Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Hanssena gra Chris Cooper, szpiegującego go asystenta - Ryan Phillippe. Stary wyga i młodzik: i w życiu, i na ekranie. Prawda tych dwóch twarzy (jednej przeoranej przez czas i kłamstwa, drugiej po chłopięcemu niewinnej) starcza za cały spektakl. Kiedy fotograf namawia Hanssena do "ciepłego uśmiechu", twarz Coopera wykrzywia się z takim mozołem, że nie wątpimy ani przez moment, że bohater nazajutrz obudzi się z zakwasami.
Wiedza o winie Hanssena towarzyszy nam przez cały seans. Tym usilniej pytamy: dlaczego? Ortodoksyjny katolik, upatrujący słabość ZSRR w "bezbożności" - czemuż miałby zdradzać? Reżyser Billy Ray sugeruje, że to dogmatyczny katolicyzm stanowi klucz - tak do skonfliktowanej psychiki bohatera, jak i do jego seksualnych frustracji. Godna Oscara rola Coopera kulminuje w finałowym monologu, będącym jednocześnie spowiedzią z grzechu pychy: "Wiedza, że to ja byłem kretem, którego wszyscyśmy poszukiwali, dawała mi poczucie władzy".
Nikt nie rozpozna swej winy tak dobrze jak właśnie katolik - i nikt nie będzie przez nią równie boleśnie rozdarty. Znakomity film kończy się słowami: "Módl się za mnie", wypowiadanymi przez jednego katolika do drugiego; przez zdrajcę do denuncjatora. Epifania filmu Raya polega na tym, że staje się dla nas jasne, jak dobrze ci dwaj ludzie się rozumieją. Ich moralną wyobraźnię uformowała jedna i ta sama religia: starszy nie oparł się pokusie pychy, młodszy boi się tej samej próby i tej samej słabości. I dlatego odchodzi - wie, że jeśli ręka jest dlań powodem grzechu...
"ŚCIŚLE TAJNE" ("BREACH") - reż.: BILLY RAY; scen.: Adam Mazer, William Rotko, Billy Ray; zdj.: Tak Fujimoto; muz.: Mychael Danna, USA 2007, premiera 11 maja 2007 r.