Rosjanie, wojna i ikony

Rosjanie – mimo że zabijają, kradną i gwałcą – na wszelki wypadek nie zapominają o wzywaniu na pomoc Boga.

07.01.2023

Czyta się kilka minut

Fragment ikony Matki Boskiej Augustowskiej, 1916 r.  / DOMENA PUBLICZNA / WIKIMEDIA
Fragment ikony Matki Boskiej Augustowskiej, 1916 r. / DOMENA PUBLICZNA / WIKIMEDIA

Żołnierze rosyjscy walczący w Ukrainie mają krzyże, ikonki, medaliki, modlitewniki. Na zatopionym krążowniku „Moskwa” znajdowała się kaplica z relikwią Krzyża Świętego, każdy zestrzelony samolot czy helikopter rosyjski dostarcza cennych krzyży i ikon. Prawosławni duchowni wmawiają wyruszającym na front żołnierzom, że są sługami Boga, a śmierć na polu bitwy zmaże wszelkie ich grzechy. Błogosławią ich, odprawiają stosowne nabożeństwa, kropią święconą wodą. I na koniec wręczają ikony lub krzyżyki.

W ten sposób formułuje się prawosławną interpretację wojny. To Bóg ją wygra przez wstawiennictwo Bogurodzicy i modlitwy wierzących Rosjan. Potwierdzeniem tego ma być pojawienie się wielu „płaczących” ikon, które wydzielają święte oleje. Jednym z najważniejszych religijnych symboli wykorzystywanych podczas tej wojny są właśnie ikony.

Wizerunek nieuczyniony ludzką ręką

Pierwszy raz rosyjskie ikony wojny pojawiły się na ziemi ukraińskiej w 2014 r. Były to flagi z nadrukowanym wizerunkiem Chrystusa Zbawiciela nieuczynionym ludzką ręką, mające chronić przed śmiercią na polu boju. Ktoś – najpewniej w Rosji – wyprodukował ich mnóstwo i przekazał separatystom w Doniecku, Ługańsku, Mariupolu. Stawiano je na barykadach, montowano zamiast flag ukraińskich na dachach zajętych budowli administracyjnych – obok flagi Rosji i starych flag z czasów ZSRR.

Flagi pojawiły się na rosyjskich czołgach. Były przeciwwagą dla żółto-niebieskich flag Ukrainy. Dawano do zrozumienia, że separatyści walczą w imieniu samego Boga z ukraińskim „złem”. Surowe spojrzenie Chrystusa miało wzbudzać lęk Ukraińców, których oskarżano o nacjonalizm, faszyzm, homoseksualizm i popieranie LGBT, rozprzestrzenianie wirusów.

Z czasem flagi-ikony spowszedniały. W 2022 r. pojawiały się już tylko sporadycznie, służąc jako improwizowane dekoracje powitalne wojsk rosyjskich na okupowanych terenach Ukrainy. Na propagandowych filmach z początku wojny można je zobaczyć w rękach rosyjskich statystów, którzy przybyli z najeźdźczą armią i udawali Ukraińców entuzjastycznie ją witających.

Dziś już tych flag nie widać. Nie pasują do ruin, wypalonych domów, pogorzelisk, trupów, lejów po bombach i rakietach. Powiewające na wietrze wśród tego wojennego krajobrazu budziłyby chyba lęk w duszach rosyjskich żołnierzy. Obecnie potrzeba innych ikon. Spojrzenie Chrystusa – Władcy Świata, umęczonego przez własne stworzenia – jest zbyt osądzające.

Ikona augustowska i Teofan Pustelnik

Oficjalną ikoną, która ma wspomagać armię rosyjską, jest ikona Matki Boskiej Augustowskiej. 13 marca 2022 r. w katedrze pod wezwaniem Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, w trakcie obrzędów związanych z pierwszym tygodniem Wielkiego Postu, patriarcha Cyryl przekazał ją dowódcy Rosgwardii Wiktorowi Zołotowowi.

