczesnych greckich wersji Nowego Testamentu. Nie miejsce tu, by wchodzić w szczegóły, ale okazało się, że zbadany przeze mnie syryjski manuskrypt stawia pod znakiem zapytania pewne ustalenia w najnowszej krytycznej edycji tekstu Nowego Testamentu (tzw. Nestle-Aland 28). W zbiorach mamy też chyba najstarszy istniejący zbiór tekstów pierwszych soborów zapisany w języku syryjskim – „Synodicum orientale” – jego zbadanie może rzucić ciekawe światło na to, jak te sobory były rozumiane na chrześcijańskim Wschodzie. Do tej pory badania nad „Synodicum orientale” prowadzone były głównie w oparciu o manuskrypt przechowywany w Paryżu i manuskrypt Borgiów, który jest we Włoszech. Manuskrypt paryski jest kopią manuskryptu Borgiów, ale manuskrypt Borgiów jest kopią manuskryptu chaldejskiego, którego badacze przez wiele lat poszukiwali, a który – jak się okazuje – jest w moim klasztorze...

Docieranie do pierwotnego brzmienia starożytnych dzieł, w tym ksiąg biblijnych, jest fascynującym procesem, przypomina niemal sensacyjną intrygę kryminalną.

Podobnie jak historia uratowania naszych manuskryptów.

W jakim sensie?

Gdy wróciłem ze studiów w Rzymie, powstawało właśnie Państwo Islamskie. Nasze klasztory zostały zburzone, ludzie uciekali. Ale mnisi zabrali ze sobą manuskrypty, przewozili je w ukryciu z miejsca na miejsce – do Bagdadu, z Bagdadu do Mosulu, potem do Irbilu – i zdołali bezpiecznie zachować.

Co z nimi się dzieje teraz?

Zachodni świat naukowy chciałby mieć do nich dostęp. Na Zachodzie taki dostęp jest bardzo drogi. Ja sam – Irakijczyk – musiałem dużo zapłacić za dostęp do jednego z tekstów, który został sporządzony dawno temu w Iraku, ale teraz jest przechowywany na Zachodzie. Mamy wiele propozycji z zachodnich ośrodków, że mogą kupić nasze manuskrypty, nawet za duże pieniądze, i pomóc nam w ten sposób finansowo. Ale ja się na to nie godzę.

Dlaczego?

Bo jeśli nasze najcenniejsze skarby znikną z naszej ziemi, co nam pozostanie? Zburzono nasze domy, całe wioski. Zostało nam tak niewiele. Coś bardzo cennego, ale niewielkiego. Jeśli i to zostanie stąd zabrane – jaki jeszcze będziemy mieli powód, by sami zostać w miejscach, gdzie jest nasza historia? Dlatego mówię: jeśli chcecie pomóc, proszę bardzo, ale na naszych warunkach – a one są korzystne nie tylko dla nas, ale także dla naukowego świata Zachodu.

W jaki sposób?

Niech nam pomogą odbudować klasztor, w którym moglibyśmy zgromadzić wszystkie te manuskrypty. Przechowywać je w odpowiednich warunkach, by się nie niszczyły. W tym klasztorze byłaby przestrzeń, w której można by mieć profesjonalny do nich dostęp. Zawsze sercem naszych klasztorów, które były centrami edukacji, było skryptorium. Tak więc sercem tego nowego klasztoru powinno być Sriptorium Syriacum – miejsce badania naszego skarbu, manuskryptów. Każdy miałby możliwość przyjechania, mieszkania przez pewien czas i badania tych starożytnych tekstów. Byłyby sale konferencyjne. A dla tych, którzy nie mogliby przyjechać, istniałaby możliwość darmowego dostępu online – bo chciałbym, by zbiory zostały zdigitalizowane. Dałoby to też możliwość studiowania tych tekstów naszym wiernym, mnichom, księżom, klerykom. Stworzyłoby też ludziom miejsce pracy. Powstałoby centrum naszej kultury.

Czy jest na to przestrzeń w obecnej sytuacji politycznej?

Jest trudno, ale życie pokazuje, że nie jest to niemożliwe. Jako dziekanowi wydziału teologicznego na Uniwersytecie w Irbil udało mi się przekonać kurdyjskie władze, by utworzyć wydział języka aramejskiego i syryjskiego. Nauka trwa już trzeci rok – i mamy już nawet studentów Kurdów muzułmanów. Pozdrawiają mnie po aramejsku! Ucząc tego języka możemy uczyć ich o naszej kulturze, tradycji, by ją docenili. Nie widzę za bardzo możliwości dialogu międzyreligijnego, doktrynalnego. Ale na poziomie kultury taki dialog jest możliwy, już istnieje.

Czy nie boi się jednak Ojciec o bezpieczeństwo takiego miejsca jak Scriptorium Syriacum? Sytuacja polityczna jest cały czas niepewna.

Tak, pojawiają się obawy. Ale nie możemy kierować się lękiem ani tylko płakać i użalać się nad swoim losem. Musimy mieć nadzieję. To prawda, że w naszym świecie nie ma nic pewnego. Musimy jednak działać, jak by taka pewność była. Inaczej nie będziemy w stanie nic zdziałać. Niczego stworzyć. Musimy mieć pewność w sobie i iść naprzód. ©℗

O. SAMER SORESHOW YOHANNA jest opatem Chaldejskiego Zakonu Ojców Antonianów Św. Hormizda w Iraku.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2019