W kazaniu Cyryl oskarżył państwo ukraińskie, że ingeruje w sprawy Kościoła prawosławnego i stara się oderwać go od Patriarchatu Moskiewskiego. Przypomniał, że ikona augustowska chroniła rosyjskich żołnierzy podczas I wojny światowej i związana jest z objawieniem, którego w 1914 r. mieli doznać żołnierze rosyjscy walczący z armią niemiecką. Ma zatem symbolizować błogosławieństwo Boże wobec armii rosyjskiej za pośrednictwem Matki Bożej.

Cyryl odwołał się do starej rosyjskiej tradycji wskazującej na synergię władzy duchowej i świeckiej, która umożliwia wspieranie się w działaniach politycznych teologią i rytuałem. Tak robili książęta moskiewscy, a potem carowie. Tak robi również Putin. Agresja na Ukrainę jest wojną o prawosławie, które uznaje zbawczy charakter państwa rosyjskiego.

Przed przyjęciem ikony Zołotow mówił o postępach rosyjskiej inwazji, tłumacząc się jednocześnie po raz pierwszy z niepowodzeń: „Chcę powiedzieć, że wojska rosyjskie wypełniają postawione zadania. Nie wszystko idzie tak szybko, jak byśmy chcieli, ale to dlatego, że naziści chowają się za plecami starych, kobiet i dzieci, ukrywają się w szkołach i domach. Wygramy, a ta ikona będzie nas wspierać”. Zołotow nie prezentował się jednak wcale jako pokorny pielgrzym, który przybył z placu boju, prosząc o pomoc Boga poprzez protekcję Matki Boskiej.

3 kwietnia 2022 r., w czwartą niedzielę Wielkiego Postu, Cyryl obdarował armię rosyjską kolejną ikoną. To wizerunek kanonizowanego w 1988 r. wybitnego rosyjskiego mnicha, teologa, biskupa Teofana Goworowa (1815-1894). Dlaczego ikona rosyjskiego ascety i teologa z XIX wieku ma wspomagać rosyjską armię walczącą sto lat później w Ukrainie?

Cyryl tego nie wyjaśnił. Można się jedynie domyśleć jego intencji na podstawie ideałów, które propagował sam św. Teofan. Ów święty przede wszystkim sprecyzował ideę przewodnictwa duchowego, które ma być zadaniem prawosławnych mnichów i kapłanów. Mieli oni kształtować duchową doskonałość prawosławnego społeczeństwa, np. przez propagowanie praktyki nieustannej Modlitwy Jezusowej. Teofan określił sposób sprawowania tej posługi na wzór duchowej przyjaźni mistrza i ucznia. Jako praktyczną pomoc na tej drodze przetłumaczył w 1877 r. na język rosyjski „Filokalia” oraz zredagował w 1884 r. ostateczną wersję „Opowieści pielgrzyma”. Prawosławie miałoby się więc stać swoistą ideologią rosyjskiej armii.

Drugą ideą św. Teofana, która może być zaadaptowana w realiach obecnej wojny rosyjsko-ukraińskiej, jest postulat duchowego odrodzenia narodu rosyjskiego. Św. Teofan podkreślał (m.in. w „Wyjaśnieniu Listów Apostolskich”, „Zarysie chrześcijańskiej nauki o moralności” i „Drodze do zbawienia”) pilną potrzebę uzdrowienia i reformy zarówno państwa rosyjskiego, jak i Kościoła prawosławnego. Pod koniec XIX wieku przestrzegał przed upadkiem Rosji jako państwa, który pociągnie także Kościół prawosławny. Wypominał hierarchom dążenie do świeckich zaszczytów i bogactw. Szczególnie przerażał go niski poziom życia duchowego Rosjan, w większości nominalnie prawosławnych. Uważał, że bez zmiany tej sytuacji w XX wieku grozi Rosji całkowita dechrystianizacja. Podobnie wypowiada się dzisiaj patriarcha Cyryl.

Wędrujące ikony

Niedawno pokazano nagranie wideo przedstawiające duchownych z ikoną Matki Boskiej Kazańskiej oraz ze świecznikiem ze Świętym Ogniem, lecących wojskowym helikopterem nad Biełgorodem, gdzie latem nastąpiła seria eksplozji. Były to pierwsze ataki na terytorium Rosji ze strony Ukrainy. Atak wywołał strach w sąsiadujących z Ukrainą rosyjskich obwodach. Rosjanie, obudziwszy się z błogiego przekonania o swym bezpieczeństwie, od razu sięgnęli po ikonę. Gdy przyszła do nich wojna, którą sami rozpętali, zwrócili się o pomoc do swych duchownych.

W 2016 r. na okupowane tereny Ukrainy przywieziono kopię ikony tichwińskiej. Latem 2022 r. w okolicach obleganego przez Rosjan Mariupola pojawiła się ona jako Dziewica Doniecka Wybawicielka. Ikonę tę obwożono samochodem wokół obleganego miasta. Modlono się przy tym o nawrócenie jego obrońców – czyli tym samym o ich poddanie się wojskom rosyjskim.

Ikona spełniała też rolę źródła nadprzyrodzonej mocy. Żołnierze rosyjscy dotykali ją swoimi krzyżykami zawieszonymi na szyi; obrzęd ten miał im przynieść ochronę przed śmiercią. Dowodem cudowności ikony miał być jej „płacz” w postaci wydzielania świętych olejów. Co ciekawe, wszystko to czynili świeccy, którzy przyjechali z Doniecka. Prezentowali się jako prości ludzie, głęboko wierzący w nadprzyrodzoną moc ikony. Ich postępowanie ze świętym wizerunkiem przypominało sposób obchodzenia się Żydów z Arką w Biblii. Odpowiednie „obsługiwanie” ikony miało uaktywnić nadprzyrodzoną moc, chroniącą rosyjskich żołnierzy.

Rosjanie niejednokrotnie sięgali po ikony w sytuacjach zagrożenia. Prawosławni duchowni, którzy latali helikopterem w 2022 r. z kopią ikony Matki Boskiej Kazańskiej nad Biełgorodem, odwołali się do pewnej opowieści. Na początku lat 90. w Rosji pojawił się apokryf, powielany z pełną powagą w licznych cerkiewnych publikacjach, o obronie Moskwy w 1941 r. przez Ikonę Matki Boskiej Kazańskiej. Nie ma on żadnego potwierdzenia w źródłach. Libańskiemu metropolicie Byblos i Batron Eliaszowi (Elia Karam 1903-1969) z prawosławnego patriarchatu antiocheńskiego, który żarliwie modlił się o ratunek dla ZSRR, miała się objawić Bogurodzica w momencie, kiedy wojska niemieckie zbliżały się do Moskwy. Maryja nakazuje przekazać osobiście Józefowi Stalinowi cztery warunki wygrania wojny: [1] aby nakazał oblecieć Moskwę, Leningrad i Wołgograd z ikoną Matki Bożej; [2] otworzył cerkwie i rozpoczął w nich nabożeństwa oraz uwolnił księży z więzień; [3] zamienił naramienniki w armii czerwonej na naramienniki armii carskiej; [4] wyjawił prawdę o cudownej obronie w ZSRR przez Matkę Boską. We wszystkich wariantach tego apokryfu Stalin spełnia trzy warunki. Dzięki czemu Niemcy zostali wyparci ze stolicy i ostatecznie pokonani w 1945 roku. Aby spełnić czwarty warunek, Stalin zaprasza Metropolitę Eliasza w 1947 r. do Leningradu, gdzie w jednej z katedr metropolita opowiadał o Objawieniu Matki Bożej, dzięki któremu odniesiono zwycięstwo w wojnie.

To, co uderza w tej pobożnej opowieści, to przedziwna poufałość Matki Boga ze Stalinem. Komunistyczny dyktator jawi się jako ktoś, kto przebywa w sferze sacrum, jako posłuszne narzędzie woli Boga. Jego ateizm, masowe mordy nie są przeszkodami w tym, by wypełnić plany Boga. Sacrum i profanum wzajemnie się przenikają. Co więcej – święte nie jest odgrodzone od złego człowieka. Potrafi przemówić w każdych warunkach.

Podobną rolę pełnić ma ikona ­tichwińska. Według tradycji to właśnie ona, a nie ikona kazańska, obroniła Moskwę w 1941 r. Dodatkowo ma jeszcze inne zadanie. Jak czytamy na oficjalnej stronie klasztoru, w którym się znajduje, „­przywrócono tradycję otrzymywania błogosławieństwa przez pierwsze osoby w państwie tichwińską ikoną Matki Bożej. W dniu inauguracji [drugiej kadencji prezydentury] Władimira Władimirowicza Putina, Jego Świątobliwość ­Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Aleksy II pobłogosławił Go tichwińską ikoną Najświętszej Bogurodzicy. 16 lipca 2004 r. Władimir Putin odwiedził klasztor Wniebowzięcia”.

Zatem pojawienie się tichwińskiej ikony w 2016 r. w Donbasie i jej kopii w 2022 r. pod Mariupolem nie było przypadkowe. Przybyła na ziemię ukraińską w zastępstwie Putina, którego wcześniej sakralizowała.

Ikona czy fetysz

Wojna prowadzona przez Rosję w Ukrainie niszczy prawdziwą teologię ikony. Oddziela misterium doświadczenia estetycznej relacji z Bogiem od zasad moralnych głoszonych przez chrześcijaństwo. Moc duchowa ikon na wojnie jawi się jako coś, co jest poza dobrem i złem. Jest wprawdzie jakimś przeżyciem sacrum, lecz ambiwalentnym moralnie. Cudowne ikony towarzyszą bowiem zabijaniu wrogów na wojnie, a nie ich nawróceniu. Można oddawać ikonom formalnie religijną cześć, a w rzeczywistości negować Dekalog: zabijać, kłamać, kraść, gwałcić, torturować. Kult ikon został bowiem oddzielony od przykazania miłości Boga i człowieka.

Nade wszystko zaś ten rodzaj doświadczenia sacrum jest pozbawiony przeżycia sanctum: osobowego Boga jako Dobra i Miłości. Jest formą regresu życia religijnego, można nawet dopatrzeć się w nim bałwochwalstwa. Żołnierze rosyjscy oddają cześć przeróżnym fetyszom, a nie Bogu. Ikony są redukowane do idoli zastępujących doświadczenie żywego, rzeczywistego Boga. Czy zatem rzeczywiście w ten sposób w czasie wojny „przemawia niebo”?

Niewypowiedziana Ukrainie przez Rosję wojna zrodziła wiele przykładów kultu dziwacznego, dwuznacznego z punktu widzenia chrześcijańskiej ortodoksji. Wydaje się on jakąś formą ­degradacji chrześcijaństwa. Można próbować zrekonstruować działanie mechanizmu, w wyniku którego następuje demontaż tego, co sakralne, związane z ­boskością, i przekształcanie go w narzędzie czysto ludzkiego działania przynoszącego śmierć. Wiedza teoretyczna podpowiada, że mamy do czynienia z procesem przenikania i ukrywania się zła w przestrzeni sacrum. Zło nie chce objawiać się w całej swej grozie. Szuka tego, co święte.

Rosyjska Cerkiew prawosławna wraz z autokracją Putina pragnie przekształcić rosyjskie społeczeństwo z apolitycznej, apatycznej masy konsumentów – obojętnej na działania elity – w ofiarnych patriotów, gotowych oddać życie w obronie państwa i prawosławia. Ikony mają w tym pomóc. ©

 

Autor (ur. 1967) jest religioznawcą i teologiem, profesorem nauk humanistycznych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Zajmuje się myślą prawosławną i kulturą ukraińską.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Ikony wojny